sobota, 31 stycznia 2015

Bezpieczne zakupy internetowe


         Prawie każdy z nas zawiera transakcje via Internet. Jest to bardzo wygodny i dlatego coraz bardziej popularny sposób dokonywania zakupów. Newralgicznym momentem takich transakcji jest odbiór przesłanej rzeczy. Ponieważ jest to powszechny problem i źródło wielu konfliktów między kupującymi i sprzedającymi, podam kilka praktycznych wskazówek na ten temat.

         Przede wszystkim wyjaśnienia wymaga sama procedura zawarcia umowy sprzedaży i jej skutki. Jeśli kupujemy bezpośrednio w sklepie (siedzibie przedsiębiorcy), wybieramy towar, płacimy i przeważnie odbieramy go na miejscu. Transakcja przebiega w prosty sposób i nie budzi żadnych wątpliwości. Umowa sprzedaży nie jest jednak taka prosta, a ujawnia się to wtedy, gdy np. dokonujemy zakupu przez Internet. W momencie zawarcia umowy dochodzi do związania umową stron: sprzedawcy i kupującego. Skutkiem tego, w pierwszej kolejności jest powstanie wzajemnych zobowiązań. Sprzedawca zostaje zobowiązany do wydania rzeczy, a kupujący do zapłaty ceny i jej odebrania. Innymi słowy strony do momentu wydania, odebrania i zapłaty ceny stają się wzajemnymi dłużnikami, aż do chwili spełnienia wspomnianych świadczeń umownych. Powszechnie uważa się, że sprzedawca e-sklepu ma obowiązek wysłania towaru do kupującego, ale przeanalizujmy, czy tak jest naprawdę.
         Z treści art. 454 § 1 kc wynika, że „Jeżeli miejsce spełnienia świadczenia nie jest oznaczone ani nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenie powinno być spełnione w miejscu, gdzie w chwili powstania zobowiązania dłużnik miał zamieszkanie lub siedzibę (…)”
         Zauważmy więc, że sprzedawca do czasu wydania towaru jest dłużnikiem kupującego, ale powinien spełnić swoje świadczenie w miejscu, w którym ma siedzibę, a więc w sklepie. Z tego wynika, że tak naprawdę to kupujący powinien odebrać towar w siedzibie sprzedawcy. Umowa między sprzedawcą e-sklepu, a kupującym przewiduje jednak, że sprzedawca zobowiązuje się wysłać towar kupującemu, a więc do miejsca, które nie jest miejscem spełnienia świadczenia. Co w takim wypadku?
         Wyjaśnia to kolejny art. 544 § 1 kc: „Jeżeli rzecz sprzedana ma być przesłana przez sprzedawcę do miejsca, które nie jest miejscem spełnienia świadczenia, poczytuje się w razie wątpliwości, że wydanie zostało dokonane z chwilą, gdy w celu dostarczenia rzeczy na miejsce przeznaczenia sprzedawca powierzył ją przewoźnikowi trudniącemu się przewozem rzeczy tego rodzaju.”. Sprzedawca może więc pojechać do kupującego i osobiście wydać mu rzecz za pokwitowaniem, ale może równie dobrze powierzyć tę czynność przewoźnikowi, który trudni się przewozem. W takim wypadku oddanie rzeczy przewoźnikowi jest równoznaczne z wydaniem rzeczy kupującemu. Jakie to ma znaczenie?
         Otóż zgodnie z treścią art. 548 § 1 kc: „Z chwilą wydania rzeczy sprzedanej przechodzą na kupującego korzyści i ciężary związane z rzeczą oraz niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy.” i § 2:” Jeżeli strony zastrzegły inną chwilę przejścia korzyści i ciężarów, poczytuje się w razie wątpliwości, że niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy przechodzi na kupującego z tą samą chwilą”.
