Kupno samochodu to dosyć poważna ale niestety
obarczona ryzykiem decyzja. Emocje, brak doświadczenia to mieszanka, które
zamiast wymarzonego samochodu, może w rezultacie przynieść wiele kłopotów, rozczarowań
i strat finansowych. Transakcja jest znakomitą okazją do działania wszelkiej
maści kombinatorów i oszustów żerujących na ludzkiej ufności i niewiedzy. Temat
jest niezwykle obszerny i z konieczności pominę kwestie techniczne, z uwagi na
to, że są szeroko omawiane na forach internetowych i skupię się na przepisach
prawnych regulujących takie transakcje. Warto wspomnieć, że zakup używanego
samochodu jest powszechny, o czym świadczy statystyka. Średni wiek pojazdu to
ponad 10 lat. Bardzo wiele ze sprowadzonych pojazdów było kwalifikowanych jako
złom, któremu nasi „specjaliści” przywrócili dawną „świetność” i postać
samochodów.
Zacznę od założenia bardziej
niebezpiecznej sytuacji kiedy mamy dwie osoby „prywatne”, kupujący nie jest
konsumentem, a sprzedający nie dokonuje transakcji w ramach prowadzonej
działalności gospodarczej.
O ofercie sprzedaży przyszły nabywca dowiaduje
się zwykle z ogłoszenia albo znajduje ją na jakimś portalu aukcyjnym. Jakie to
ma znaczenie? W pierwszym przypadku kupujący czyta ogłoszenie i zapoznaje się
ze szczegółami dotyczącymi pojazdu oraz zamieszczonymi fotografiami. Ważne jest
to, że informacje zmieszczone w ogłoszeniu są skierowane do ogółu odbiorców i
zgodnie z prawem cywilnym stanowią jedynie zaproszenie do zawarcia umowy, a
więc nie są wiążące (art. 71. kc). To ważne, bo po zakupie nie można skutecznie
powoływać się na te informacje. Co z tego wynika? Opis samochodu w ogłoszeniu
może i zazwyczaj znacznie różni się od rzeczywistości, a zdjęcia mogą i zwykle są sprytnie
retuszowane - to wszystko ma jedynie zachęcać do zakupu i niczego nie
gwarantuje. Rozsądnie działający i ostrożny kupujący powinien nawiązać kontakt
z sprzedawcą i zapytać o szczegóły oferty. Może to zrobić e-mailem, SMS lub w
ostateczności telefonicznie. Warto, np. zapytać, czy oferowany do sprzedaży
„bezwypadkowy” pojazd nie brał udział w kolizji. Tak, tak, nie pomyliłem się. Musimy wiedzieć, że jeśli samochód jest „bezwypadkowy” to oznacza, że nie brał
udziału w zdarzeniu, o którym mowa w art. 129k. ust. 1. Prawo o ruchu drogowym,
czyli nie brał udziału w wypadku drogowym, w którym były ofiary (ktoś stracił
życie lub został ranny). Nie oznacza to jednak, że nie być rozbity. Mógł brać udział w tzw. kolizji (zdarzenie, które nie jest wypadkiem) i mógł ulec nawet
najbardziej poważnym uszkodzeniom.
Załóżmy jednak, że sprzedawca
potwierdził zgodność opisu z rzeczywistym stanem technicznym i dochodzi do
spotkania stron w celu zawarcia transakcji. Stare kupieckie porzekadło
stwierdza: „jeśli ktoś sprzedaje osła, nazywa go koniem, a jak ktoś kupuje
konia nazywa go osłem” Zgodnie z tym schematem sprzedawca zachwala i podkreśla zalety
samochodu, a kupujący szuka wad - pretekstu do obniżenia ceny. Należy pamiętać,
że sprzedawca zwykle dokłada większych lub mniejszych starań żeby pojazd
prezentował się atrakcyjnie i w tym celu zwykle go „remontuje”. Nie będę
omawiał licznych sposobów i technik prowadzących do upiększania i poprawiania,
bo jest ich bardzo wiele. Dotyczą nie tylko wyglądu, ale i parametrów
technicznych. Są to zwykle zabiegi tanie i dające nietrwałe efekty. Ich głównym
zadaniem jest ukrycie wad pojazdu w czasie oględzin kupującego. Dla przykładu,
fatalny stan silnika można ukryć wlewając odpowiednio spreparowany środek,
który sprawia, że samochód w czasie krótkiej jazdy próbnej sprawuje się całkiem
dobrze i nie budzi podejrzeń przyszłego właściciela. Przerdzewiałą karoserię
można zaszpachlować i zamalować i będzie się prezentowała jak należy.
