niedziela, 10 maja 2015

Jak bezpiecznie kupić samochód

         Kupno samochodu to dosyć poważna ale niestety obarczona ryzykiem decyzja. Emocje, brak doświadczenia to mieszanka, które zamiast wymarzonego samochodu, może w rezultacie przynieść wiele kłopotów, rozczarowań i strat finansowych. Transakcja jest znakomitą okazją do działania wszelkiej maści kombinatorów i oszustów żerujących na ludzkiej ufności i niewiedzy. Temat jest niezwykle obszerny i z konieczności pominę kwestie techniczne, z uwagi na to, że są szeroko omawiane na forach internetowych i skupię się na przepisach prawnych regulujących takie transakcje. Warto wspomnieć, że zakup używanego samochodu jest powszechny, o czym świadczy statystyka. Średni wiek pojazdu to ponad 10 lat. Bardzo wiele ze sprowadzonych pojazdów było kwalifikowanych jako złom, któremu nasi „specjaliści” przywrócili dawną „świetność” i postać samochodów.
         Zacznę od założenia bardziej niebezpiecznej sytuacji kiedy mamy dwie osoby „prywatne”, kupujący nie jest konsumentem, a sprzedający nie dokonuje transakcji w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.
         O ofercie sprzedaży przyszły nabywca dowiaduje się zwykle z ogłoszenia albo znajduje ją na jakimś portalu aukcyjnym. Jakie to ma znaczenie? W pierwszym przypadku kupujący czyta ogłoszenie i zapoznaje się ze szczegółami dotyczącymi pojazdu oraz zamieszczonymi fotografiami. Ważne jest to, że informacje zmieszczone w ogłoszeniu są skierowane do ogółu odbiorców i zgodnie z prawem cywilnym stanowią jedynie zaproszenie do zawarcia umowy, a więc nie są wiążące (art. 71. kc). To ważne, bo po zakupie nie można skutecznie powoływać się na te informacje. Co z tego wynika? Opis samochodu w ogłoszeniu może i zazwyczaj znacznie różni się od rzeczywistości, a zdjęcia mogą i zwykle są sprytnie retuszowane - to wszystko ma jedynie zachęcać do zakupu i niczego nie gwarantuje. Rozsądnie działający i ostrożny kupujący powinien nawiązać kontakt z sprzedawcą i zapytać o szczegóły oferty. Może to zrobić e-mailem, SMS lub w ostateczności telefonicznie. Warto, np. zapytać, czy oferowany do sprzedaży „bezwypadkowy” pojazd nie brał udział w kolizji. Tak, tak, nie pomyliłem się. Musimy wiedzieć, że jeśli samochód jest „bezwypadkowy” to oznacza, że nie brał udziału w zdarzeniu, o którym mowa w art. 129k. ust. 1. Prawo o ruchu drogowym, czyli nie brał udziału w wypadku drogowym, w którym były ofiary (ktoś stracił życie lub został ranny). Nie oznacza to jednak, że nie być rozbity. Mógł brać udział w tzw. kolizji (zdarzenie, które nie jest wypadkiem) i mógł ulec nawet najbardziej poważnym uszkodzeniom.
         Załóżmy jednak, że sprzedawca potwierdził zgodność opisu z rzeczywistym stanem technicznym i dochodzi do spotkania stron w celu zawarcia transakcji. Stare kupieckie porzekadło stwierdza: „jeśli ktoś sprzedaje osła, nazywa go koniem, a jak ktoś kupuje konia nazywa go osłem” Zgodnie z tym schematem sprzedawca zachwala i podkreśla zalety samochodu, a kupujący szuka wad - pretekstu do obniżenia ceny. Należy pamiętać, że sprzedawca zwykle dokłada większych lub mniejszych starań żeby pojazd prezentował się atrakcyjnie i w tym celu zwykle go „remontuje”. Nie będę omawiał licznych sposobów i technik prowadzących do upiększania i poprawiania, bo jest ich bardzo wiele. Dotyczą nie tylko wyglądu, ale i parametrów technicznych. Są to zwykle zabiegi tanie i dające nietrwałe efekty. Ich głównym zadaniem jest ukrycie wad pojazdu w czasie oględzin kupującego. Dla przykładu, fatalny stan silnika można ukryć wlewając odpowiednio spreparowany środek, który sprawia, że samochód w czasie krótkiej jazdy próbnej sprawuje się całkiem dobrze i nie budzi podejrzeń przyszłego właściciela. Przerdzewiałą karoserię można zaszpachlować i zamalować i będzie się prezentowała jak należy.
