czwartek, 26 czerwca 2014

kWh - prosty pomiar

         W praktyce często powstaje potrzeba określenia kosztów zużycia energii elektrycznej. Możemy dokonać obliczeń na podstawie znajomości parametrów odbiorników energii. Jeśli znamy moc odbiornika, łatwo możemy obliczyć zużycie energii. Jeśli przykładowo grzejnik o mocy 2.000 W włączymy na 15 minut, a stawka za energię wynosi 0,50 zł to koszt obliczymy następująco:

2 × 0,25 × 0,50 = 0,25 zł

Jeśli mamy podłączonych do sieci wiele odbiorników, a zwłaszcza wtedy, gdy określenie aktualnego poboru energii jest problematyczne (np. w przypadku pralki, suszarki, chłodziarki, piekarnika) sprawa nieco się komplikuje. Możemy oczywiście zastosować watomierz i zmierzyć moc poszczególnych urządzeń, dodać i przeliczyć.
         Jest jednak prosta metoda, za pomocą której można obliczyć bieżące koszty zużycia energii. Wykorzystujemy do tego same liczniki energii elektrycznej.
         W przypadku licznika indukcyjnego (z obrotową tarczą) należy odnaleźć na liczniku liczbę określającą ilość obrotów tarczy odpowiadającą zużyciu 1 kWh. Taka liczba jest umieszczona na każdym liczniku (patrz ilustracja - zielona elipsa).



Należy obliczyć Stałą Licznika, a w tym celu podzielić 3.600 przez odczytaną liczbę. Dla licznika ze zdjęcia będzie:

3.600 / 375 = 9,6

9,6 to jest Stała naszego licznika. Warto ją gdzieś zapisać. Wystarczy teraz zmierzyć czas pełnego obrotu tarczy licznika w sekundach (ułatwia to czerwony pasek). Jeśli, np. wynikiem jest 20 sekund, wykonujemy następujące działanie:

9,6 / 20 = 0,48

Wynikiem jest 0,48, czyli 0,48 kW (czyli 480 W), suma mocy wszystkich urządzeń podłączonych do sieci. Znając stawkę za 1 kWh - niech będzie to 0,50 zł - łatwo obliczyć koszty energii:

za 1 godzinę: 0,48 × 0,50 = 0,24 zł
za 8 godzin: 0,48 × 0,50 × 8 = 1,92 zł,
za 1 dobę: 0,48 × 0,50 × 24 = 5,76 zł,
itd.

         W przypadku licznika elektronicznego sprawa jest prostsza, bo na większości można odczytać wiele parametrów, ale czasem sprawia to trudności, więc też podam sposób ze stałą. Postępujemy podobnie. Liczniki elektroniczne nie mają tarczy, ale mają pulsujące diody lub znaczki na ekranach LCD. W tym przypadku ilość impulsów diody (znaczka) odpowiada zużyciu 1 kWh - taka liczba również jest na liczniku i może to być 500, 1000, 1200, 1500, etc. impulsów na 1 kWh
Podobnie, jak poprzednio liczymy stałą obliczeniową L, np. dla 1.500:  L = 3.600 / 1.500 = 2,4.
Następnie mierzymy czas i ilość impulsów (dowolną). Jeśli przykładowo naliczyliśmy 3 impulsy w czasie 30 sekund, wykonujemy następujące działanie:

2,4 × 3 / 30 = 0,24

I w tym przypadku 0,24 oznacza 0,24 kW (czyli 240 W), suma mocy wszystkich urządzeń podłączonych do sieci.

Dla zainteresowanych zamieszczam instrukcję wykonania kalkulatora do powyższych obliczeń.




W komórki: C3, C7, C8, C9, C12 i C13 należy wpisać formuły umieszczone po prawej stronie. W żółte komórki wpisujemy stawkę za kilowatogodzinę  oraz odpowiednie parametry i wyniki opisanych pomiarów, a w pozostałych komórkach odczytujemy wyniki.

Do pobrania: Kalkulator kWh

METODA POMIARU DLA BARDZIEJ WTAJEMNICZONYCH (dodane 6 lipca 2022)

Na wstępie informacja, że metoda wymaga umiejętności posługiwania się amperomierzem. Przypomnę tyko, że amperomierz wpinamy w obwód szeregowo. W przypadku tradycyjnego amperomierza trzeba przerwać obwód, żeby wykonać pomiar. Dużo wygodniejszym i bezpieczniejszym rozwiązaniem jest wykorzystanie amperomierza cęgowego, który przerwania obwodu nie wymaga. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do literatury fachowej i jednocześnie przestrzegam niedoświadczonych czytelników przed samodzielnym dokonywaniem pomiarów, ponieważ to może być groźne dla życia.

Jeśli mamy dane urządzenie elektryczne i chcemy obliczyć koszty jego eksploatacji dokonujemy pomiaru pobieranego prądu. Jednostką jest amper (A). Załóżmy, że jest to 3,25A. Ustalamy teraz, że  urządzenie będzie włączone przez 6 godzin dziennie oraz, że koszt 1kWh wynosi 0,80PLN.

Przystępujemy do obliczeń. 

Iloczynem natężenia I(A) oraz napięcia U(V) jest moc P(W), czyli: 

I × U = P

3,25A × 230V = 747,5W

747,5W = 0,7475kW (do obliczeń wymagana jest ilość kilowatów)

0,7455(kW) × 6(h) × 365(dni w roku) × 0,80(PLN/kWh) = 1.309,62PLN

Obliczyliśmy, że koszt eksploatacji urządzenia jest równy 1.306,12PLN

Zauważmy dalej, że dla ułatwienia przyszłych obliczeń można ustalić czynnik (zawiera założenie, że urządzenie pracuje non stop, a koszt 1kWh = 0,80PLN). Mnożąc czynnik przez ilość A (z pomiaru) otrzymujemy roczny koszt eksploatacji:

[230(V) × 24(h/dobę) × 365(dni w roku) × 0,80(PLN/kWh)] / 1000 = 1.611,84

1.611,84 – obliczony czynnik

Gdyby urządzenie pracowało 24h na dobę przez rok, koszt eksploatacji wyniósłby:

3,25(A) × 1,611,84 = 5.238,48PLN

Ponieważ w naszym przykładzie urządzenie pracowało 6h (1/4 doby) to koszt wyniósłby:

5,238,48 / 4 = 1.309,62PLN

środa, 25 czerwca 2014

Kiedy można zwrócić zakupiony towar (stan prawny do 24 grudnia 2014 r.)

         Bardzo często, po dokonaniu nieprzemyślanego lub nietrafionego zakupu w sklepie, konsumenci próbują go zwrócić. Kiedy spotykają się z odmową i otrzymują informację od sprzedawcy, że taki zwrot nie jest możliwy, starają się wyegzekwować swoje prawo do zwrotu. Są przekonani, że takie prawo przysługuje im w terminie kilku dni (opinie są różne) od daty zakupu. Kto ma rację i czy sprzedawca rzeczywiście ma prawo odmówić przyjęcia takiego zwrotu?
         Niestety tak. W świetle obowiązującego prawa konsument nie ma prawa do zwrotu towaru zakupionego bezpośrednio w sklepie sprzedawcy i sprzedawca nie ma obowiązku takiego towaru przyjąć - może, ale nie musi. Skąd pogląd o możliwości zwrotu towaru.
         Otóż na mocy uchwały nr 71 Rady Ministrów z dnia 13 czerwca 1983 r. w sprawie ogólnych warunków umów sprzedaży detalicznej towarów oraz ogólnych warunków gwarancyjnych dotyczących towarów trwałego użytku, sprzedawanych przez jednostki handlu uspołecznionego – § 1 ust. 1 i 2 możliwe było dokonywanie zwrotu niektórych towarów w terminie 5 dni. Uprawnienie to przysługiwało, ale tylko do roku 1995, a więc nie obowiązuje już od prawie 20 lat.
         Niektóre sklepy (zwłaszcza większe sieci handlowe) dają konsumentom uprawnienie do odstąpienia od umowy (np. 30 dni). W tym terminie konsument może odstąpić od umowy i zwrócić zakupiony towar, pod warunkiem, że nie był używany i posiada metki. Pamiętać należy, że przywilej jest nadawany dobrowolnie w ramach realizacji polityki troski o klienta. Prawo takiego obowiązku na sprzedawcę nie nakłada.