Najlepszą strategia zakupową jest udanie
się po pojazd z zaufaną osobą, która zna się na samochodach albo najlepiej nakłonienie
sprzedawcy przed zakupem do wspólnej wizyty w wybranym przez nas warsztacie. Sama
reakcja sprzedawcy na taką propozycję będzie już źródłem informacji. Im
chętniej przystanie na propozycję, tym większa pewność, że nic nie ukrywa. W
ramach sprawdzania warto sprawdzić samochód, np. na stronie: www.HistoriaPojazdu.gov.pl, z której przykładowy raport
(fikcyjny) zamieszczam na końcu.
Załóżmy dalej, że wszystko odbyło się
bez większych problemów, a informacje znawców tematu nie zniechęciły kupującego
do transakcji i decyduje się na zakup. I teraz najważniejsza rada. Zawsze należy
spisać umowę ze sprzedawcą. W umowie powinny się znaleźć: data zawarcia umowy,
dane sprzedającego i kupującego (imiona, nazwiska, adresy, numery PESEL, numery
dowodów tożsamości), dokładny opis przedmiotu transakcji (marka, model, numer
rejestracyjny, numer VIN) i rok produkcji, deklarowany przebieg auta, stan
licznika, informację o wypadkowej przeszłości auta, stwierdzone uszkodzenia i
wykaz odebranych kluczyków. Bezwzględnie, zawsze należy opisać pojazd i umieścić
wszystkie zapewnienia sprzedawcy i inne informacje dotyczące stanu technicznego,
które sprzedawca przekazuje. Wady i zalety samochodu najlepiej wymienić w
katalogach. Np. „Sprzedawca oświadcza, że w samochód ma następujące wady: 1. … , 2. ... (…)”
i analogiczny katalog dotyczący zalet. Należy dokładnie sprawdzić stan
dokumentów, a w umowie umieścić dane sprzedawcy (w żadnym wypadku kogoś nieobecnego) oraz
wpisać prawdziwą cenę transakcji. To bardzo ważne. Nie ulegajmy namowom
sprzedawcy (powszechne zjawisko) na umieszczenie zaniżonej
ceny. Taki zabieg to przestępstwo skarbowe i utrata możliwości ewentualnego
odzyskania rzeczywistej ceny.
O czym bezwzględnie należy pamiętać?
Obiektem transakcji jest samochód używany i zawsze jest w gorszym stanie technicznym niż nowy. O
jego stanie zwykle świadczy wiek i przebieg. Drugi parametr nie jest niestety
wiarygodny, bo zwykle mamy do czynienia z samochodem, w którym licznik został
cofnięty i jego wskazania znacznie różnią się od rzeczywistości, ale o tym
później. Bez względu na wszystko trzeba pamiętać, że używany samochód jest w mniejszym
lub większym stopniu zużyty. To fakt powszechnie znany i nie można się
powoływać na niewiedzę w tym zakresie. Co jednak z tego wynika i jak się to ma
do warunków transakcji? Naturalne zużycie pojazdu, które wynika z normalnej jego
eksploatacji w normalnych warunkach nie jest wadą. Takie zmiany samochód może
mieć i jeśli nawet nie wspomnimy o nich w umowie, to należy przyjąć, że kupujący
w chwili zakupu o nich wie, a przynajmniej rozsądnie oceniając, powinien wiedzieć. Co innego, jeśli sprzedawca poinformuje, że pewnych
wad nie ma, albo że wykonał jakieś naprawy lub wymiany. Jeśli sprzedawca
zapewni o wykonanym remoncie albo wymianie jakiejś części czy podzespołu, to
oczywiście będzie odpowiedzialny za to, że taka informacja okaże się fałszywa. Pamiętajmy jednak żeby to koniecznie ująć we wspomnianym katalogu zalet.
Często kupujący usiłują reklamować
samochód i powołują się przy tym na to, że sprzedawca ukrył wady. Warto więc
wyjaśnić czym jest wada ukryta. Wada ukryta to nie taka, której nie widać ale
taka, którą sprzedawca celowo ukrył przed kupującym albo w jakiś sposób
utrudnił jej wykrycie, np. poprzez zamaskowanie. Zgodnie z orzecznictwem
przyjmuje się, że z wadą ukrytą mamy do czynienia co najmniej w sytuacji, gdy
sprzedawca wie o wadzie i nie informuje kupującego.
Co z ceną? Często sprzedawca nakłania
kupującego żeby w umowie wpisać mniejszą kwotę niż ta, którą rzeczywiście
otrzymał od kupującego. Jeszcze raz przypomnę, że zgoda może przyczynić się do wielu poważnych problemów.