         Najlepszą strategia zakupową jest udanie się po pojazd z zaufaną osobą, która zna się na samochodach albo najlepiej nakłonienie sprzedawcy przed zakupem do wspólnej wizyty w wybranym przez nas warsztacie. Sama reakcja sprzedawcy na taką propozycję będzie już źródłem informacji. Im chętniej przystanie na propozycję, tym większa pewność, że nic nie ukrywa. W ramach sprawdzania warto sprawdzić samochód, np. na stronie: www.HistoriaPojazdu.gov.pl, z której przykładowy raport (fikcyjny) zamieszczam na końcu.
         Załóżmy dalej, że wszystko odbyło się bez większych problemów, a informacje znawców tematu nie zniechęciły kupującego do transakcji i decyduje się na zakup. I teraz najważniejsza rada. Zawsze należy spisać umowę ze sprzedawcą. W umowie powinny się znaleźć: data zawarcia umowy, dane sprzedającego i kupującego (imiona, nazwiska, adresy, numery PESEL, numery dowodów tożsamości), dokładny opis przedmiotu transakcji (marka, model, numer rejestracyjny, numer VIN) i rok produkcji, deklarowany przebieg auta, stan licznika, informację o wypadkowej przeszłości auta, stwierdzone uszkodzenia i wykaz odebranych kluczyków. Bezwzględnie, zawsze należy opisać pojazd i umieścić wszystkie zapewnienia sprzedawcy i inne informacje dotyczące stanu technicznego, które sprzedawca przekazuje. Wady i zalety samochodu najlepiej wymienić w katalogach. Np. „Sprzedawca oświadcza, że w samochód ma następujące wady: 1. … , 2. ... (…)” i analogiczny katalog dotyczący zalet. Należy dokładnie sprawdzić stan dokumentów, a w umowie umieścić dane sprzedawcy (w żadnym wypadku kogoś nieobecnego) oraz wpisać prawdziwą cenę transakcji. To bardzo ważne. Nie ulegajmy namowom sprzedawcy  (powszechne zjawisko) na umieszczenie zaniżonej ceny. Taki zabieg to przestępstwo skarbowe i utrata możliwości ewentualnego odzyskania rzeczywistej ceny.
         O czym bezwzględnie należy pamiętać? Obiektem transakcji jest samochód używany i zawsze jest w gorszym stanie technicznym niż nowy. O jego stanie zwykle świadczy wiek i przebieg. Drugi parametr nie jest niestety wiarygodny, bo zwykle mamy do czynienia z samochodem, w którym licznik został cofnięty i jego wskazania znacznie różnią się od rzeczywistości, ale o tym później. Bez względu na wszystko trzeba pamiętać, że używany samochód jest w mniejszym lub większym stopniu zużyty. To fakt powszechnie znany i nie można się powoływać na niewiedzę w tym zakresie. Co jednak z tego wynika i jak się to ma do warunków transakcji? Naturalne zużycie pojazdu, które wynika z normalnej jego eksploatacji w normalnych warunkach nie jest wadą. Takie zmiany samochód może mieć i jeśli nawet nie wspomnimy o nich w umowie, to należy przyjąć, że kupujący w chwili zakupu o nich wie, a przynajmniej rozsądnie oceniając, powinien wiedzieć. Co innego, jeśli sprzedawca poinformuje, że pewnych wad nie ma, albo że wykonał jakieś naprawy lub wymiany. Jeśli sprzedawca zapewni o wykonanym remoncie albo wymianie jakiejś części czy podzespołu, to oczywiście będzie odpowiedzialny za to, że taka informacja okaże się fałszywa. Pamiętajmy jednak żeby to koniecznie ująć we wspomnianym katalogu zalet.
         Często kupujący usiłują reklamować samochód i powołują się przy tym na to, że sprzedawca ukrył wady. Warto więc wyjaśnić czym jest wada ukryta. Wada ukryta to nie taka, której nie widać ale taka, którą sprzedawca celowo ukrył przed kupującym albo w jakiś sposób utrudnił jej wykrycie, np. poprzez zamaskowanie. Zgodnie z orzecznictwem przyjmuje się, że z wadą ukrytą mamy do czynienia co najmniej w sytuacji, gdy sprzedawca wie o wadzie i nie informuje kupującego.