         Prawo przewiduje kilka sytuacji kiedy towar można sprzedawcy zwrócić. Wiemy już, że przy zakupie bezpośrednio w sklepie nie przysługuje prawo do zwrotu. Można sobie jednak takie prawo zastrzec. Zgodnie z art. 592 Kodeksu cywilnego można umówić się ze sprzedawcą, że rzecz będzie można zwrócić, np. do określonej godziny dnia następnego. Zawieramy wtedy ze sprzedawcą tzw. umowę sprzedaży na próbę. Zgodnie z art. 2 ust. 2 o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego, sprzedawca musi fakt zawarcia takiej umowy potwierdzić na piśmie i umieścić w niej wszystkie istotne informacje dotyczące umowy. Umowa zostaje wtedy zawarta pod warunkiem zawieszającym co oznacza, że skutki prawne zawartej umowy (przejście prawa własności na kupującego) powstają dopiero po upływie ustalonej godziny dnia następnego - oczywiście jeśli kupujący nie zwróci rzeczy. Można powiedzieć, że właściwe zawarcie wiążącej umowy zostaje zawieszone do upływy tego terminu.

         Istnieją też inne okoliczności kiedy prawo przewiduje możliwość dokonania zwrotu towaru sprzedawcy. Można go dokonać wtedy, gdy kupujący jest konsumentem (tzn. zakup nie jest związany z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą ani zawodową - jeśli taką prowadzi) i zawiera umowę sprzedaży poza lokalem przedsiębiorcy (przez lokal przedsiębiorstwa rozumie się miejsce przeznaczone do obsługiwania publiczności i trwale oznaczone zgodnie z przepisami o działalności gospodarczej) lub też w przypadku zawarcia umowy na odległość (przez telefon, via Internet w e-sklepie, na podstawie korespondencji e-mailowej, etc.) W takich przypadkach konsumentowi przysługuje tzw. prawo do namysłu i zgodnie z nim może odstąpić od zawartej umowy i zwrócić rzecz w terminie 10 dni - bez podawania przyczyny zwrotu. Termin 10 dni liczy się od dnia fizycznego wydania rzeczy konsumentowi. Zwracam na to uwagę dlatego, że przedsiębiorcy prowadzący e-sklepy bardzo często błędnie interpretują "wydanie" rzeczy konsumentowi i powołując się na art. 544 k.c., podczas gdy obowiązujące nas prawo europejskie jednoznacznie interpretuje wydania jako fizyczne zetknięcie się konsumenta z rzeczą.
         W celu wykonania prawa do namysłu wystarczy wysłać sprzedawcy pismo z oświadczeniem, ze odstępujemy od zawartej umowy. Wyjątkowy przywilej dotyczy tego, że oświadczenie woli odstąpienia od umowy możemy złożyć skutecznie, wysyłając je listem poleconym w ostatnim dniu 10-dniowego terminu (normalna procedura wymaga złożenia oświadczenia w taki sposób, aby druga strona mogła zapoznać się z jego treścią przed upływem terminu. Jeśli dotrze po terminie, będzie uznane za złożone po terminie, a oświadczenie będzie nieskuteczne)

         Ale to nie koniec. Najpóźniej w chwili złożenia konsumentowi propozycji zawarcia umowy na odległość (a przy umowach poza lokalem przed zawarciem umowy), przedsiębiorca jest zobowiązany poinformować konsumenta o istnieniu przysługującego mu prawa do namysłu. Jeśli tego skutecznie nie zrobi (nie będzie mógł tego dowieść) termin 10-dniowy wydłuża się do 3 miesięcy. Jeśli tak się stanie i w tym terminie 3-miesięcznym konsument dowie się o tym uprawnieniu, wtedy od tego dnia biegnie 10-dniowy termin na odstąpienie. Jeśli natomiast upłynie termin 3 miesięcy konsument bezpowrotnie traci prawo do odstąpienia. Ważne jest też to, że w tym terminie konsument może jedynie sprawdzić przydatność rzeczy - użyć jej zgodnie z jej przeznaczeniem. Po odstąpieniu od umowy, konsument powinien odesłać rzecz sprzedawcy w terminie 14 dni. Sprzedawca zobowiązany jest rzecz przyjąć, nie może obciążyć konsumenta za to, że rzecz posiada ślady użycia, może jednak obciążyć go za umyślne zniszczenie rzeczy. Sprzedawca jest zobowiązany zwrócić konsumentowi cenę w terminie 14 dni, od dnia odstąpienia od umowy.

         Są jeszcze ustawowe wyłączenia uprawnień, o których należy wspomnieć. W przypadku umów na odległość prawo do odstąpienia nie przysługuje jeśli przedmiot umowy:

- jest nośnikiem nagrań audialnych lub wizualnych lub nośnikach  programów komputerowych (np. CD, DVD, CF, etc) i został pozbawiony przez konsumenta oryginalnego opakowania - tzw. klauzula „celofanowa”
- jest związany ze świadczeniem o właściwościach określonych przez konsumenta w złożonym  przez niego zamówieniu lub ściśle związanych z jego osobą,
-  z uwagi na swój charakter nie może zostać zwrócony lub ulega szybkiemu zepsuciu,
- jest prasą (dziennik, tygodnik, etc)

Poza tym przepisów o umowach na odległość nie stosuje się do umów:

- zawartych z operatorami telekomunikacji przy wykorzystaniu publicznych automatów telefonicznych,
- dotyczących nieruchomości, z wyjątkiem najmu (np. umowa pośrednictwa sprzedaży),
- sprzedaży z licytacji

W przypadku zawarcia umowy poza lokalem przedsiębiorstwa prawo do odstąpienia nie przysługuje jeśli przedmiotem umowy:

- są artykuły spożywcze dostarczane okresowo przez sprzedawcę do miejsca zamieszkania konsumenta,
- nie przekraczają 10 EURO i dotyczą drobnych bieżących spraw życia codziennego,

Na koniec warto wspomnieć o sposobie obliczania terminów, o których była mowa. W jaki sposób liczymy termin 10 dni. Jeśli wydane rzeczy nastąpiło w danym dniu, to tego dnia nie liczymy. Termin rozpoczyna bieg od dnia następnego. Tak liczymy wszystkie terminy oznaczone w dniach (np. 3, 7, 14, 30, 100, itp.). Natomiast termin oznaczony w miesiącach liczy się nieco inaczej. Nie pomija się dnia wydania. Jeśli rzecz została wydana 15 maja 2014 roku, to termin 3 miesięcy upływa 15 sierpnia 2014 roku, czyli kończy się taką samą datą, która była początkiem terminu, ale 3 miesiące później (Podobnie liczy się terminy oznaczone w tygodniach i latach) Przepisy regulujące zawarte są w Kodeksie cywilnym (art. 110. I następne)

Podstawa prawna:

Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r., Nr 16, poz. 93, zm.: Dz.U. z 1971 r., Nr 27, … Dz.U. z 2006 r., Nr 133, poz. 935)

Art. 592. [Sprzedaż na próbę] § 1. Sprzedaż na próbę albo z zastrzeżeniem zbadania rzeczy przez kupującego poczytuje się w razie wątpliwości za zawartą pod warunkiem zawieszającym, że kupujący uzna przedmiot sprzedaży za dobry. W braku oznaczenia w umowie terminu próby lub zbadania rzeczy sprzedawca może wyznaczyć kupującemu odpowiedni termin.
§ 2. Jeżeli kupujący rzecz odebrał i nie złożył oświadczenia przed upływem umówionego przez strony lub wyznaczonego przez sprzedawcę terminu, uważa się, że uznał przedmiot sprzedaży za dobry.

Ustawa z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz.U. 2002 Nr 141 poz. 1176)

Art. 2. 1. Sprzedawca jest obowiązany podać do wiadomości kupującego cenę oferowanego towaru konsumpcyjnego oraz jego cenę jednostkową (cenę za jednostkę miary), chyba że wyrażają się one tą samą kwotą. Przy sprzedaży towaru konsumpcyjnego oferowanego luzem jest wymagane podanie jedynie ceny jednostkowej. Taki sam sposób podawania cen powinien być stosowany w reklamie.
2. Przy sprzedaży na raty, na przedpłaty, na zamówienie, według wzoru lub na próbę oraz sprzedaży za cenę powyżej dwóch tysięcy złotych (2000 zł) sprzedawca jest obowiązany potwierdzić na piśmie wszystkie istotne postanowienia zawartej umowy.

Ustawa z dnia 02 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (Dz.U. 2000 Nr 22 poz. 271)

Art. 2. 1. Konsument, który zawarł umowę poza lokalem przedsiębiorstwa, może od niej odstąpić bez podania przyczyn, składając stosowne oświadczenie na piśmie w terminie dziesięciu dni 10 od zawarcia umowy. Do zachowania tego terminu wystarczy wysłanie oświadczenia przed jego upływem.