Po pierwsze, szanse na odzyskanie ceny w przypadku ewentualnego reklamowania
pojazdu maleją prawie do zera. Po drugie takie działanie to współdziałanie w
dokonaniu czynu zabronionego, o którym mowa w art. 62 § 2 kks (kodeks
karny-skarbowy). Można tez spotkać się z zarzutem poświadczenia nieprawdy (art.
56 kks), a także poświadczenia nieprawdy w dokumencie co do okoliczności
mającej znaczenie prawne, co stanowi przestępstwo określone w art. 271 § 1
kodeksu karnego zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia
wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. W sytuacji, gdy kupujący zdecyduje
się na ewentualne dochodzenie roszczeń i chce uniknąć ukarania, powinien
korzystać z instytucji czynnego żalu.
Jakie przepisy regulują sprzedaż. Do
sprzedaży, w której stronami są osoby fizyczne mają zastosowanie przepisy
ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. Nr 16, poz. 93 ze zm.),
a konkretnie przepisy rozdziału II Rękojmia za wady - art. 556 i następne. Co
z nich wynika. Po pierwsze, sprzedawca odpowiada za wady fizyczne i prawne w terminie
2 lat od dnia wydania pojazdu. Pod pojęciem wady fizycznej należy rozumieć niezgodność
samochodu z umową, a niezgodnością może być brak właściwości, które samochód
powinien mieć, brak właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego (na piśmie!) albo że został kupującemu wydany w stanie niezupełnym, etc. Za wady
podlegające reklamacji nie można oczywiście uznać tych, o których sprzedawca
skutecznie (katalog wad umieszczony w umowie) powiadomił kupującego.
Z treści art. 560. kc wynika, że
kupujący, który ujawnił wadę pojazdu może złożyć sprzedawcy reklamację i żądać
obniżenia ceny, naprawy lub złożyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Wymiany
żądanie nie może, ponieważ samochód używany jest rzeczą oznaczoną co do tożsamości
i wymianie nie podlega. Odstąpienie od umowy jest tożsame z upadkiem umowy i
wzajemnym zwrotem świadczeń: samochodu i zapłaconej ceny. Odstąpienie jest
możliwe tylko w przypadku, gdy wady są istotne, czyli uniemożliwiają
użytkowanie pojazdu zgodnie z jego przeznaczeniem. W przypadku wad nieistotnych
można żądać obniżenia ceny lub naprawy. I tu uwaga. Jeśli zażądamy obniżenia
ceny, sprzedawca może go „zignorować” pod warunkiem, że niezwłocznie (14 dni) usunie wady na swój koszt.
Bardzo ważne jest to, że zgodnie z art.
558. § 1. kc odpowiedzialność z rękojmi za wady można dowolnie zmodyfikować
albo w ogóle wyłączyć. Zapis „sprzedawcy wyłącza rękojmię za wady” lub
równoznaczny oznacza, że sprzedawca nie będzie odpowiedzialny za wady
sprzedanego pojazdu i kupujący nie będzie mógł skutecznie kierować do niego
roszczeń i żądać czegokolwiek. Zawarcie mowy z taką klauzulą zdejmuje
odpowiedzialność ze sprzedawcy, więc uważajmy na to.
Co zrobić w sytuacji, gdy po zakupie,
przy okazji wizyty na stancji diagnostycznej dowiadujemy się o tym, że
zakupiony pojazd brał udział w poważnej kolizji i ma poważne uszkodzenia
konstrukcji: pęknięte, prostowane drążki kierownicze, wspawane ćwiartki,
uszkodzone podłużnice, etc.? W takim
przypadku ma zastosowanie art. 558. § 2. kc dot. podstępnego zatajenia wady
przez sprzedawcę. Jeśli nawet jest w umowie klauzula wyłączająca
odpowiedzialność sprzedawcy z tytułu rękojmi, to jest bezskuteczna i sprzedawca
nie jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi (art. 557. Kodeksu
cywilnego). Należy zaznaczyć, że wiedza sprzedawcy nie ma wpływu na jego
odpowiedzialność za sprzedany pojazd, a w takim przypadku można mówić o
narażeniu kupującego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia
albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a to z koli wyczerpuje znamiona przestępstwa
określonego w art. 160. Kodeksu karnego., a także oszustwa, o którym mowa w art.