         Co z ceną? Często sprzedawca nakłania kupującego żeby w umowie wpisać mniejszą kwotę niż ta, którą rzeczywiście otrzymał od kupującego. Jeszcze raz przypomnę, że zgoda może przyczynić się do wielu poważnych problemów. Po pierwsze, szanse na odzyskanie ceny w przypadku ewentualnego reklamowania pojazdu maleją prawie do zera. Po drugie takie działanie to współdziałanie w dokonaniu czynu zabronionego, o którym mowa w art. 62 § 2 kks (kodeks karny-skarbowy). Można tez spotkać się z zarzutem poświadczenia nieprawdy (art. 56 kks), a także poświadczenia nieprawdy w dokumencie co do okoliczności mającej znaczenie prawne, co stanowi przestępstwo określone w art. 271 § 1 kodeksu karnego zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. W sytuacji, gdy kupujący zdecyduje się na ewentualne dochodzenie roszczeń i chce uniknąć ukarania, powinien korzystać z instytucji czynnego żalu.
         Jakie przepisy regulują sprzedaż. Do sprzedaży, w której stronami są osoby fizyczne mają zastosowanie przepisy ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. Nr 16, poz. 93 ze zm.), a konkretnie przepisy rozdziału II Rękojmia za wady - art. 556 i następne. Co z nich wynika. Po pierwsze, sprzedawca odpowiada za wady fizyczne i prawne w terminie 2 lat od dnia wydania pojazdu. Pod pojęciem wady fizycznej należy rozumieć niezgodność samochodu z umową, a niezgodnością może być brak właściwości, które samochód powinien mieć, brak właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego (na piśmie!) albo że został kupującemu wydany w stanie niezupełnym, etc. Za wady podlegające reklamacji nie można oczywiście uznać tych, o których sprzedawca skutecznie (katalog wad umieszczony w umowie) powiadomił kupującego.
         Z treści art. 560. kc wynika, że kupujący, który ujawnił wadę pojazdu może złożyć sprzedawcy reklamację i żądać obniżenia ceny, naprawy lub złożyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Wymiany żądanie nie może, ponieważ samochód używany jest rzeczą oznaczoną co do tożsamości i wymianie nie podlega. Odstąpienie od umowy jest tożsame z upadkiem umowy i wzajemnym zwrotem świadczeń: samochodu i zapłaconej ceny. Odstąpienie jest możliwe tylko w przypadku, gdy wady są istotne, czyli uniemożliwiają użytkowanie pojazdu zgodnie z jego przeznaczeniem. W przypadku wad nieistotnych można żądać obniżenia ceny lub naprawy. I tu uwaga. Jeśli zażądamy obniżenia ceny, sprzedawca może go „zignorować” pod warunkiem, że niezwłocznie (14 dni) usunie wady na swój koszt.
         Bardzo ważne jest to, że zgodnie z art. 558. § 1. kc odpowiedzialność z rękojmi za wady można dowolnie zmodyfikować albo w ogóle wyłączyć. Zapis „sprzedawcy wyłącza rękojmię za wady” lub równoznaczny oznacza, że sprzedawca nie będzie odpowiedzialny za wady sprzedanego pojazdu i kupujący nie będzie mógł skutecznie kierować do niego roszczeń i żądać czegokolwiek. Zawarcie mowy z taką klauzulą zdejmuje odpowiedzialność ze sprzedawcy, więc uważajmy na to.
         Co zrobić w sytuacji, gdy po zakupie, przy okazji wizyty na stancji diagnostycznej dowiadujemy się o tym, że zakupiony pojazd brał udział w poważnej kolizji i ma poważne uszkodzenia konstrukcji: pęknięte, prostowane drążki kierownicze, wspawane ćwiartki, uszkodzone podłużnice, etc.? W takim przypadku ma zastosowanie art. 558. § 2. kc dot. podstępnego zatajenia wady przez sprzedawcę. Jeśli nawet jest w umowie klauzula wyłączająca odpowiedzialność sprzedawcy z tytułu rękojmi, to jest bezskuteczna i sprzedawca nie jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi (art. 557. Kodeksu cywilnego). Należy zaznaczyć, że wiedza sprzedawcy nie ma wpływu na jego odpowiedzialność za sprzedany pojazd, a w takim przypadku można mówić o narażeniu kupującego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a to z koli wyczerpuje znamiona przestępstwa określonego w art. 160. Kodeksu karnego., a także oszustwa, o którym mowa w art. 286. Kodeksu karnego.