W chwili wydania sprzedawca uwalnia się więc od zobowiązania wydania rzeczy kupującemu i kolokwialnie rzecz ujmując, nie obchodzi go już co się dalej z rzeczą stanie. Jednak, jak wynika z treści § 2, można umownie zastrzec inna chwilę przejścia korzyści i ciężarów.
         I teraz bardzo ważna uwaga. Opisana procedura dotyczy wyłącznie umów, w których kupującym nie jest konsument, czyli w sytuacji, gdy kupującym nie jest osobą fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową (art. 221 kodeksu cywilnego). Zauważmy też, że art. 454 § 1 kc, podobnie jak art. 548 kc,  jest dyspozytywny, a to oznacza, że ma zastosowanie dopiero wtedy, gdy strony wcześniej nie umówią się inaczej. Jeśli więc kupujemy na portalu aukcyjnym od osoby fizycznej (nie przedsiębiorcy), możemy się umówić, że miejscem spełnienia świadczenia nie będzie miejsce zamieszkania sprzedawcy, ale miejsce zamieszkania kupującego, czyli nasz adres domowy lub pracy. Konsekwencją takiej umowy, będzie to, że wydanie nie zostanie dokonane z chwilą, gdy sprzedawca powierzy ją przewoźnikowi, ale dopiero w chwili kiedy przewoźnik wyda rzecz kupującemu, czyli nam. W ten sposób odpowiedzialność za przewóz rzeczy pozostaje przy sprzedającym, aż do chwili wydania.
         Czy coś się zmieni, jeśli kupującym będzie zdefiniowany wcześniej konsument?
Tak. W takim przypadku zgodnie z art. 4541  kc: „Jeżeli przedsiębiorca jest obowiązany przesłać rzecz konsumentowi do oznaczonego miejsca, miejsce to uważa się za miejsce spełnienia świadczenia. Zastrzeżenie przeciwne jest nieważne.” W związku z tym, sprzedawca może uwolnić się od swojego zobowiązania wyłącznie w przypadku dostarczenia rzeczy do konsumenta, i jeśli np. wyśle rzecz przesyłką nierejestrowaną (częsty przypadek) i ta do konsumenta nie dotrze, konsumentowi będzie przysługiwało roszczenie o wydanie rzeczy.
         A teraz przejdźmy do samej procedury odbioru rzeczy od przewoźnika. Wiem z praktyki, że to nastręcza najwięcej wątpliwości i sporów, dlatego postaram się opisać ją dokładnie. A więc jak bezpiecznie odebrać rzecz od przewoźnika?
         Najczęstszym błędem jest odebranie przesyłki, złożenie podpisu i otwarcie przesyłki po wyjściu przewoźnika, np. kuriera. Jeśli zamiast telefonu z paczki wyjmiemy pudełko z piaskiem (z życia wzięte), trudno będzie udowodnić nieuczciwemu sprzedawcy, że nie wysłał telefonu. Jest, co prawda możliwość spisania protokołu przez 7 dni od dnia odbioru, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że spisywanie protokołu po odbiorze i wyjściu przewoźnika ma sens jedynie w takim przypadku, gdy uszkodzenie, wada lub niezgodność nie mogła powstać po wydaniu, np. ewidentna wada fabryczna. Z przyczyn oczywistych, w przypadku przykładowego pudełka z piaskiem, zamiast telefonu, taki protokół nie będzie miał żadnej wartości dowodowej.
         Co jednak zrobić, jeśli przesyłkę odbierze ktoś z rodziny albo sąsiad i straciliśmy możliwość dokonania sprawdzenia. W takiej sytuacji polecam dokładne sfilmowanie otwarcia przesyłki. Nie gwarantuję, że taki film zostanie ewentualnie dopuszczony przez sąd jako dowód, natomiast będzie doskonałym argumentem w sporze z nieuczciwym sprzedawcą.
