Wczoraj rozmawiałem z Panią Basią, moją
sąsiadką, sympatyczną emerytowaną nauczycielką, z którą często wymieniamy
poglądy na temat różnych spraw bieżących dotyczących gospodarki, finansów, rynku
i oczywiście zakupów. Z porozumiewawczym uśmiechem pokazała mi zaproszenie na
imprezę połączoną z występem znanego artysty i pokazem artykułów AGD i, co
najważniejsze, możliwością zakupu w bardzo atrakcyjnych cenach. Pamiętam, jak
trzy lata temu przerażona zwierzyła mi się, że skorzystała z podobnego
zaproszenia i wróciła do domu, a raczej została z gracją odwieziona z kompletem
garnków za kilka tysięcy i umową kredytową. Nie było łatwo, bo sprzedawca był
przebiegły, ale udało się pozbyć ganków i kredytu. Pani Basia ma ponad 70 lat,
ale jest przykładem osoby, dla której nauka jest niezbędnym elementem
codziennego życia. Dużo czyta, ma komputer i jak mówi „śmiga po necie”, uczy się, bo … „chce być świadomym konsumentem”, a ja pomagam jej w tym z wielka
przyjemnością i satysfakcją. Po opisywanym zdarzeniu, była na bezpłatnych
„badaniach” zorganizowanych gdzieś w warszawskim hotelu, ale wróciła z niego „z
tarczą” - mimo, że odkryto u niej kilka „bardzo poważnych blokad narządowych”.
Później było jeszcze kilka zdarzeń w
postaci remontu, ślubu wnuczki i paru innych, przy których były mniejsze i
większe próby nieuczciwego traktowania konsumentów. Każde zdarzenie było
źródłem praktycznej wiedzy dla Pani Basi. Znów byłem wtedy pomocny, ale z
satysfakcja przyznaję, że w tej chwili sama doradza znajomym, koleżankom,
rodzinie i jak sama stwierdza, uchodzi wśród znajomych za znawcę tematu. Ja uważam,
że już osiągnęła swój cel bycia świadomym konsumentem.
Po co o tym piszę. Po pierwsze piszę o
Pani Basi, bo mimo jej wieku, jest przykładem osoby, która dla mnie jest niewątpliwym
unikatem, ale tak naprawdę posiada imponującą wiedzę, którą powinien posiadać każdy z nas.
To zaproszenie, które mi pokazała Pani
Basia oraz wyraźne nasilenie aktywności reklamodawców w mediach i sklepach wskazuje
na jedno - „idą święta”, a to niewątpliwa okazja do wydatków i jednocześnie
zagrożeni dla naszych portfeli. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego podaż
towarów będzie bardzo nasilona. Mam na myśli fakt, ze z dniem 25 grudnia
przestaje obowiązywać ustawa z dnia 27
lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie
Kodeksu cywilnego (Dz.U. 2002 Nr 141 poz. 1176) oraz ustawa z dnia 02 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów
oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny
(Dz.U. 2000 Nr 22 poz. 271). Na ich miejsce wchodzi w życie ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach
konsumenta (Dz.U. z 2014 r., poz. 827) o raz znowelizowana ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks
cywilny (Dz. U. Nr 16, poz. 93 ze zm.) Nie wdając się w szczegóły, nowa
ustawa jest bardziej restrykcyjna od obowiązujących obecnie, dlatego zachodzi
uzasadnione podejrzenie, że sprzedawcy będą się starali sprzedać jak najwięcej
towarów na „starych zasadach”. Np. produkt zakupiony w e-sklepie 24 grudnia
będzie można zwrócić bez podania przyczyny w terminie 10 dni od dnia otrzymania
towaru, a zakupiony po 25 grudnia będzie można zwrócić w terminie 14 dni.
Podaję kilka wskazówek, które mogą się
okazać pomocne w czasie przedświątecznej gorączki zakupowej:
Jeśli kupimy towar w sklepie
stacjonarnym, możemy go reklamować, ale nie możemy go zwrócić bez podania
przyczyny. Podobnie jest z towarami zarezerwowanym via Internet i odebranymi
osobiście w sklepie - to nie jest sprzedaż na odległość i nie przysługuje prawo
do zwrotu. Jeśli chcemy kupić jakiś towar, a nie mamy do końca pewności, czy
nie będzie to „nietrafiony prezent” możemy zawrzeć ze sprzedawcą tzw. umowę na
próbę, o której mowa w poście „KIEDY
MOŻNA ZWRÓCIĆ TOWAR”
Przygotujmy się do zakupów, zróbmy
sobie listę z pozycjami i cenami. Dobrze jest napisać ceny maksymalne z założyć,
że nie będziemy ich przekraczać. Taka lista to najprostsza i bardzo skuteczna
strategia zakupowa.
Pośpiech to zły doradca. Porównujmy
dokładnie oferty i ceny, pamiętajmy o starej zasadzie, której jak wskazuje
praktyka raczej nie warto omijać, a która brzmi: „nigdy nie przyjmuj pierwszej
oferty”.