         A teraz omówimy umowę sprzedaży konsumenckiej, a z taką mamy do czynienia jeśli sprzedawca jest przedsiębiorcą, który w ramach prowadzonej działalności gospodarczej sprzedaje samochód konsumentowi, np. zakup w komisie lub w salonie samochodowym. Jeśli sprzedaż, a dokładnie wydanie pojazdu nastąpiło przed datą 25 grudnia 2014 roku, to zastosowanie mają przepisy ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. 2002 Nr 141 poz. 1176). Jeśli data wydania jest po 24 grudnia 2014 roku, mają zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego - te same, które zostały omówione wcześniej, ale z pewnymi istotnymi różnicami. Status konsumenta w przypadku zakupu od przedsiębiorcy powoduje to, że kupujący ma większe uprawnienia niż w przypadku zakupu od osoby fizycznej - omówionego wcześniej. Po pierwsze, jeśli konsument ujawni wadę w terminie 1 roku od zakupu, przyjmuje się, że wada istniała w chwili wydania (domniemanie prawne). W razie sporu przed sądem, sprzedawca-przedsiębiorca musi udowodnić, że było inaczej. W przypadku konsumenta umowne wyłączenie odpowiedzialności z rękojmi jest nieskuteczne. Umieszczenie takiej klauzuli w umowie z konsumentem nie pozbawia go roszczeń. Jeżeli konsument złoży reklamację i zażąda w niej obniżenia ceny (z podaniem konkretnej kwoty), wymiany lub naprawy, a sprzedawca nie ustosunkował się do żądań w terminie 14 dni, oznacza, że reklamacja została uznana. Spotykany często w umowach zapis „kupujący oświadcza, że stan techniczny samochodu jest mu znany” lub równoważny nie ma żadnej mocy prawnej i nie pozbawia konsumenta przysługujących mu uprawnień.
         A teraz kilka słów na temat stanu licznika. Oczywiście powinien wskazywać rzeczywisty przebieg pojazdu. Wskazanie na tle wieku pojazdu świadczy o intensywności eksploatacji. Niestety rzeczywistość jest taka, że licznik rzadko wskazuje prawdę, ponieważ w ramach liftingu zwykle zostaje cofnięty. Takie „korekty” to prawdziwa plaga na naszym rynku. Jakie są tego konsekwencje? Trzeba pamiętać, że większość takich działań wypełnia znamiona oszustwa - przestępstwa określonego w art. 286 kodeksu karnego. 
Musi to być jednak działanie skutkujące wprowadzeniem w błąd kupującego w celu uzyskania większej ceny niż ta, którą sprzedawca uzyskałby ujawniając rzeczywisty przebieg. Gdyby kupujący wiedział o rzeczywistym przebiegu prawdopodobnie negocjowałby cenę, bo wyższy przebieg, to  większe prawdopodobieństwa awarii i konieczności napraw. Jako ciekawostkę dodam też, że istnieje możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności sprzedawcę za usiłowanie popełnienia przestępstwa oszustwa nawet wtedy, gdy do transakcji nie doszło, a jeśli sprzedawca wie o niezgodności wskazań licznika z rzeczywistością i biernie (nie wspomina nawet o tym) wykorzystuje to w celu osiągnięcia większej ceny za samochód, naraża się również na zarzut wyzyskania błędu. Były też projekty penalizacji zmiany wskazań licznika pojazdu mechanicznego, ale słusznie zostały odrzucone z uwagi na wystarczające zastosowanie art. 286 kk. To tyle ciekawostek, których znajomość może przydać się w praktyce.
         Do tej pory omawialiśmy wady fizyczne jaki może posiadać pojazd. Oprócz nich istnieją jeszcze wady prawne. W najprostszym ujęciu wada prawna pojazdu polega na tym, że właścicielem samochodu jest osoba trzecia (np. został skradziony) albo jest zajęty przez komornika. Dlatego ważnym elementem umowy jest oświadczenie sprzedawcy, że pojazd jest wolny od wad prawnych. Bywa jednak tak, że nowy nabywca podczas próby rejestracji w wydziale komunikacji dowiaduje się o tym, że samochód został sprzedany przed dłużnika, a samochód jest zajęty przez komornika. Rozporządzenie przez dłużnika zajętym samochodem jest czynnością bezwzględnie nieważną i nabywca nie nabywa prawa własności samochodu, chyba że działał w dobrej wierze. Jeśli więc kupujący działał w dobrej wierze (nie wiedział o dokonanym zajęciu) może na podstawie art. 848. Kodeksu postępowania cywilnego złożyć powództwo o zwolnienie samochodu spod egzekucji, ale ma na to termin 1 miesiąca od dnia uzyskania informacji o naruszeniu prawa.
        



Raport z Centralnej Ewidencji Pojazdów

(ze strony: www.HistoriaPojazdu.gov.pl)