286. Kodeksu karnego.
A teraz omówimy umowę sprzedaży
konsumenckiej, a z taką mamy do czynienia jeśli sprzedawca jest przedsiębiorcą,
który w ramach prowadzonej działalności gospodarczej sprzedaje samochód
konsumentowi, np. zakup w komisie lub w salonie samochodowym. Jeśli sprzedaż, a dokładnie
wydanie pojazdu nastąpiło przed datą 25 grudnia 2014 roku, to zastosowanie mają
przepisy ustawy z dnia 27
lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie
Kodeksu cywilnego (Dz. U. 2002 Nr 141 poz. 1176). Jeśli data wydania jest po 24
grudnia 2014 roku, mają zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego - te same,
które zostały omówione wcześniej, ale z pewnymi istotnymi różnicami. Status
konsumenta w przypadku zakupu od przedsiębiorcy powoduje to, że kupujący ma
większe uprawnienia niż w przypadku zakupu od osoby fizycznej - omówionego
wcześniej. Po pierwsze, jeśli konsument ujawni wadę w terminie 1 roku od
zakupu, przyjmuje się, że wada istniała w chwili wydania (domniemanie prawne).
W razie sporu przed sądem, sprzedawca-przedsiębiorca musi udowodnić, że było
inaczej. W przypadku konsumenta umowne wyłączenie odpowiedzialności z rękojmi
jest nieskuteczne. Umieszczenie takiej klauzuli w umowie z konsumentem nie pozbawia
go roszczeń. Jeżeli konsument złoży reklamację i zażąda w niej obniżenia ceny
(z podaniem konkretnej kwoty), wymiany lub naprawy, a sprzedawca nie
ustosunkował się do żądań w terminie 14 dni, oznacza, że reklamacja została
uznana. Spotykany często w umowach zapis „kupujący oświadcza,
że stan techniczny samochodu jest mu znany” lub równoważny nie ma żadnej mocy
prawnej i nie pozbawia konsumenta przysługujących mu uprawnień.
A teraz kilka słów na temat stanu
licznika. Oczywiście powinien wskazywać rzeczywisty przebieg pojazdu. Wskazanie na tle wieku pojazdu świadczy o intensywności eksploatacji. Niestety rzeczywistość jest taka, że licznik
rzadko wskazuje prawdę, ponieważ w ramach liftingu zwykle zostaje cofnięty.
Takie „korekty” to prawdziwa plaga na naszym rynku. Jakie są tego konsekwencje?
Trzeba pamiętać, że większość takich działań wypełnia znamiona oszustwa -
przestępstwa określonego w art. 286 kodeksu karnego.
Musi
to być jednak działanie skutkujące wprowadzeniem w błąd kupującego w celu uzyskania
większej ceny niż ta, którą sprzedawca uzyskałby ujawniając rzeczywisty
przebieg. Gdyby kupujący wiedział o rzeczywistym przebiegu prawdopodobnie negocjowałby
cenę, bo wyższy przebieg, to większe
prawdopodobieństwa awarii i konieczności napraw. Jako ciekawostkę dodam też, że
istnieje możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności sprzedawcę za usiłowanie
popełnienia przestępstwa oszustwa nawet wtedy, gdy do transakcji nie doszło, a
jeśli sprzedawca wie o niezgodności wskazań licznika z rzeczywistością i
biernie (nie wspomina nawet o tym) wykorzystuje to w celu osiągnięcia większej
ceny za samochód, naraża się również na zarzut wyzyskania błędu. Były też
projekty penalizacji zmiany wskazań licznika pojazdu mechanicznego, ale
słusznie zostały odrzucone z uwagi na wystarczające zastosowanie art. 286 kk.
To tyle ciekawostek, których znajomość może przydać się w praktyce.
Do
tej pory omawialiśmy wady fizyczne jaki może posiadać pojazd. Oprócz nich
istnieją jeszcze wady prawne. W najprostszym ujęciu wada prawna pojazdu polega
na tym, że właścicielem samochodu jest osoba trzecia (np. został skradziony) albo
jest zajęty przez komornika. Dlatego ważnym elementem umowy jest oświadczenie
sprzedawcy, że pojazd jest wolny od wad prawnych. Bywa jednak tak, że nowy
nabywca podczas próby rejestracji w wydziale komunikacji dowiaduje się o tym,
że samochód został sprzedany przed dłużnika, a samochód jest zajęty przez komornika.
Rozporządzenie przez dłużnika zajętym samochodem jest czynnością
bezwzględnie nieważną i nabywca nie nabywa prawa własności samochodu, chyba że
działał w dobrej wierze. Jeśli
więc kupujący działał w dobrej wierze (nie wiedział o dokonanym zajęciu) może
na podstawie art. 848. Kodeksu postępowania
cywilnego złożyć
powództwo o zwolnienie samochodu spod egzekucji, ale ma na to termin 1 miesiąca
od dnia uzyskania informacji o naruszeniu prawa.
Raport z Centralnej Ewidencji Pojazdów
(ze strony: www.HistoriaPojazdu.gov.pl)