Art. 4. Jeżeli konsument nie został poinformowany na piśmie o prawie odstąpienia od umowy, bieg terminu, o którym mowa w art. 2 ust. 1, nie rozpoczyna się. W takim wypadku konsument może odstąpić od umowy w terminie dziesięciu dni od uzyskania informacji o prawie odstąpienia. Konsument nie może jednak z tego powodu odstąpić od umowy po upływie trzech miesięcy od jej wykonania.

Art. 7. 1. Konsument, który zawarł umowę na odległość, może od niej odstąpić bez podania przyczyn, składając stosowne oświadczenie na piśmie w terminie dziesięciu dni, ustalonym w sposób określony w art. 10 ust. 1. Do zachowania tego terminu wystarczy wysłanie oświadczenia przed jego upływem.

Art. 10. 1. Termin dziesięciodniowy, w którym konsument może odstąpić od umowy,  liczy się od dnia wydania rzeczy, a gdy umowa dotyczy świadczenia usługi - od dnia jej zawarcia.
2. W razie braku potwierdzenia informacji, o których mowa w art. 9 ust. 1, termin,  w którym konsument może odstąpić od umowy, wynosi trzy miesiące i liczy się od dnia wydania rzeczy, a gdy umowa dotyczy świadczenia usługi - od dnia jej zawarcia. Jeżeli jednak konsument po rozpoczęciu biegu tego terminu otrzyma potwierdzenie, termin ulega skróceniu do dziesięciu dni od tej daty.


Informuję, że powyższe  przepisy prezentują stan prawny, który będzie obowiązywał do 24 grudnia 2014 roku.

24 czerwca 2014 r. w Dzienniku Ustaw pod pozycją 827 została ogłoszona ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta. Ustawa wprowadza wiele zmian w obowiązujących przepisach. Między innymi zmieni się termin do odstąpienia od umowy z 10 na 14 dni, a termin 3-miesięczny na odstąpienie w przypadku braku informacji zostanie przedłużony do 1 roku. Po upływie 6 miesięcy od dnia ogłoszenia (vacatio legis), czyli 25 grudnia 2014 r. nowa ustawa wejdzie w życie. O nowej ustawie w kolejnych postach.

Koszty utrzymania i ich optymalizacja

Za późno na oszczędzanie, kiedy widać dno - Seneka
        
         W obliczu istniejącego albo dopiero nadciągającego kryzysu naszych finansów, uciekamy się do szeroko pojmowanych oszczędności. Najczęściej sprowadzają się one do częściowej albo całkowitej rezygnacji z jakichś dóbr. Rzeczywiście czasem pojawia się potrzeba mniejszych lub większych wyrzeczeń po to, żeby sytuacja nie rozwinęła się w pełny kryzys, z którego znacznie trudniej jest później wyjść. Zanim jednak przejdziemy do wspomnianych wyrzeczeń, proponuję podjąć inne, mniej dotkliwe działania.
         Koszty utrzymania to wszystkie wydatki jakie ponosimy na zaspokojenie naszych potrzeb. Mogę śmiało stwierdzić, że w każdym gospodarstwie domowym pewien, często pokaźny procent tych wydatków stanowią koszty ponoszone zupełnie niepotrzebnie. Nie służą zaspokojeniu żadnych potrzeb, a są jedynie skutkiem błędnych decyzji finansowych. Takie koszty, jak najszybciej należy ujawnić i zredukować. Działania, mające na celu odzyskanie tych środków, możemy podzielić na dwie główne grupy.
         Pierwsza grupa to działania nie wymagające żadnych nakładów pieniężnych (tzw, beznakładowa redukcja kosztów). Wymagają jedynie zmiany naszych zachowań i przyzwyczajeń związanych, np. z błędną strategią dokonywania zakupów, zaniechaniem negocjowania cen, nieekonomicznym korzystaniem z mediów, nieskutecznym wykorzystaniem przepisów prawa i innych, które powodują powstawanie zbędnych kosztów. Druga grupa to działania nakładowe (nakładowa redukcja kosztów), wymagające pewnych wydatków, dzięki którym będzie możliwa redukcja przyszłych kosztów. Będzie się do nich zaliczać kupno nowej chłodziarki, zestawu bardziej sprawnych lamp, wymiana baterii mieszakowych, kupno akumulatorów lub innego energooszczędnego sprzętu. Przejdźmy teraz do dokładniejszej analizy kosztów, a na początek zacznijmy od tzw. mediów, czyli kosztów za zużycie wody, gazu, energii elektrycznej i ogrzewania.
         Warto zaznaczyć, że z reguły nawet nie próbujemy analizować wysokości poszczególnych wydatków na energię elektryczną, wodę czy gaz. Płacimy rachunki i nie wiemy czy to dużo, czy mało. Spróbujmy uważnie przyjrzeć się tym wydatkom.
         Wykonując codzienną toaletę używamy wody. Wynikiem tego jest utrzymanie naszego ciała w komfortowym dla nas stanie. Efekt ten, w zależności od stosowanego sposobu, możemy uzyskać zużywając różnej ilość wody, a co za tym idzie, ponosząc różne koszty. Efektem korzystania z chłodziarki jest utrzymywanie produktów w stanie przydatnym do spożycia. To daje możliwość robienia zapasów – oszczędzanie na czasie i transporcie i w rezultacie unikanie strat spowodowanych psuciem się żywności. Efekt, jaki daje użytkowanie chłodziarki, można również uzyskać różnym kosztem.
        Podobnie jest z ogrzewaniem, którego efektem jest utrzymanie odpowiedniej temperatury w domu. Możemy to uzyskać z wykorzystaniem różnych źródeł energii i na różne sposoby. Ten właśnie problem jest dziedziną ekonomii. Osoba używająca starej i nieekonomicznej chłodziarki ponosi większe koszty niż osoba posiadająca chłodziarkę nowoczesną i energooszczędną.
         Podobnie będzie w przypadku zastosowania złych, nieekonomicznych ustawień pracy chłodziarki. Można więc popełnić błąd przy zakupie i nabyć nieekonomiczną chłodziarkę, ale można też w sposób nieekonomiczny ją użytkować wybierając niewłaściwe ustawienia – ale o tym później. Podobnie jest z wodą, gazem, korzystaniem z oświetlenia i innych urządzeń zasilanych energią elektryczną z sieci lub energią z innych źródeł, np. baterii.

Gospodarowanie wodą

         Nieszczelne zawory wodne są przyczyna wycieków wody. W wielu z naszych domów cieknie woda z nieszczelnego rezerwuaru, z nieszczelnych zaworów w warsztatach, pomieszczeniach gospodarczych, piwnicach, ogrodach i innych miejscach. Koszty cieknącej wody istnieją, ale nikt nie zawraca sobie głowy ich liczeniem.
         Jeśli, np. woda kapie w ilości 180 kropli na minutę, w przypadku zimnej wody „wycieka” nam rocznie ponad 80 zł, a gorącej, prawie 170 zł (w skali miesiąca to odpowiednio ok. 7 i 14 zł). Dla cieknącej wody wynik jest zdecydowanie bardziej dotkliwy, bo jeśli przykładowo wycieka nam 1 litr w ciągu 4 minut (zupełnie przeciętny wyciek), zapłacimy za to już odpowiednio 83 zł dla wody zimnej i 160 zł dla wody gorącej w skali miesiąca a rocznie daje to już niebagatelną kwotę ok. 1.000 zł i 1.900 zł!.
         Część z nas korzysta z wanny robiąc sobie przysłowiową „kąpiel z pianką”. Dla 3 osobowej rodziny, korzystającej w taki sposób z wanny przez 30 minut każda, koszty roczne wynoszą ok. 2.000 zł. Jeśli, zgodnie z zasadą gospodarności, zmienimy nasze nawyki i zaczniemy oszczędnie korzystać z prysznica (ok. 5 minut dla osoby), koszty powinny spaść nawet do ok. 350 zł rocznie. Daje to średnie oszczędności w wysokości ok. 140 zł/m-c 
         Podobnie jest z toaletą z wykorzystaniem umywalki. Jedna osoba przeciętnie korzysta z umywalki i z wody 20 minut dziennie. Dla 3-osobowej rodziny koszty roczne wyniosą ok. 1.450 zł. Jeśli zastosujemy zasadę ograniczenia korzystania z wody wyłącznie do niezbędnego minimum, koszty spadną nawet do 350 zł. Różnica wyniesie ok. 1.100 zł rocznie, czyli ok. 90 zł miesięcznie. To wynik minimalny, ale zwracam uwagę na to, że w przypadku naszych latorośli wszystkie normy dotyczące zużycia wody – nasze założenie 1000 zł - są zwykle mocno przekraczane, a więc i oszczędności będą dużo większe. 
         Podobnie będzie z myciem naczyń, podlewaniem ogródka i wszystkich innych czynności związanych z użyciem wody. Warto przy okazji wspomnieć o tym, że zmiana zwykłej tradycyjnej baterii z dwoma zaworami na jedno-uchwytową (jednozaworową) daje oszczędności w postaci 30% redukcji kosztów za wodę. Zastosowanie perlatora powoduje napowietrzanie wody i oszczędności rzędu 30-50%.
         Poza tym na rynku dostępne są różnego typu baterie oszczędzające wodę, w których zastosowano specjalne termostaty, blokady ilości i temperatury wody oraz wiele innych pomysłowych urządzeń, dzięki którym korzystanie z wody stanie się mniej kosztowne i bezpieczne. Idealnym rozwiązaniem dla domu, szczególnie tam gdzie są małe dzieci, są baterie bezdotykowe, uruchamiające się na podczerwień. Wymagają, co prawda nakładów finansowych, ale te szybko się amortyzują i później bateria przynosi już tylko oszczędności. Koszt jednej baterii umywalkowej użytkowanej przez 3-osobową rodzinę zwraca się w okresie do 1,5 roku i przynosi oszczędności nawet do 75%.