         Jeśli przesyłka nosi jakiekolwiek ślady wskazujące na to, że mogła zostać uszkodzona, albo naruszona, przewoźnik obowiązkowo (przed wydaniem) powinien ją otworzyć, sprawdzić zawartość i spisać protokół. Powinien, ale bywa tak, że z wiadomych przyczyn będzie tego unikał i dążył do uzyskania podpisu. Należy wtedy wykazać inicjatywę, zacytować art. 74. ust. 1 Prawo przewozowe: „Jeżeli przed wydaniem przesyłki okaże się, że doznała ona ubytku lub uszkodzenia, przewoźnik ustala niezwłocznie protokolarnie stan przesyłki oraz okoliczności powstania szkody. (…)” i na podstawie tego przepisu zażądać niezwłocznego wykonania czynności.
         Mamy tez możliwość otwarcia przesyłki po wydaniu i złożeniu podpisu, ale z tym bywają problemy wynikające chociażby z faktu, że przewoźnik ma już nasze pokwitowanie odbioru, a trzeba pamiętać, że złożenie podpisu oznacza, że przyjęliśmy przesyłkę „bez zastrzeżeń” (art. 76 pp).
         Można też zażądać od sprzedawcy przesłania z opcją sprawdzenia przed wydaniem, jednak taka opcja nie zawsze jest dostępna i sprzedawca nie zawsze chce się na to zgodzić. Sytuacja braku zgody sprzedawcy powinna oczywiście budzić w nas uzasadnione podejrzenia. Jest jednak jeszcze jeden sposób, o którym niewiele osób wie.
         Nie jest prawdą, że nie można sprawdzić zawartości przesyłki przed wydaniem. Zgodnie z przepisem zawartym w zdaniu drugim zacytowanego wcześniej art. 74 ust. 1 pp: „Jeżeli przed wydaniem przesyłki okaże się, że doznała ona ubytku lub uszkodzenia, przewoźnik ustala niezwłocznie protokolarnie stan przesyłki oraz okoliczności powstania szkody. Przewoźnik wykonuje te czynności także na żądanie uprawnionego, jeżeli twierdzi on, że przesyłka jest naruszona”. Złożenie oświadczenie adresata, że przesyłka jest uszkodzona (tak uważa) obliguje doręczyciela do otwarcia przesyłki. Co prawda, jeśli po otwarciu szkody, ani ubytki nie zostaną stwierdzone, adresat może być obciążony opłatą manipulacyjną, ale przyznam, że nie spotkałem się z tym w praktyce.

         Na koniec wspomnę jeszcze o tym, że na aukcjach internetowych zdarzały się, zdarzają i będą się zdarzały oszustwa, dlatego należy być czujnym i podejrzliwym.
Poza tym, przed podjęciem decyzji zakupowej uważnie czytajmy regulaminy sklepów. Muszę niestety stwierdzić, że pomimo dostępności przepisów i wielu poradników dla przedsiębiorców, przeważająca większość regulaminów, którymi posługują się sklepy zawiera poważne błędy i naruszenia prawa. W razie wątpliwości należy skorzystać z bezpłatnego poradnictwa (np. Rzecznika Konsumentów, Federacji Konsumentów czy Stowarzyszenia Konsumentów Polskich), sprawdzić, czy dane postanowienie (lub tożsame) nie zostało wpisane do rejestru postanowień niedozwolonych prowadzonym przez prezesa UOKiK. Sprawdzajmy sprzedawcę i opinie o nim, zwracajmy uwagę na to, czy jest przedsiębiorcą, skąd pochodzą towary i jak wygląda procedura zakupu i dostawy towaru. Zwracajmy uwagę na to, czy sprzedawca przestrzega prawa i czy uczciwie i jasno określa reguły transakcji. Jeśli nie, poszukajmy innego.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Nowe prawo konsumenckie (od 25 grudnia 2014 r.)

         25 grudnia 2014 roku weszła w życie nowa ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r., poz. 827). Treść ustawy jest dostępna na stronie www. isap.sejm.gov.pl. Opiszę najważniejsze zmiany związane z wejściem przepisów i praktyczne skutki zmiany prawa.
