Czytam i wciąż słyszę opinie „specjalistów”
i wszelkiego rodzaju „uzdrowicieli” gospodarki i rynku pracy, że mamy wysokie
bezrobocie i że wrogiem nr 1 tego są umowy cywilne, na które utworzono
pogardliwy termin „umowy śmieciowe”. Postulowane jest całkowite zniesienie tych
umów, stworzenie możliwości zatrudniania wyłącznie zgodnie z przepisami prawa
pracy no i maksymalne podniesienie progu najniższego wynagrodzenia.
Mam wrażenie, że niektórzy z nas
przeoczyli fakt, że w roku 1989 zmienił się system gospodarczy. Są osoby, które
nie szczędzą inwektyw pod adresem poprzedniej gospodarki zarządzanej przez
„czerwonych komunistów”, a jednocześnie nie chcą rozstać się z przywilejami,
które w tych złych czasach im przyznano. Poprzednio żyliśmy w gospodarce
centralnie planowanej, a obecnie mamy wolny rynek. Cechą wolnego rynku jest to,
że najogólniej rzecz biorąc wszyscy możemy swobodnie i na równych zasadach
gospodarować, zakładać, prowadzić przedsiębiorstwa i w ramach tego zatrudnić
albo być zatrudnianymi. Nie ma już zasady „czy się stoi, czy się leży …”.
Panuje obiegowa opinia, że pracodawcy są nieuczciwi, wyzyskują pracowników,
płacą im groszowe wynagrodzenia i wykorzystują w każdy możliwy sposób. Zgodnie
z tą teorią istnieje nacisk na tworzenie prawa, które będzie chronić
pracowników przed bezwzględnymi pracodawcami. Nie przeczę, że bywa i tak. Trzeba
jednak podkreślić, że praca jest też towarem rynkowym i cena pracy podlega prawu
popytu i podaży. Podaż pracy (ilość podmiotów szukających zatrudnienia)
konfrontuje się na rynku z popytem na pracę (ilość podmiotów szukających
pracowników) i w ten sposób jest ustalana cena. Jeśli jest duża podaż, cena
pracy będzie spadała i odwrotnie. Aktualnie podaż pracy jest większa od popytu
na pracę - o czym świadczy chociażby stopa bezrobocia. Należy zadać sobie
pytanie dlaczego jest bezrobocie.
Zacznijmy od tego, że nie wszyscy mają pracę
i nie wszyscy ją będą mieli. Zawsze będzie jakiś procent bezrobotnych. W
ekonomii, nie bez powodu, bezrobocie nazywane jest często „smarem gospodarki”.
Istotne jest to żeby to bezrobocie utrzymywało się na odpowiednio niskim
poziomie. Wyjaśnijmy sobie teraz mit o „miejscach pracy”. Mam nieodparte
wrażenie, że w świadomości wielu osób miejsca pracy stały się wartością samą w
sobie w oderwaniu od rzeczywistości ekonomicznej i gospodarczej. Przyznaje, że
irytują mnie doniesienia mediów o tym, że zagraniczny inwestor wzniesie obiekt
za ileś tam milionów, w którym powstanie ileś tam tysięcy miejsc pracy, itd. Co
będą produkować i jakie to ma znaczenie dla naszej gospodarki nie jest podawane,
widocznie jest to mało istotne. Poza tym, biorąc pod uwagę, że takie obiekty
powstają często w „specjalnych strefach ekonomicznych”, chciałbym też otrzymywać
informacje ile polski podatnik zapłaci za stworzenie takiego jednego miejsca
pracy. Powstanie miejsc pracy to przecież efekt uboczny powstania
przedsiębiorstwa, którego głównym celem jest i będzie zysk, a nie tworzenie
miejsc pracy. Jeśli przedsiębiorstwo powstaje i rozwija się, potrzebuje
pracowników i zatrudnia ich, jeśli jest kryzys, tnie koszty i zwalnia pracowników
- to naturalne.
A jaka jest rola pracownika w przedsiębiorstwie.