         O wodzie piszę z powodów ekonomicznych, ale nie tylko. Muszę stwierdzić, że niestety najczęściej wody nie szanujemy i traktujemy jak niewyczerpalne dobro. To bardzo błędne i zgubne podejście. Zauważmy, że wszystkie dostępne dla nas dobra można podzielić na takie, które występują w ilości formalnie przekraczającej nasze potrzeby i takie, których jest za mało w stosunku do naszych potrzeb i co do których trzeba stosować wybór dotyczący ilości i sposobu pozyskania. Te pierwsze noszą miano dóbr wolnych, a te drugie dóbr ekonomicznych.
         Woda, podobnie jak powietrze, należy do dóbr wolnych – woda w rzece lub jeziorze, chociaż coraz większy procent zasobów wody pitnej staje się dobrem ekonomicznym – jak woda z wodociągu albo pitna w butelce zakupiona w sklepie. Mimo, że woda zajmuje ponad 70% powierzchni Ziemi, to jedynie kilka procent z tej ilości jest wodą słodką, a zaledwie niewielka część z tego nadaje się do picia. To bardzo niewiele, zważywszy na to, że i tak ogromna część tej wody jest bardzo zanieczyszczona. Nie szanując wody przede wszystkim powodujemy wzrost jej ceny w skali globalnej, ale niegospodarne traktowanie wody w dzisiejszych czasach jest zupełnym brakiem odpowiedzialności, bo konieczność oszczędzania nie jest dziś już kaprysem nawiedzonych ekologów, ale poważną kwestią naszej obecnej i przyszłej egzystencji. Trzeba też sobie uświadomić, że z tej ilości wody, która nadaje się do picia, do spożycia używamy zaledwie kilka procent, resztę zużywamy na inne cele. W wielu krajach już od dawna jest odczuwalny niedobór pitnej wody, a pozostałe zaczynają dopiero go odczuwać. Nic niestety nie wskazuje na to, żeby nasz kraj należał do wyjątków pod tym względem.
         A Teraz o energii elektrycznej, czyli o tak zwanym popularnie „prądzie”.

Gospodarowanie energią elektryczną

         Z energii elektrycznej korzystamy oświetlając mieszkanie, używając chłodziarki, zmywarki, kuchenki mikrofalowej, czajnika elektrycznego, pralki, żelazka, oglądając TV i korzystając z wielu innych urządzeń zasilanych prądem. Dostęp do energii elektrycznej jest dziś powszechny i aż trudno uwierzyć, że cieszy się nią dopiero 5. pokolenie.
         Na początek trochę teorii.  kWh to kilowatogodzina (tysiąc watów na godzinę) - jednostka obliczeniowa, wg której rozliczamy się z zakładem energetycznym za zużyta energię. KWh to ilość energii jaką zużyje urządzenie o mocy 1.000W (jeden kilowat) w czasie jednej godziny, albo np. 10 lamp o mocy 100W pracujących przez jedną godzinę. Godzinny koszt pracy takich lamp będzie odpowiadał jednostkowej stawce w zł za 1kWh, np. 0,45 zł. (stawką 0.45 zł / 1 kWh będziemy posługiwali się we wszystkich omawianych przykładach)
         Ściśle ujmując, w gniazdku wtyczkowym nie ma prądu, ale jest napięcie, które od początku roku 2004 powinno wynosić 230V (poprzednio mieliśmy 220V).
         Codziennie korzystamy z wielu urządzeń zasilanych energią elektryczną i w związku z tym co jakiś czas płacimy określoną kwotę za zużyta energię elektryczną. I jak w przypadku wszystkich rachunków, zupełnie nie wnikamy w to, czy płacimy dużo, czy nie. Przyjrzyjmy się więc tym kosztom i przeanalizujmy, czy wszystkie są ekonomicznie uzasadnione.
         Zaczniemy od wspomnianego czajnika elektrycznego. Używamy go dosyć często. Czajniki różnią się objętością, mocą podawaną w watach i konstrukcją grzałki. Załóżmy, że mamy czajnik o objętości 1,5 litra i mocy 2.400W (2,4 kW), który doprowadza wodę do wrzenia w ciągu 5 minut. Przykład jest prosty więc łatwo można  policzyć koszty: (2,4 × 0,45 × 5) / 60 = 0,09 zł. Jeśli z czajnika korzystamy np. 6 razy dziennie przez okrągły rok, zużyjemy 438 kWh, a koszty wyniosą ok. 197,10 zł. Jeśli chodzi o czajnik to istnieje tendencja do całkowitego napełniania go wodą, bez względu na to, czy gotujemy wodę dla 1 osoby, czy np. dla 4 osób. Jeśli zaczniemy gotować jedynie potrzebną ilość wody – np. 0,5 litra zamiast 1,5l– zużycie energii i koszty roczne spadną o 200% - do 146 kWh i 65,7 zł. Pamiętajmy też o tym, że kamień odkładający się na grzałce czajnika powoduje znaczne wydłużenie czasu gotowania wody i przez to wzrost zużycia energii elektrycznej. Warto więc zadbać o regularne usuwania kamienia. Tyle o czajniku.
         W większości domów korzystamy z elektrycznego piekarnika. Załóżmy, że korzystamy z piekarnika o mocy 4.000 W. Jeśli używamy go przez 1.5 godziny, trzy razy w tygodniu, nasze roczne koszty wyniosą ok. 400 zł. Jeśli zaczniemy regularnie wyłączać piekarnik, w momencie kiedy do końca pieczenia pozostanie ok. 10-15 minut, pozwalając na wykorzystanie zgromadzonej energii rozgrzanego piekarnika, koszty spadną do ok. 320 zł. Oszczędność wynosi ok. 7 zł miesięcznie. To może niewiele, ale rocznie daje to kwotę 84 zł, która do tej pory była marnotrawiona, a pozostawienie jej w budżecie naprawdę nie wymaga z naszej strony zupełnie żadnego wysiłku i nakładów – wystarczy tylko pamiętać o tym żeby w odpowiednim momencie wyłączyć piekarnik. Wnioski i korzyści z obliczeń możemy też zinterpretować w ten sposób, że używając 6 razy z piekarnika, jedno pieczenie mamy darmowe.