         Przede wszystkim uchylenie przepisów dwóch ustaw, a mianowicie:
1. Ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego, najczęściej powoływanej jako „ustawa o sprzedaży konsumenckiej”,
2. Ustawy z dnia 02 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (powoływanej jako „ustawa o ochronie praw konsumentów”)
         Pamiętać jednak należy, że nowe przepisy dotyczą umów zawieranych z konsumentami po 24 grudnia 2014 r (czyli od 25 grudnia 2014 r.), natomiast uchylone ustawy nadal regulują umowy zawarte przed 25 grudnia 2014 r. (czyli do 24 grudnia 2014 r. włącznie). To ważne, bo przynajmniej przez dwa lata na stronie e-sklepów powinniśmy mieć udostępniane dwa regulaminy - archiwalny do 24 grudnia 2014 i aktualny od 25 grudnia 2014 r. Warto przy okazji zaznaczyć, że umieszczenie archiwalnego regulaminu leży głównie w interesie sprzedawcy.  
         Znowelizowane zostały też przepisy ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny. W uproszczeniu można stwierdzić, że przepisy z dwóch uchylonych ustaw „powędrowały” do Kodeksu cywilnego, krótko mówiąc, tam gdzie jest ich miejsce. Powracamy więc do kodeksowej rzeczy, wady, rękojmi i gwarancji.
         Co konsumenci zyskali na tych zmianach? Przede wszystkim trudno będzie teraz "złapać" konsumenta w pułapkę cenową, skusić „bezpłatnymi” usługami, a później wystawić rachunek. Teraz trzeba wyraźnie poinformować o wszystkich kosztach, a konsument musi wyraźnie potwierdzić, że jest w pełni świadom konieczności ich zapłaty. Sprzedawca ma obowiązek ujawnić konsumentowi całkowity koszt dobra (towaru lub usługi) oraz wszystkie opłaty, jakie musi ponieść żeby wejść w jego posiadanie. Te wszystkie informacje musi przekazać konsumentowi przed podjęciem decyzji zakupowej.
         Inną, pozornie drobną, ale ważną zmianą jest likwidacja na stronach internetowych tzw. pól wyboru (przycisku opcji; ang. checkbox) z zaznaczonym wstępnie wyborem, np. dodatkowej płatności. Sytuacja sprowadzała się do tego, że jakaś opcja była już z góry wybrana i rezygnacja wymagała usunięcia zaznaczenia. Obecnie taka praktyka jest zakazana.
         Jak pamiętamy, zgodnie z przepisami uchylonej ustawy "o ochronie niektórych praw konsumentów ...", od zawartej umowy na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa można było odstąpić w terminie 10 dni. W przypadku, gdy przedsiębiorca nie poinformował konsumenta skutecznie o tym prawie, termin wydłużał się do 3 miesięcy. Obecnie te terminy wydłużyły się odpowiednio do 14 dni oraz jednego roku (14 dni + 1 rok)
         Przy okazji przypominam, że termin 14 dni, podobnie jak poprzednio jest liczony od chwili wydania, czyli objęcia rzeczy w posiadanie przez konsumenta lub wskazaną przez niego osobę trzecią, inną niż przewoźnik (przy transakcji obustronnie profesjonalnej "B2B", gdzie kupującym jest przedsiębiorca i jeśli inaczej nie uzgodniono, za chwilę wydania uznajemy przekazanie rzeczy przewoźnikowi - zgodnie z art. 544 kc).
         I w tym miejscu ważna informacja. Do podstawowych obowiązków przedsiębiorcy wynikających z przepisów ustawy jest udzielenie konsumentowi wszystkich niezbędnych informacji związanych z transakcją. Do najważniejszych należy informacja o 14-dniowym prawie do odstąpienia, sposobie wykonania tego prawa i kosztach odesłania, a także o tym, że konsument jest odpowiedzialny za zmniejszenie wartości rzeczy w tym 14-dniowym okresie. Wyjaśniam, że konsument, mając na uwadze ewentualne odstąpienie od umowy, ma obowiązek sprawować pieczę nad rzeczą. Ma prawo zbadać rzecz, ale w taki sposób i w takim zakresie jakim robiłby to w sklepie (Motyw 47 Preambuły Dyrektywy PEiR 2011/83/UE w sprawie praw konsumentów) Może przykładowo odpakować i przymierzyć spodnie albo buty, ale nie może w nich chodzić.