Pracownik daje swoją pracę i wypracowuje zysk w przedsiębiorstwie, za co otrzymuje
wynagrodzenie. Nie widzę żadnego powodu, dla którego to wynagrodzenie ma być
odgórnie ustalone przez kogokolwiek, poza zainteresowanymi stronami, którymi są
pracodawca i pracownik. Wynagrodzenie pracownika powinno być wprost
proporcjonalne do jego efektywności - mierzalnej ilości zysku jaki jest w
stanie wypracować w przedsiębiorstwie. Kwota tego wynagrodzenia powinna podlegać
negocjacjom między pracodawcą a pracownikiem i powinna być ustalona na poziomie
satysfakcjonującym obie strony. Im wyższe kwalifikacje i wydajność pracownika,
im bardziej jest cenny dla firmy, tym jego pozycja do negocjacji wynagrodzenia
jest lepsza i tym wyższe wynagrodzenie otrzyma. Im bardziej unikatowe umiejętności
pracownika, im mniejsza możliwość zastąpienia go kimś innym, zwłaszcza lepszym,
tym jego pozycja jest silniejsza. Wprowadzanie odgórnych uregulowań w tym
zakresie nie ma najmniejszego sensu i jest szkodliwe w ujęciu mikro i
makroekonomicznym. Osoba, której wartość pracy jest niższa od obowiązującej
obecnie najniższej krajowej, pracy nie znajdzie. Czy taka sytuacja ułatwia
znalezienie mu pracy? No chyba nie, bo żaden pracodawca nie zapłaci więcej, za
efekty pracy, która warta jest mniej. Nie widzę też żadnego ekonomicznego
uzasadnienia, dla którego właściciel przedsiębiorstwa ma wynagradzać pracownika
w czasie jego absencji w pracy - bez względu na ilość dni i przyczynę tej
absencji - chyba, że uzgodniono inaczej. Osoba niezdolna do pracy powinna
korzystać z fakultatywnego systemu ubezpieczeń od czasowej i trwałej
niezdolności do pracy. Finansowanie innych planowanych i nieplanowanych okresów
przerwy w zatrudnieniu powinno być przygotowywane wcześniej - jak środki na
wczasy, uroczystości rodzinne, etc. Dołącza nam się jeszcze jeden element,
który powoduje, że pracownik staje się dla pracodawcy dobrem luksusowym. Z
opinii naszych krajowych ekspertów, a także raportów OECD wynika, że
pozapłacowe koszty pracy są stanowczo za wysokie i stanowią blokadę przy
zatrudnianiu - szczególnie w przypadku małych firm. Zauważmy, że niektóre
daniny, do których płacenia zobowiązany jest przedsiębiorca są degresywne - im
mniejszy dochód, tym wyższe płatności. Ponadto odnotowuje się tendencje
nakładania na pracodawcę szeregu zobowiązań wobec pracownika, o których już
wspominałem, a które powinny być po stronie państwa, np. w ramach prowadzonej
polityki demograficznej.
Założyć firmę może praktycznie każdy,
ale prowadzenie firmy, utrzymanie się na rynku wymaga przedsiębiorczości i innowacyjności,
wiedzy, pomysłowości, zdolności organizacyjnych oraz innych specyficznych cech
i umiejętności mniej lub bardziej uchwytnych. Niestety komplet takich cech
posiadają tylko nieliczni z nas, dlatego też nie wszyscy organizują i prowadzą
przedsiębiorstwa. Wyłącznie na barkach właściciela przedsiębiorstwa spoczywa odpowiedzialność
za podejmowanie wszystkich niezbędnych działań, które warunkują sens
ekonomiczny jego istnienia. Jest odpowiedzialny za ciągłość, płynność finansową
i wszystkie inne warunki niezbędne do utrzymania się na rynku. To on musi
rozwiązywać wszystkie problemy, odpowiednio reagować na zmiany otoczenia
rynkowego. To wyłącznie on powinien ostatecznie decydować o tym kogo, kiedy i
na jakich warunkach finansowych zatrudnia. Musi trafnie oceniać przydatność pracownika,
jakość i wartość jego pracy. Powinien posiadać niczym nie skrępowaną swobodę w
zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników. Każde uregulowania w tym zakresie to
utrudnienia skutkujące wzrostem bezrobocia i godzące w interesy obu stron. Nie
twierdzę, że zatrudnianie powinno odbywać się na dowolnych zasadach, a praca
odbywać się w dowolnych warunkach. Niezbędne są przepisy dot. bezpieczeństwa
oraz inne pozafinansowe, do których respektowania pracodawca jest zobowiązany. Jednak podstawowe warunki dotyczące
formy, czasu i warunków finansowych zatrudnienia powinny się odbywać w drodze
negocjacji i z poszanowaniem swobody zawierania umów.