Teraz przejdźmy do oświetlenia.
         Temat poważny, bo koszty oświetlenia stanowią ponad 20% kosztów za energię elektryczną. W pomieszczeniach użytkowych, jako źródeł światła używamy jeszcze czasem lamp żarowych - popularnie zwanych żarówkami. Przypomnijmy, ze lampa jest urządzeniem, które zamienia energię elektryczną na światło widzialne. W przypadku lampy żarowej proces przebiega w żarniku, czyli cienkim drucie wolframowym, przez który przepływa prąd, powodując jego rozgrzanie do wysokiej temperatury i emisję promieniowania elektromagnetycznego o częstotliwości, na którą reaguje nasze oko. Ustalona Żywotność takiej lampy sięga 600 – 1.000 godzin, ale sprawność sięga zaledwie 3%. Co to znaczy? Ze zużytej energii elektrycznej jedynie 3% zamienia na światło, a aż 97% na ciepło. Tradycyjna żarówka bardziej więc nadaje się do ogrzewania niż do oświetlania. Gdyby jej sprawność wynosiła 100%, nasze rachunki za oświetlenie spadłyby o ponad 3.200%!. Ale to nie wszystko. Żarówki różnią się mocą. Jeśli chodzi o pomieszczenia mieszkalne, najczęściej używane są żarówki z szeregu od 40 do 200 W. Im większa moc lampy żarowej, tym większa wydajność świetlna, którą mierzymy w lumenach (lm). Jeśli założymy, że żarówka jest wykorzystywana średnio przez 1.500 godzin rocznie (ok. 4 godziny dziennie), ustawiając żarówki w kolejności rosnącej mocy otrzymamy następujące koszty roczne oraz wytwarzane przez nie światło (w lm):

40W: 27zł …….….. 350lm,
60W: 40zł ………... 630lm,
75W: 51zł ………... 850lm,
100W: 68zł ……. 1.250lm,
150W: 101zł ..… 2.090lm,
200W: 135zł ….. 2.920lm.

Jeśli przyjmiemy wyniki dla żarówki 40W jako 100%, otrzymamy następujące koszty użytkowania poszczególnych żarówek w stosunku do ilości wytwarzanego przez nich światła:

040W: 027zł = 100% ……. 350lm = 100% - 13lm/1zł,
060W: 040zł = 148% …….. 630lm = 180% - 16lm/1zł
075W: 051zł = 189% …….. 850lm = 243% - 17lm/1zł
100W: 068zł = 252% ….. 1.250lm = 357% - 18lm/1zł
150W: 101zł = 374% ….. 2.090lm = 597% - 21lm/1zł
200W: 135zł = 500% ….. 2.920lm = 834% - 22lm/1zł

Wyraźnie widać, że przyrostowi kosztów towarzyszą znacznie większe przyrosty ilości wytwarzanego światła, wzrasta moc lamp, ale spada cena za wytwarzane światło. Przykładowo koszty eksploatacji żarówki 100W to 252% kosztów eksploatacji żarówki 40W, ale 357% światła wytwarzanego przez żarówkę o mocy 40W. Konsekwencją różnic w sprawności poszczególnych żarówek są różne koszty eksploatacji. W celu otrzymania światła, jakie wytwarza żarówka 100W (1.250lm) musimy użyć dwóch żarówek 60W (630lm × 2 = 1.260lm) albo czterech żarówek 40W (350lm × 4 = 1.400lm). Koszty takiego oświetlenia ( 4 x 40W) będą jednak wyższe, bo używając jednej żarówki 100W zapłacimy 68zł rocznie, za dwie 60W zapłacimy 80zł (12 zł więcej), a za cztery żarówki 40W zapłacimy aż 108zł - 40zł więcej.
Żarówka 40W za cenę 1zł wytwarza 13 lumenów, natomiast 200W za cenę 1zł wytwarza 22 lumeny (69% więcej). Za użytkowanie 6 żarówek o mocy 40W, które dadzą nam w sumie światło 2.100lm (6 × 350 = 2.100lm), zapłacimy po roku 162zł. Zauważmy, że tyle samo światła otrzymamy stosując jedną żarówkę o mocy 150W, która da nam niemalże identyczne światło (2.090lm), ale zapłacimy 101zł zamiast 162zł, czyli 61zł mniej. Jeśli więc przykładowo zrezygnujemy z wieloramiennego żyrandola, w którym mamy takie żarówki i zamienimy go na prostą oprawę z jedną żarówką 150W, zaoszczędzimy 61zł rocznie. Nasze dotychczasowe rozważania dotyczą sytuacji, gdy nadal decydujemy się na korzystanie z tradycyjnych lamp żarowych, czyli popularnych „żarówek”. Kontynuując dalej załóżmy teraz, że do oświetlania całego mieszkania używamy 15 lamp żarowych o mocy 100 W każda. Statystyczna lampa żarowa jest wykorzystywana przez ok. 1500 godzin w roku (ok. 4 godziny dziennie).
         Jeśli nasze dotychczas używane lampy wymienimy na lampy energooszczędne, koszty spadną do ok. 200 zł, czyli zmniejszą się o ok. 67 zł miesięcznie. (każda wymiana tradycyjnej lampy żarowej na energooszczędną to oszczędność rzędu 80% kosztów energii) W tym przypadku pomijam koszty zakupu żarówek energooszczędnych, które mimo że w przypadku lamp renomowanych firm są dość wysokie, z dużą nawiązką zwracają się najpóźniej po roku. Na takiej wymianie „na czysto” można w ciągu 10 lat zaoszczędzić ponad 10 tysięcy zł. Dzieje się tak dlatego, że sprawność świetlówek jest dużo większa niż tradycyjnych żarówek. Lampa fluorescencyjna z dostarczonej energii elektrycznej ponad 60% zamienia na światło, a ok 40% na ciepło i dlatego, w przeciwieństwie do zwykłej żarówki, włączoną świetlówkę można śmiało dotknąć bez obawy oparzenia. Warto też zwrócić uwagę na to, że na rynku są dostępne świetlówki energooszczędne, które mają wbudowany specjalny układ elektroniczny z pamięcią. Wykorzystując je można za pomocą zwykłego wyłącznika światła ustawić płynnie żądaną moc lampy. Ustawienie jest przez nią zapamiętywane i mamy w ten sposób wygodną lampę, której moc można zmieniać w zależności od potrzeb i w każdej chwili ponownie zmienić na inną. Pamiętajmy, że korzystne dla naszego budżetu parametry dadzą nam jedynie dobrej lampy, renomowanej firmy, których raczej nie znajdziemy w popularnych marketach. Podkreślenia wymaga też fakt, że na temat omawianych lamp krążą mity o ich krótszej żywotności spowodowanej częstym włączaniem wyłączaniem oraz „fazie rozruchowej”, która po każdym włączeniu powoduje straty. Współczesne lampy nie maja już tego typu wad. Wadą ich jest natomiast wrażliwość na niskie temperatury.
         Technologia świetlna wciąż idzie naprzód w poszukiwaniu wydajniejszego źródła światła i obecnie na rynku pojawiły się już lampy wyposażone w najnowsze źródło światła - diody LED. Najnowsza lampa LED, zamiast tradycyjnego żarnika ma wbudowany zespół białych diod - od kilku do kilkudziesięciu. Są takie modele, które posiadają zwykły gwint (E27) – jak w tradycyjnych żarówkach, są też z tzw. małym gwintem (E15), są też i takie które zastępują żarnik w popularnych halogenach. Przykładowo lampa wyposażona w 48 diod LED pobiera zaledwie 2,5W. Lampy tego rodzaju doskonale sprawdzają się tam gdzie nie jest wymagane oświetlenie do pracy, a więc do oświetlenia mebli, korytarzy, schodów, altanek, ogrodów, nastrojowego oświetlenia wnętrz itp.
Znakomicie nadają się też jako źródło światła oświetlenia awaryjnego – zasilanego z akumulatora. Są też takie modele lamp LED, które zamiast zespołu zwykłych diod posiadają jedną albo kilka tzw. diod mocy (Power Chip). Duża sprawność świetlna takich lamp umożliwia już zastosowanie ich do oświetlenia miejsc pracy, wnętrz, a nawet ulic. Ich cena jest dosyć wysoka, ale ich parametry całkowicie to rekompensują i koszt ich zakupu zwraca się w krótkim czasie. Poza tym z diodami LED nie są wrażliwe na włączanie i wyłączanie i są odporne na niskie temperatury. Za 6 godzin codziennego oświetlania lampą żarową o mocy 100W, odpowiednią  kompaktową i diodową zapłacimy odpowiednio: 87 zł, 27 zł i 14 zł. Zauważmy też, że przy wymianie lampy żarowej na LED, przy założeniu zainwestowania nawet 70 zł, już po roku uzyskamy zwrot poniesionego nakładu, a w następnych latach oszczędności rzędu 70 zł rocznie. Dając tylko w 50% wiarę producentowi, który określa żywotność diod LED na 100.000 godzin, będziemy jej używali 6 godzin dziennie przez 23 lata. W tym czasie każdego roku pozostawi nam w budżecie 70 zł - w sumie przynajmniej 1.600 zł – tylko jedna lampa!.