         Dodatkowo przedsiębiorca zobowiązany jest dostarczyć wspomniane informacje konsumentowi na trwałym nośniku (np. papier, e-mail, SMS, pendrive) najpóźniej w chwili dostarczenia rzeczy. Jeśli tego nie zrobi, konsument ma prawo odstąpić od umowy w terminie 14 dni + 1 rok od dnia wydania rzeczy (termin ten skraca się do 14 dni liczonych od dnia, w którym konsument uzyska informację o prawie do odstąpienia). Warto zaznaczyć, że strona www sprzedawcy nie jest trwałym nośnikiem. 
         Sankcją dla przedsiębiorcy w takim przypadku jest to, że będzie musiał zwrócić konsumentowi wszystkie poniesione przez niego koszty, a ponadto nie będzie mógł obciążyć konsumenta za ewentualne zmniejszenie wartości rzeczy - nawet gdyby konsument całkowicie ją zniszczył. 

         Wykonanie prawa do odstąpienia jest czynnością jednostronną i nie wymaga "zatwierdzenia", żadnej "zgody" ani jakiekolwiek innego działania sprzedawcy. Skuteczne złożenie oświadczenia o odstąpieniu od umowy powoduje uznanie umowy za niezawartą (unicestwienie umowy) i zobowiązanie sprzedawcy do zwrotu ceny i kosztów przesyłki, a konsumenta do zwrotu rzeczy. Ustawa wprowadziła jednolity dla całej Unii Europejskiej wzorzec odstąpienia od umowy (nie jest obligatoryjny). Należy pamiętać, że w tym przypadku chodzi o skuteczne złożenie oświadczenia woli, a może to nastąpić w każdy inny sposób - zgodnie z art. 60 kc. Zrozumiałe, że dla celów dowodowych takie odstąpienie powinno być złożone w sposób umożliwiający przeprowadzenie dowodu na fakt jego złożenia. 
         Poprzednio umowy sprzedaży zawarte w trybie licytacyjnym poprzez serwis aukcyjny (via Internet) były wyłączone spod reżimu stawy, a więc odstąpienie od umów zawartych w takim przypadku nie było możliwe. Obecnie można odstąpić również od takich umów ponieważ ustawa przewiduje, że spod reżimu ustawy wyłączone są jedynie aukcje, w których konsumenci uczestniczą lub mogą uczestniczyć fizycznie.   
         Ustawa wprowadza też do prawa cywilnego nowy, trzeci rodzaj dobra, a mianowicie treści cyfrowe, ale o tym dokładnie przy innej okazji. Na sprzedawcę takich treści cyfrowych (dźwięk, obraz, oprogramowanie, etc.) spoczywa obowiązek poinformowania konsumenta o wszystkich mających znaczenie informacji dot. funkcjonalności, zastosowania, współdziałania z innym sprzętem i oprogramowaniem, etc. Informacje oczywiście muszą być zrozumiałe dla konsumenta.
         Bardzo ważną zmianą jest też tryb zawierania z konsumentem umów przez telefon, kiedy inicjatorem połączenia jest sprzedawca, ale nie tylko. Nowy przepis obejmuje też sytuację kiedy konsument wykonuje telefon do sprzedawcy, ale w innym celu, a sprzedawca wykorzystuje sytuację i proponuje zawarcie umowy. Przypomnę, że poprzednio, przed 25 grudnia 2014 r., wystarczyła zgoda klienta w czasie rozmowy i dochodziło do zawarcia umowy. Obecnie sytuacja jest dużo korzystniejsza dla konsumenta. Nie wystarczy już jego zgoda na zawarcie umowy, wyrażona podczas rozmowy telefonicznej. Sprzedawca musi przesłać konsumentowi potwierdzenie treści umowy na papierze lub innym trwałym nośniku (płyta CD/DVD, pendrive, karta pamięci, e-mail lub wiadomość SMS). Dopiero wtedy, gdy konsument zapozna się z propozycją i złoży sprzedawcy oświadczenie woli zawarcia umowy (też wyłącznie na takim samym trwałym nośniku) dochodzi do zawarcia umowy.
