środa, 1 października 2014

Konkurs SMS

         Natknąłem się ostatnio na konkurs zorganizowany przez pewną firmę w Internecie. Konkurs polegał na wykonaniu i wysłaniu fotografii o określonej tematyce. Zgłoszone do konkursu prace miały być oceniane przez internautów. Autor pracy, która zdobędzie najwięcej głosów internautów miała otrzymać nagrodę w postaci sprzętu elektronicznego o wartości rynkowej nie przekraczającej 400 PLN.
         Konkurs składał się z 2 etapów, ale dla nas najbardziej istotna jest pierwsza część, która trwała ok. 2 tygodni. Wysłanie SMS o określonej przez organizatora treści i zawierającego w treści numer fotografii był liczony jako jeden głos oddany na daną fotografię. Koszt SMS to ok. 3 PLN brutto. Na pierwszy „rzut oka” konkurs nie budził żadnych zastrzeżeń, a regulamin zachęcał do wzięcia udziału, bo była szansa wygranej - wystarczyło wysłać dobre zdjęcie. Przyjrzyjmy się jednak bliżej schematowi konkursu i spróbujmy oszacować realną szansę wygranej.
         Przede wszystkim, strona organizatora konkursu jest mało znana i szansa na to, że ktoś postronny ja odwiedzi jest bardzo mała. Nie o to jednak chodzi, bo gdyby nawet przenieść prezentację na najbardziej popularną stronę Internetu, to pozostaje proste pytanie:  kto z oglądających prezentowane prace i zachwycony nawet jakimś zdjęciem zechce bezinteresownie oddać swój głos i wydać na to 3 PLN. Odpowiedź chyba jest prosta - bardzo niewiele osób. Jednak już w pierwszym dniu konkursu pojawiło się sporo głosów na część fotografii. Na każdy wysłany SMS wydano 3 PLN. Część z tych pieniędzy wpłynęło na konto organizatora konkursu, a część na konto firmy obsługującej SMS-owy system głosowania. Jak przebiegał konkurs.

         Już pierwszego dnia zysk organizatora wyniósł ok. 1.500 zł., wyłoniła się czołówka 3 graczy, a na czele autor, który prowadził 50 głosami. Skąd te głosy? - chyba nietrudno się domyślić. Wysłali je sami gracze oraz osoby które udało się im nakłonić do wysłania SMS. Łatwo też obliczyć, że 50 SMS-ów to kwota ok. 150 PLN, czyli prawie 40% wartości rynkowej nagrody, o którą rozpoczęła się walka.      Przez następne klika dni był względny spokój, powoli przybywało głosów i zmniejszał się dystans osób, które miały najwięcej głosów i były w czołówce. Po 7 dniach dało się zauważyć ostrą walkę pomiędzy graczami zajmującymi 1. i 2. miejsce. Przebijali się wzajemnie prezentując wzajemną przewagę kilkunastu SMS. Rezultatem tych zmagań było zwiększenie zysku organizatora, który osiągnął kwotę ponad 2.500 PLN. Równowartość SMS wysłanych na pracę zajmującą 1. miejsce przekroczył wartość nagrody głównej. Trudno się oprzeć wnioskowi, że gdyby autor pracy zajmującej 1. miejsce zamiast wysyłać SMS i nakłaniać do tego swoich znajomych, zadbał o to żeby równowartość SMS znalazła się na jego koncie, mógłby już 10 dnia kupić sobie główna nagrodę. W tej sytuacji czekała go dalsza kosztowana walka i jej niepewny rezultat. W następnych dniach konkursu znów rozgorzała walka o czołowe miejsca. W rezultacie w ostatnim dniu konkursu osoba zajmująca pierwsze miejsce wydała na SMS kwotę, która stanowiła 1,8% wartości nagrody, druga osoba 1,6%, a trzecia 1,3%. W sumie wysłano SMS na 1/3 prac na kwotę, z której organizator otrzymał równowartość 8 głównych nagród. Ze wszystkich prac wybrano 20, które otrzymały najwięcej punktów i dalej ocena należała już do jury konkursowego. W rezultacie głosowania jury nagrodę zdobyła praca (w mojej ocenie nie zasługująca na główna nagrodę), która zajmowała 7 miejsce i której autor wydali na SMS niespełna 100 zł. Wniosek stąd jest prosty. Gdyby autorzy 3 pierwszych miejsc z pierwszego etapu przeznaczyli pieniądze na zakup głównych nagród, a nie na SMS-y, kupiliby je już wcześniej i pozostałyby im jeszcze pieniądze. Biorąc udział w konkursie stracili je. Prawdziwym wygranym okazał się zdobywca 1. miejsca, który zainwestował ok. 100 zł i otrzymał nagrodę za k. 380 zł (RR = 280%) oraz organizator konkursu, któremu po zakupieniu nagrody pozostało prawie 2.700 zł. Oceniając sens ekonomiczny udziału w konkursie należałoby obliczyć prawdopodobieństwo otrzymania nagrody. W tym przypadku nie jest to możliwe z uwagi na niejawny 2. etap oceny jury. Niestety nie wiadomo ile osób było w komisji, kto nimi był i czym się kierowali. Organizator nie przedstawił żadnego protokołu z przebiegu głosowania, a jedynie wynik. Taki sposób organizacji budzi uzasadnione podejrzenia, że głosowanie jury mogło być zwykłą fikcją.