         Przejdźmy teraz do innych urządzeń zasilanych energią elektryczną. Zajmijmy się chłodziarką, zwaną popularnie lodówką. Warto zaznaczyć, że koszty jej eksploatacji stanowią przeciętnie aż 30% ogólnych kosztów za energię elektryczną. Jeśli używamy wiekowej chłodziarki zakupionej przed 10-15 laty - lub wcześniej, musimy liczyć się z tym, że jej parametry eksploatacyjne, delikatnie mówiąc, nie są korzystne dla naszego portfela. Dodatkowo oszroniona chłodziarka – bardzo częste zjawisko w starych albo tanich modelach - potrafi zużywać dwa razy tyle energii co regularnie odmrażana. Taka chłodziarka może nas narażać na niepotrzebne straty sięgające nawet 1.200 zł rocznie, więc nie zachwycajmy się ich solidnością, nie zachwalajmy znajomym inżynierskiego kunsztu ówczesnych konstruktorów lodówki, ale czym prędzej wymieńmy ją na nową.
         Bardzo ważne i nie bez znaczenia dla kosztów  są ustawienia eksploatacyjne chłodziarki. Zakres optymalnych ustawień - dla przechowywanych produktów i dla naszego budżetu - wynosi od 4°C do 7°C. Każde obniżanie temperatury o 2°C poza dolny zakres (4°C) powoduje dodatkowy koszt ok. 50 zł rocznie. Jeśli więc mamy chłodziarkę ustawioną na 2°C to przestawmy ja na 4°C a  budżecie pozostanie rocznie kwota ok. 50 zł.



         Namawiam na dalsze samodzielne analizy i bardzo opłacalne poszukiwanie oszczędności w gospodarowaniu energią – szczególnie w oświetleniu mieszkań, domów, ogrodów, garaży i innych miejsc. Warto przyjrzeć się wszelkim odbiornikom energii, które są, a nie muszą być włączone na stałe. Warto je zastąpić sterownikami zegarowymi, automatycznymi (nastawnymi, zmierzchowymi lub reagującymi na ruch lub promieniowanie podczerwone) oraz urządzeń tworzących tzw. inteligentne instalacje budynkowe. Ich koszt zwróci się szybko, a później pojawią dodatkowe pieniądze w budżecie – zredukowane dotychczas ponoszone koszty.
         Zanim zakończymy temat energii elektrycznej z sieci i źródeł oświetlenia winny jestem jeszcze kilka ważnych informacji. Mimo, że zburzę część dotychczasowych wniosków z naszych rozważań, nie mogę ich pominąć.
         Na początek kilka niezbędnych informacji technicznych. Moc w elektrotechnice prądu dzielimy na moc czynną oraz bierną. Moc czynna w układach prądu przemiennego - jak ten w naszych gniazdkach domowych - to ta część mocy, którą odbiornik pobiera i zamienia na pracę lub ciepło. Dla porównania, w układach prądu stałego cała moc jest mocą czynną. Tradycyjna lampa żarowa, czyli popularna „żarówka” , podobnie jaka lampa LED, pobiera niemalże wyłącznie moc czynną, którą faktycznie wytworzyła elektrownia i którą mierzy standardowy (indukcyjny) licznik energii elektrycznej. Moc czynna, której jednostką  jest wat (W), podawana jest na urządzeniach elektrycznych – takich jak lampy. Producent świetlówek, podając, że oferowana lampa pobiera tylko 0,7% mocy, którą  pobiera lampa żarowa, nie informuje niestety o tym, że mowa o mocy czynnej i o tym, że oprócz niej lampa pobiera jeszcze moc bierną. Pobrana moc bierna powraca do sieci i krąży w niej od elementów indukcyjnych do pojemnościowych. Jest niezbędna do działania urządzeń indukcyjnych (np. transformator). Jednak jej nadmiar stwarza problemy. Moc bierną trzeba wytworzyć i przesłać, a jej nadmiar w sieci obciąża sam generator w elektrowni. W rezultacie może się okazać, że koszty wyprodukowania energii do zasilenia energooszczędnej lampy okażą się większe od tej, która jest potrzebna do zasilania tradycyjnej „żarówki”, a masowe stosowanie świetlówek kompaktowych może paradoksalnie spowodować wzrost naszych rachunków za energię elektryczną. Miejmy to na względzie przy podejmowaniu decyzji o zmianie źródeł światła na bardziej ekonomiczne, a zwłaszcza lampy wyładowcze (świetlówki kompaktowe)
         Tradycyjna lampa żarowa, zgodnie z częstotliwością prądu, zapala się i gaśnie 50 razy na sekundę. Świetlówka kompaktowa nie może tak działać i do normalnej pracy potrzebuje prądu zwanego popularnie stałym, a to wymaga zastosowania skomplikowanych stabilizujących układów elektronicznych.
         Konsekwencją tego jest pojawienie się w instalacji elektrycznej wielu przebiegów sinusoidalnych o różnych częstotliwościach i amplitudzie. Kolejne krotności przebiegu podstawowej częstotliwości 50Hz (1. harmoniczna) określane są terminem wyższych harmonicznych i są to 2. harmoniczna = 100Hz, 3. harmoniczna = 150Hz, 4. harmoniczna = 200Hz, … , 9. Harmoniczna = 450Hz, itd. – aż do 40. Wynikiem oddziaływania prądu o przebiegu sinusoidalnym z wyższymi harmonicznymi jest deformacja przebiegu sinusoidalnego prądu. Zawartość procentowa harmonicznych w sieci mierzymy współczynnikiem THD (Total Harmonic Distortion). Dla przykładu współczynnik zawartości harmonicznych dla lampy żarowej wynosi 0, dla transformatora 1, zasilacza 12, a dla świetlówki kompaktowej aż 116. Masowe stosowanie odbiorników nieliniowych, takich jak komputery, świetlówki kompaktowe, zasilacze, UPS-y i innych powoduje powstawanie wyższych harmonicznych w sieci. Najgorsze jest to, że harmoniczne są przenoszone przez sieć i ci odbiorcy, którzy nie przyczyniają się do ich powstawania też są narażeni na skutki ich oddziaływania.
         Skutki są poważne i różnorodne. Powodują nasilanie się zjawiska naskórkowości, czyli odpychania się elektronów ze środka ku brzegom przewodów, co powoduje utratę wykorzystanego przekroju przewodu. To tak jakbyśmy wymienili przewód na  przewód o mniejszym przekroju. Efektem jest niekorzystny wzrost temperatury. Konsekwencją tych zjawisk jest spadek napięcia w sieci, pobór większego prądu przez urządzenia i większe straty w sieci. Innym, bardzo groźnym zjawiskiem jest asymetria rozłożenia mocy na fazy. Instalacje są tak projektowane, żeby fazy były równomiernie obciążone, a obecność harmonicznych powoduje pojawienie się niekontrolowanego prądu w przewodzie neutralnym (N/PEN). W skrajnych sytuacjach dochodzi nawet do sytuacji, że prąd w przewodzie neutralnym jest większy od prądu roboczego. Sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że przewody ochronne maja zwykle mniejszy przekrój i nie są zabezpieczone wyłącznikami nadprądowymi (popularnie: „bezpiecznikami” albo „korkami”). Trzecia harmoniczna (150Hz) i jej wielokrotności dodają się w przewodzie PEN i stwarzają realne niebezpieczeństwo porażenia.
         Niekorzystnych zjawisk wywołanych przez wyższe harmoniczne jest wiele, ale wspomnę jeszcze tylko o jednej. Urządzenia są przystosowane do poboru prądu o przebiegu sinusoidalnym. Jeśli, np. chodzi o komputery, do poprawnej pracy wymagają aby napięcie zasilania nie zawierało więcej jak 5% wyższych harmonicznych. Z tych względów komputery i nowoczesne odbiorniki TV powinny być zasilane przez filtry ale i te zdają egzamin tylko do pewnego poziomu zakłóceń. Warto tez wspomnieć o paradoksalnym zjawisku polegającym na tym, że zasilacze komputerów powodują powstawanie wyższych harmonicznych, na które najbardziej są wrażliwe … komputery.
         Więcej informacji bez trudu można znaleźć w literaturze oraz Internecie, a teraz przejdziemy do ostatniego tematu przenośnych źródeł energii elektrycznej.