         Jeżeli konsument nie potwierdzi woli zawarcia umowy na trwałym nośniku lub zrobi to w inny sposób (np. przez telefon), umowa nie zostaje zawarta.
Jeśli więc po przeprowadzeniu pierwszej rozmowy sprzedawca nie wyśle informacji na trwałym nośniku i nie otrzyma potwierdzenia tylko zadzwoni za jakiś czas do konsumenta i spyta o zgodę (to niestety nadal częsta praktyka) i wyśle rzecz, zrealizuje świadczenie niezamówione, o którym mowa w art. 5 upk oraz art. 9 pkt 6 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz. U. Nr 171, poz. 1206 oraz z 2014 r. poz. 827). Jak wiemy, taką przesyłkę konsument może potraktować jak prezent, a więc nie jest zobowiązany do zwrotu rzeczy ani do uiszczania żadnych opłat.
         Załóżmy jednak, że doszło do skutecznego zawarcia umowy i przesłania rzeczy konsumentowi. Od tak zawartej umowy również można odstąpić w terminie 14 dni. Przy okazji jeszcze raz przypomnę, że uprawnienie do odstąpienia od umowy jest prawokształtujące, a to oznacza, że do uznania umowy za niezawartą dochodzi bez żadnego udziału sprzedawcy - wystarczy skuteczne złożenie oświadczenia woli konsumenta. W chwili zapoznania się sprzedawcy z tym oświadczeniem umowa upada i następuje powrót do porządku prawnego przed zawarciem umowy, kiedy konsument i sprzedawca nie byli związani umową.
         A teraz powrócę do tematu rękojmi i gwarancji. Obecnie konsumenta chronią przepisy Kodeksu cywilnego o rękojmi za wady fizyczne i prawne, o których mowa w art. 556 kc i następnych oraz gwarancji, art. 577 kc i następne. Sprzedawca odpowiada za wady fizyczne sprzedanej rzeczy w terminie 2 lat od jej wydania konsumentowi. Przypominam, że wydanie następuje w chwili objęcia rzeczy w posiadanie przez konsumenta lub wskazaną przez niego osobę trzecią inną niż przewoźnik (art. 21 pkt. 1 upk). Zgodnie z art. 548 § 3 kc za wydanie rzeczy uważa się również jej powierzenie przez sprzedawcę przewoźnikowi, ale tylko wtedy, gdy sprzedawca nie miał wpływu na wybór przewoźnika przez kupującego.
         Co to jest wada? W pewnym stopniu ustawodawca powrócił do kodeksowego terminu, ale dodatkowo stworzył swego rodzaju konglomerat kodeksowej wady i niezgodności towaru konsumpcyjnego z umową - terminu pochodzącego z uchylonej ustawy „o sprzedaży konsumenckiej”. Doszło też do korzystnej zamiany ekonomicznego terminu "towar" na termin kodeksowy - "rzecz". I tak, w myśl art. 5561 § 1 kc „wada fizyczna polega na niezgodności rzeczy sprzedanej z umową. W szczególności rzecz sprzedana jest niezgodna z umową, jeżeli nie ma właściwości, które rzecz tego rodzaju powinna mieć ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub przeznaczenia, nie ma właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego, w tym przedstawiając próbkę lub wzór, nie nadaje się do celu, o którym kupujący poinformował sprzedawcę przy zawarciu umowy, a sprzedawca nie zgłosił zastrzeżenia co do takiego jej przeznaczenia, została kupującemu wydana w stanie niezupełnym, itp. Katalog niezgodności jest niestety otwarty z powodu niefortunnego użycia sformułowania „w szczególności”.