Baterie i akumulatory

         To następny, bardzo ważny, a zupełnie niezauważany temat z dziedziny kosztów energii elektrycznej. Używamy wielu przenośnych urządzeń zasilanych ogniwami ("bateriami"). Jeżeli urządzenie nie ma przeciwwskazań producenta do stosowania akumulatorów, radzę ogniwa czym prędzej zastąpić akumulatorami. Na własnych przykładach wyjaśnię dlaczego warto to zrobić.
Przykład pierwszy. Do niedawna używałem tradycyjnej latarki z żarówką kryptonową zasilanej 2 bateriami LR6 (AA) – popularnymi paluszkami. Koszt dwóch dobrych baterii alkalicznych to kwota ok. 6,- zł. Komplet baterii przeciętnie wystarczał mi na tydzień. Koszt użytkowania latarki wynosił więc ok. 1,70 zł na godzinę (6,- zł / (0,5 × 7) = ok. 1,70 zł). Uznałem, że to zbyt wysokie koszty i po krótkich poszukiwaniach znalazłem rozwiązanie. Zmieniłem latarkę na nowoczesną latarkę renomowanej firmy z diodą LED nowej generacji o dużej wydajności, czyli wspomnianą już Power Chip. Za latarkę zapłaciłem ponad 200,- zł. To sporo, ale żeby nie być podejrzewany o rozrzutność albo tym bardziej snobizm, pokrótce uzasadnię swoją decyzję. Przede wszystkim latarka jest bardzo solidna, wodoszczelna, dużo mniejsza od poprzedniej , świeci kilka razy mocniej, ale – co najważniejsze -  na jednym komplecie baterii działa ok. 120 godzin!. Użytkując poprzednią latarkę przez rok, za baterie płaciłem ponad 313,- zł (zaznaczam, że nie liczę wymiany żarówek, a każda kosztuje ok. 8,- zł). Godzina użytkowania nowej latarki kosztuje 0,08 zł więc moje obecne koszty wynoszą ok. 14,- zł rocznie – to ponad 22 razy mniej! - i zupełnie zapomniałem o tym, że w środku są baterie. Koszt zakupu latarki zwrócił mi się już po 8 miesiącach!. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że dobrej jakości dioda używana przez 30 minut dziennie, teoretycznie powinna zachować sprawność przez ponad 500 lat! Mogę więc zapomnieć o wymianie żarówek i śmiało określić swój zakup nie jako niepotrzebną rozrzutność, ale jako przejaw przemyślanej oszczędności, bo każda godzina używania nowej latarki pozostawia mi w kieszeni kwotę ponad 1,60 zł i po 125 godzinach użytkowania „zwróciła” mi cenę zakupu latarki.

         Obecnie (2016 rok) używam nowej latarki z diodą LED XM-L2 U3. Latarka jest sterowana elektronicznie. Zasilana jest dwoma ogniwami litowymi CR2 o napięciu 3V lub jednym akumulatorem litowym 18650 o napięciu 3,7V. Wybrałem oczywiście akumulator. Jedno ładowanie (ładowarka procesorowa) pozwala na użytkowanie latarki przez ok. 150h. Producent akumulatora gwarantuje żywotność minimum 1.000 cykli i jest to realne przy zastosowaniu ładowarki procesorowej. Mimo to, zakładając ostrożnie żywotność akumulatora na poziomie 500 cykli, koszt 1h użytkowania latarki wynosi ok. 0,0009 zł. 1 zł to koszt użytkowania ponad 1.100 h. Zamiana latarki spowodowała więc zmianę kosztów z 0,08 zł/h na 0,0009 zł/h, a więc obniżenie ich o prawie 99%. Porównanie użytkowania ogniw z akumulatorem najlepiej obrazuje chyba poniższa ilustracja. 



         A teraz przedstawię mój audyt energetyczny dotyczący ogniw ("baterii"). Przy obliczeniach posłużyłem się specjalnym programem, który przeprowadza zamianę ogniw ("baterii") na akumulatory i oblicza ekonomiczne skutki dla budżetu (program udostępnię w najbliższym czasie). Obliczyłem, że zmiana źródeł zasilania z baterii na akumulatory w moim przypadku wymaga zakupu 36 dobrych akumulatorów niklowo-wodorkowych (NiMH) za kwotę 406,- zł. Pomimo zapewnień producenta, że każdy z akumulatorów powinien wytrzymać 1.000 cykli ładowania, dla większej wiarygodności obliczeń w ustawieniach programu wpisałem jedynie 250 cykli zamiast 1.000 (25% zaufania J). Przy tych ustawieniach wyniki obliczeń wskazują na to, że za użytkowanie sprzętu zasilanego ogniwami płaciłem średnio miesięcznie ok 127,- zł (ok. 1.500 zł rocznie). Roczny koszt użytkowania sprzętu zasilanego zakupionymi akumulatorami spadł do miesięcznej kwoty ok. 3,50 zł (42,- zł rocznie) – czyli ponad 35 razy! Żywotność czasowa akumulatorów oczywiście będzie różna i zapewne dłuższa niż 250 h, bo ich czas eksploatacji i pobór prądu w różnym sprzęcie jest różny. Przykładowo dwa akumulatory typu AA w przenośnym radioodbiorniku teoretycznie powinny funkcjonować przez prawie 5 lat, a dwa takie same akumulatory zasilające wagę kuchenną aż ponad 120 lat! Z dakszych obliczeń wynika, że koszt zakupu akumulatorów zamortyzuje się już po 3 miesiącach, a w przyszłości akumulatory w czasie swojego średniego „życia” wynoszącego ponad 18 lat zaoszczędzą jeszcze prawie 27.000 zł. Wracając do tematu żywotności akumulatorów warto jeszcze dodać, że ważny jest odpowiedni sposób eksploatacji (unikanie powstawania efektu pamięciowego, który w akumulatorach litowych praktycznie nie występuje) oraz używanie odpowiedniej ładowarki. Szybkie ładowarki skracają żywotność akumulatorów, a najbardziej wskazanym typem ładowarki jest tzw. ładowarka procesorowa. Ważne też, żeby naładowanie akumulatorów litowych utrzymywać w przedziale 20% - 80%, nie rozładowywać poniżej 10% (w żadnym wypadku do 0%!) i nie przeładowywać.
          Trzeba przy okazji również wspomnieć o jeszcze jednej ważnej, globalnej zalecie używania akumulatorów. Każde ładowanie akumulatora to jedna bateria do utylizacji mniej – zysk dla środowiska, którego nie da się w żaden sposób przecenić i oszacować, a przypomnę, z badań wynika, że jedna mała bateria może spowodować katastrofę ekologiczną nawet w 1m³ ziemi. Mamy więc świadomość, że oszczędzamy swoje pieniądze, a ca za tym idzie energię i środowisko.
        


Energia ze spalania gazu
 
         W naszych rozważaniach i poszukiwaniach zbędnych kosztów należy przeanalizować też sposób korzystania z gazu, który jest kolejnym źródłem energii. Na co dzień korzysta z niego większość z nas. I już na wstępie zacznę od tego, że np. gotowanie w garnku pod przykrywką, w porównaniu z gotowaniem bez przykrycia, daje oszczędność ok. 40% kosztów. Wyregulowanie płomienia podczas gotowania w taki sposób, żeby nie tylko nie wychodził poza dno, ale dochodził nie bliżej niż 3 cm do brzegu naczynia, daje oszczędności do 50%. Korzystanie z garnków z czystym dnem obniża koszty nawet o 60% - oczywiście w porównaniu z naczyniami posiadającymi dno zanieczyszczone.




Zmieniając tradycyjne garnki na nowoczesne z tzw. dnem akutermicznym (dno wykonane z kilku metali, którego przewodnictwo cieplne spada wraz z odległością od środka), możemy się liczyć z oszczędnościami rzędu nawet do 70%.




Polecam też zakup szybkowaru, w którym gotuje się pod ciśnieniem, istotnie zmniejszając czas gotowania, no i koszty.