         Taką niezgodnością może być też nieprawidłowe jej zamontowanie i uruchomienie, jeżeli czynności te zostały wykonane przez sprzedawcę lub osobę trzecią, za którą sprzedawca ponosi odpowiedzialność, albo przez kupującego, który postąpił według instrukcji otrzymanej od sprzedawcy. Widzimy więc, że wada, czyli niezgodność  z umową jest bardzo podobna do tej, o której była mowa w uchylonej ustawie o sprzedaży konsumenckiej.
         Jakie uprawnienia ma konsument, który ujawni wadę sprzedanej rzeczy? Nie ma już 2-miesięcznego terminu na powiadomienie i nie ma sekwencji („drabinki”) żądań: wymiana lub naprawa, a dopiero w drugiej kolejności obniżenie ceny albo odstąpienie. Należy jednak podkreślić, że istnieje możliwość dopatrzenia się odpowiedzialności kupującego w sytuacji, gdy jest świadomy istnienia wady, ale powstrzymuje się od wymiany rzeczy w ramach reklamacji w celu osiągnięcia korzyści.
         Jeśli zostanie ujawniona wada, kupujący może złożyć oświadczenie o obniżeniu ceny (koniecznie musi przy tym podać kwotę), a jeśli wada jest istotna także oświadczenie o odstąpieniu od umowy (art. 560 § 1 kc). Czy takie żądania będą skuteczne? Niekoniecznie.
         Sprzedawca, w ramach przysługującego mu kontruprawnienia, może uchylić oświadczenie konsumenta o odstąpieniu od umowy i rzecz wymienić lub usunąć wadę (niezgodność z umową), ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze, nie może tego zrobić, jeśli już wcześniej rzecz była wymieniana, naprawiana albo sprzedawca nie wywiązał się ze swych zobowiązań (np. nie dokonał wymiany lub usunięcia wad w rozsądnym czasie). Po drugie, musi rzecz wymienić lub usunąć wady niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności, a więc bez zbędnej zwłoki i nie później niż w terminie 14 dni. Nie może przy tym pozbawić konsumenta możliwości normalnego korzystania z rzeczy przez długi czas zwłaszcza, jeśli nie ma modelu zastępczego. Po trzecie, nie może podjąć żadnych działań bez wiedzy konsumenta. Musi mu najpierw zaproponować wymianę rzeczy lub usunięcie  wad i poczekać na jego decyzję. Konsument w takiej sytuacji jest uprawniony do zmiany decyzji sprzedawcy i może żądać wymiany rzeczy zamiast usunięcia wad lub odwrotnie (art. 560 § 2 kc)
         Należy podkreślić, że zamiana taka nie będzie możliwa jeśli sprzedawca udowodni, że wybrany przez konsumenta sposób doprowadzenia rzeczy do zgodności z umową jest niemożliwy albo wymaga nadmiernych kosztów.
         Jeśli konsument złoży wspomniane żądanie obniżenia ceny (ale koniecznie musi podać kwotę), zażąda wymiany rzeczy bądź usunięcia wad, sprzedawca w terminie 14 dni musi ustosunkować się do żądania konsumenta, zająć stanowisko i uznać żądanie za uzasadnione lub je odrzucić. Warto zaznaczyć, że ustosunkowaniem się do żądań nie jest informacja, że towar został przesłany do serwisu w celu dokonania ekspertyzy albo że rozpatrzoną reklamację można odebrać osobiście w sklepie. Powszechnie praktykowane, ale z uwagi na stronę dowodową, ryzykowne dla sprzedawcy jest przekazywanie decyzji przez telefon.
         Jeśli sprzedawca nie ustosunkuje się do żądania w terminie, przyjmuje się, że żądania zostają uznane za uzasadnione i sprzedawca musi je spełnić. 14-dniowy termin nie rozpoczyna biegu, jeśli konsument złożył oświadczenie o o odstąpieniu od umowy lub zażądał obniżenia ceny, ale bez podania kwoty.
         Użyty w ustawie termin „rozsądny czas” (w uchylonej „ustawie o sprzedaży konsumenckiej” był termin „odpowiedni czas”) jest nieścisłym terminem i zapewne będzie przyczyną trudności interpretacyjnych. Warto więc wspomnieć, że w praktyce sądowej utrwalił się pogląd, że usunięcie wady, a tym bardziej wymiana rzeczy powinny nastąpić w terminie nie przekraczającym 14 dni. Termin ten oczywiście może być przedłużony w uzasadnionych przypadkach.
          Kupujący może wykonywać swoje uprawnienia w terminie 2 lat od dnia wydania mu towaru i musi powiadomić sprzedawcę o ujawnionej wadzie w terminie 1 roku od momentu jej ujawnienia. Jeśli przedmiotem sprzedaży jest rzecz używana, sprzedawca może skrócić ustawowy termin do 1 roku. W przypadku konsumenta, termin na powiadomienie nie może się przedawnić przed upływem terminu odpowiedzialności sprzedawcy z rękojmi. Dodam jeszcze, że jeśli sprzedawca w chwili sprzedaży wiedział o wadzie i celowo ukrył tą informacje przed konsumentem, powyższe terminy nie obowiązują, a to oznacza, że wtedy może reklamować rzecz bezterminowo.
         Warto tez wspomnieć o okresie wzmocnionej ochrony konsumenta, który trwa przez okres 1 roku od dnia wydania rzeczy. Jeśli w tym okresie zostanie ujawniona wada domniemywa się, że istniała już w chwili wydania rzeczy. Na sprzedawcy spoczywa ciężar dowodu, że było inaczej. Po upływie roku ciężar dowodu przechodzi na konsumenta i jeśli wada zostaje ujawniona po upływie roku, wtedy konsument musi udowodnić, że wydano mu rzecz z wadą.  
         Ostatnim tematem jest gwarancja przy sprzedaży (art. 577 i nast. kc) Gwarancja nadal jest dobrowolnym oświadczeniem gwaranta, domyślny termin wynosi 2 lata - obowiązuje więc wtedy, gdy innego terminu nie określono. Istotną zmianą jest określenie terminu na wykonanie obowiązków gwaranta. Termin ten został ustalony na nieprzekraczający 14 dni i zastosowanie również wtedy, gdy nie został określony inny termin. Warto też zaznaczyć, że wykonanie uprawnień z gwarancji zawiesza bieg terminu na wykonanie uprawnień z rękojmi. Warunkiem zawieszenia jest powiadomienie sprzedawcy o ujawnieniu wady i podjętej decyzji o wykorzystaniu gwarancji do dochodzenia roszczeń.
         Na koniec wspomnę jeszcze tylko o jednym problemie, który dotyczy obliczania terminów. Pamiętamy, że w prawie cywilnym, sobota nie należy do dni ustawowo wolnych od pracy. Jeśli ostatni dzień terminu, np. na odstąpienie od umowy, wypadł w sobotę, to oczywiście należało uznać, że termin upływa w sobotę. Jednak Dyrektywa 2011/83/UE  w motywie 41. preambuły wskazuje na rozporządzenie Rady (EWG, Euratom) nr 1182/71 z dnia 3 czerwca 1971 r., w którym określony jest sposób liczenia terminu i w art. 2 ust. 2 sobotę uznaje za dzień wolny od pracy. (patrz: TERMINY). Ponieważ podstawą powołanej dyrektywy jest harmonizacja zupełna należy w praktyce obrotu konsumenckiego uznać sobotę za dzień ustawowo wolny od pracy. Jeśli więc ostatni dzień terminu wypadnie w sobotę lub niedzielę, termin przesuwamy na najbliższy dzień roboczy.