Roczny koszt użytkowania

         Planując zakup lodówki albo pralki, w naturalnym odruchu oczekujemy fachowej porady od ekspedienta. Czy możemy liczyć na właściwą pomoc jakiej oczekujemy? Niestety bardzo często spotykam w sklepach sytuację kiedy ekspedient przekazuje klientowi informacje o produkcie, których nie da się inaczej określić, jak tylko „stek bzdur”. Uważam, że wśród ekspedientów panuje ogromny brak wiedzy na temat sprzedawanych towarów.
         Przed zakupem należy wszystkim zwrócić uwagę na dostępne informacje o produkcie. Jeśli pochodzą od sprzedawcy to powinny znaleźć pisemne potwierdzenie w oryginalnych instrukcjach obsługi, firmowych folderach i innych dokumentacjach pochodzących od producenta lub z innych wiarygodnych źródeł. Innych zapewnień nie radzę traktować wiążąco i raczej potraktować je jak wspomniane treści reklam nie podlegające weryfikacji. Podstawową cechą, którą z reguły kieruje się konsument jest cena produktu. Niestety zapominamy o tym, że cena to koszt jednorazowy i nie stanowi całego kosztu produktu, jaki powinno się przeanalizować. Bardzo istotnymi kosztami, które należy bezwzględnie analizować przy zakupie są przyszłe koszty eksploatacji produktów elektro AGD. Dotyczy to głównie urządzeń zasilanych energia elektryczną z sieci energetycznej, energią z baterii, gazem albo takich, które wymagają okresowego zakupu wkładów, zapasów, zużywających się części lub innego wyposażenia. Dotyczy to np. tuszu do drukarek komputerowych, worków do odkurzacza, części do golarek, filtrów do okapów kuchennych itp. Dla przykładu przeanalizujemy chłodziarkę, zwaną popularnie lodówką. Urządzenie to jest bardzo wdzięcznym dla nas przykładem, ponieważ praktycznie działa bez przerwy.
         Oprócz ceny sprzętu powinniśmy skalkulować koszty eksploatacji – lodówka działa i zużywa energię elektryczną. Im więcej jej zużywa tym większe ponosimy koszty eksploatacji. Jeśli dokonamy takiej analizy, z łatwością zauważymy, że cena lodówki jest proporcjonalna do jej klasy – ta wyższej klasy jest zwykle droższa, a niższej klasy jest tańsza, ale lodówka wyższej klasy zużywa mniej energii niż ta niższej klasy i tańsza (tak przynajmniej być powinno). W rezultacie w wyniku obliczeń dochodzimy do zaskakującej ekonomicznej prawidłowości, która brzmi: ”że bez względu na to, którą z tych lodówek wybierzemy, i tak zapłacimy za tę droższą”. Oto dowód:


         Mamy do wyboru lodówkę A w cenie 2.912 zł oraz lodówkę B w cenie 2.100 zł. Gdyby kierować się wyłącznie ceną, korzystniejszym wydaje się zakup tej drugiej – jest tańsza o 812 zł. Przyjrzyjmy się jednak powyższej tabeli. Jeśli oszacujemy koszty eksploatacji to okaże się, że droższa lodówka jest tańsza w eksploatacji o 203 zł rocznie. Po pierwszym roku całkowity koszt użytkowania lodówki B jest niższy o 609 zł. W drugim roku lodówka B jest niższy o 406 zł, w trzecim o 203 zł. Rok czwarty jest rokiem przełomowym, i tak jak zostało wcześniej podkreślone, bez względu na to czy wybraliśmy lodówkę A czy B, nasze całkowite koszty w roku czwartym zrównały się. Od naszego wyboru jednak zależy, która lodówka znajdzie się w naszym domu. W roku piątym droższa lodówka A okazuje się już tańsza o 203 zł i w każdym następnym roku będzie oszczędzała 203 zł!. Kwota 203 zł nie jest duża w skali roku, ale jest i zauważmy, że dotyczy tylko jednego urządzenia. Przy analizie trzeba wspomnieć o innych korzyściach. Wyższa klasa lodówki nie sprowadza się tylko do niższych kosztów eksploatacji, ale jest to też wyższa jakość i większa trwałość, lepsze walory użytkowe, estetyczne i inne. W drodze podobnych analiz należy szukać oszczędności przy zakupie pralki, zmywarki, kuchni elektrycznej, okapu, telewizora, oświetlenia, urządzeń grzewczych i szeregu innych urządzeń używanych w domu, które podobnie jak lodówka różnią się ceną ale i kosztami eksploatacji. Pamiętajmy też, że zakładając, że uda się nam zrobić oszczędności jak w przypadku lodówki przy 10 urządzeniach, kwota oszczędności wyniesie już ok. 2000 zł rocznie (ponad 160 zł miesięcznie).          Szukajmy więc takich oszczędności przy okazji remontów, wymiany instalacji oraz zakupu urządzeń, bo to naprawdę bardzo się opłaca.
Inne, bardzo poważne oszczędności można uzyskać przy okazji modernizacji budynków, ocieplania ścian budynków, wymiany okien, wyboru taryfy poboru energii elektrycznej (np. nocnej G12 jako alternatywnej do dziennej G11)

         W trakcie prowadzenia analiz dotyczących kosztów należy zwrócić też uwagę na jakość produktów, która jest wyznacznikiem długości całego okresu eksploatacji danego produktu.
        
         Wzór na kalkulację rocznego kosztu użytkowania U danego sprzętu wygląda następująco:

U = ( P + E × Y ) / Y

U – koszt użytkowania (roczny koszt eksploatacji + cena zakupu))
P – cena zakupu produktu
E – koszt eksploatacji (roczny)
Y – przewidywany czas (w latach) eksploatacji produktu od zakupu do wymiany na nowy - współczynnik jakości produktu (im wyższy, tym lepiej)

Jest to bardzo ważny wzór przy porównywaniu produktów, bo pozwala realnie ocenić, który produkt jest rzeczywiście tańszy. Wzór uwzględnia jakość produktu, która wpływa bezpośrednio na wielkość Y.
         Zauważmy, że powyższy wzór nadaje się również do oceny kosztów produktów, które nie powodują kosztów eksploatacji (E = 0). Jeżeli przykładowo mamy do wyboru tani produkt (a) w cenie 30,- zł, którego jakość wykonania wskazuje na to, że nie posłuży nam dłużej jak rok oraz dobrej jakości produkt (b) w cenie 160,- zł, który będzie nam służył przynajmniej10 lat, to kalkulacja U będzie wyglądała następująco:

U(a) = (30,- + 0 × 1) / 1 = 30,- zł
U(b) = (160,- + 0 × 10) / 10 = 16,- zł

No i widać wyraźnie, który z produktów jest tańszy


Redukowanie kosztów – podstawowy poradnik

         Przedstawiam w punktach instrukcję redukowania kosztów utrzymania. Zastosowanie się do poszczególnych punktów instrukcji pozwoli na maksymalne zredukowanie dotychczas ponoszonych kosztów utrzymania:

ü  zmień kolory ścian wnętrz mieszkania na jasne – pastelowe

ü  zmień klosze opraw oświetleniowych na jak najbardziej przezroczyste
pozbądź się firanek i zasłon w oknach albo je zmień na takie, które najbardziej przepuszczają światło dzienne

ü  gotuj potrawy w naczyniach pod przykryciem

ü  korzystaj z szybkowaru

ü  w kuchence gazowej reguluj płomień gazu w taki sposób, aby dochodził nie 
bliżej jak 2 cm od brzegu

ü  w płycie grzewczej elektrycznej korzystaj ze stref grzewczych nie większych niż średnica naczyń

ü  przyklej za grzejnikami specjalne płyty z warstwą srebra odbijającą
promieniowanie podczerwone

ü  zlikwiduj zabudowy grzejników albo zasłoń je aluminiowymi żaluzjami

ü  wymień chłodziarkę na nowoczesną o niskim zużyciu energii – z jak najmniejszą liczbą zużycia kWh/rok

ü  ustaw temperaturę chłodziarki na optymalny zakres 2 – 4 stopni Celsjusza

ü  używaj lamp z diodami LED – najlepiej LED Power Chip - wysokiej klasy

ü  wymień baterie mieszakowe (krany) na jednouchwytowe

ü  wymień baterie mieszakowe na elektroniczne bezdotykowe

ü  wymień okna na nowe, dobrej klasy z możliwie najniższym współczynnikiem U

ü  zlikwiduj wszelkie wycieki wody z instalacji wodociągowej

ü  zastosuj perlatory w wylewkach baterii mieszakowych

ü  korzystając z piekarnika, wyłączaj go na ok. 10-15 minut przed planowanym końcem cyklu.

ü  zmień sposób utrzymywania codziennej higieny rezygnując z kąpieli w
napełnionej wannie na rzecz prysznica z perlatorem.

ü  zastosuj w instalacji elektrycznej automatyczne sterowniki (np. wyłączniki i
włączniki czasowe, zmierzchowe lub na IR) optymalizujące wykorzystanie energii (tzw. systemy inteligentnych budynków)

ü  wymień w urządzeniach przenośnych baterie na wysokiej klasy akumulatory i ładuj je w tzw. ładowarkach procesorowych.

ü  wymień tradycyjny przenośny sprzęt oświetleniowy ze źródłami światła opartymi ma lampach żarowych na wysokiej klasy diody LED

ü  korzystaj ze zmywarek i pralek wysokiej klasy z programami oszczędzania energii i wody

ü  korzystaj z pralki z maksymalnie zapełnionym bębnem.

ü  korzystając z czajnika gotuj tylko taką ilość wody jaką aktualnie potrzebujesz

Do pobrania: Kalkulator KOSZT U