Uważajmy na towary na rynku. Sprzedawcy
szczególnie teraz będą wykorzystywać pośpiech i emocje klientów, które są
wrogami zdrowego rozsądku i rozwagi. Dokładnie przyglądajmy się etykietom i
dokumentacji produktów. Szukajmy na nich producenta, czytajmy dokumentacje,
instrukcje i zwracajmy uwagę na udzielane gwarancje. Z reguły warunki gwarancji
są mniej korzystne od uprawnień wynikających z obowiązujących obecnie
przepisów, ale fakt udzielenia gwarancji wskazuje na jakość produktu. Uważajmy
na produkty uznane za niebezpieczne. Przedświąteczny rwetes to świetna okazja
żeby takie produkty upłynnić. Lista produktów niebezpiecznych znajduje się na
stronie UOKiK w zakładce „PRODUKTY”.
Kupując towaru „w promocji” policzmy
sens ekonomiczny takiej promocji. Niestety często towar w promocji jest droższy niż w sąsiednim
sklepie, a czteropak, lub produkt z gratisem droższy niż oddzielnie kupione produkty.
Promocja to słowo stanowczo nadużywane na naszym rynku. Bardzo często w promocji
sprzedaje się towary, tzw. „głazy” zalegające na półkach, których nikt nie chce
kupić, towary słabej jakości, często naprawiane lub zwrócone w ramach prawa do namysłu. Jeśli oglądamy egzemplarz ekspozycyjny jakiegoś towaru i decydujemy się
na zakup, żądajmy nowego towaru w oryginalnym nienaruszonym opakowaniu, który
przy nas zostanie otwarty. Wtedy należy go spokojnie, dokładnie sprawdzić i dopiero zapłacić cenę.
Żądajmy wydania dowodu zakupu na
towary. Pamiętajmy, że to często jedyny dowód zawartej umowy, który będzie
niezbędny przy ewentualnej reklamacji. Paragony są nietrwałe, więc warto zrobić
kopie. Jeśli wartość towaru lub cena jest znaczna żądajmy wydania faktury VAT. To
nie prawda, że faktury wystawia się wyłącznie dla firm. Pamiętajmy też, że
jeśli cena towaru przekracza 2.000 zł to sprzedawca powinien obowiązkowo poświadczyć wszystkie
istotne warunki umowy na dodatkowym dokumencie.
Pamiętajmy,
że zakup na targowisku podlega takim samym regulacjom prawnym jak zakup w
każdym innym sklepie.
Jeśli zakup dotyczy urządzenia typu TV,
komputer, pralka, upewnijmy się, że posiada wszystkie cechy jakich wymagamy.
Jeśli, np. komputer ma mieć określone parametry, to koniecznie sprawdźmy, czy
są w dokumentacji. W żadnym wypadku nie ufajmy ustnym zapewnieniom sprzedawców.
Jeśli powstanie sytuacja, że sprzedawca zapewnia nas, że komputer posiada
określoną cechę, a nie ma potwierdzenia w dokumentacji, zażądajmy żeby to
zapewnianie dał nam na piśmie z podpisem i pieczątką sklepu. Podobnie, jeśli
kupimy pralkę, która według zapewnień sprzedawcy posiada program prania
ręcznego, a dokumentacja na to nie wskazuje, nie liczmy na uwzględnienie reklamacji
takiej treści.
Oglądajmy dokładnie produkty przed
zakupem. Często sprzedawcy doradzają dokładne oględziny sprzętu w domu i wydają
towar w opakowaniu. Nie korzystajmy z takich rad. Sprzedawca ma ustawowy
obowiązek stworzenia odpowiednich warunków i umożliwić nam sprawdzenia
kupowanego sprzętu. Jeśli w domu otworzymy pudełko z zakupionym telefonem i okaże
się, że ma pęknięty ekran, mała jest szansa udowodnienia, że nie wypadł nam
w rąk.
Jeśli zdecydujemy się na zakup towaru
przecenionego, sprawdźmy co jest podstawą przeceny. Jeśli produkt jest
pełnowartościowy, to możemy go kupić jak każdy inny. Jeśli natomiast posiada
jakąś wadę, zadbajmy o to, żeby na dowodzie zakupu zaznaczyć podstawę przeceny.
Taki towar podlega normalnej procedurze reklamacyjnej, ale nie możemy
oczywiście podać tej wady jako powodu reklamacji.
Jeśli kupujemy towar w e-sklepie,
sprawdźmy dokładnie, czy prowadzi go zarejestrowany przedsiębiorca, sprawdźmy historię
działalności sklepu, opinie na temat produktów, obsługi i ewentualnie dopytajmy
o szczegóły produktu. Pamiętajmy, że w e-handlu zdarzają i będą się zdarzały
oszustwa. Jeśli nowy sklep, który nie ma historii sprzedaje wyjątkowo tanio
produkt, to do takiej oferty trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Konsument,
który nabył towar w e-sklepie (na odległość) może od niej odstąpić bez podania
przyczyny. Opisuje to w „Umowy sprzedaży
zawierane na odległość” w poście „PRAWO”
Najwyższą ostrożność należy zachować
przy zakupach via Internet od osób nie będących przedsiębiorcami i od firm bez
historii. W przeciwnym razie łatwo można paść ofiarą oszustwa.
Najczęstsze
przypadki:
a) oszust sprzedaje towary za bardzo
atrakcyjną cenę, np. 50% wartości rynkowej. Zwabieni amatorzy okazji kupują i przelewają
pieniądze. Wszyscy bezskutecznie oczekują przesyłek, monitują „sprzedawcę”, ale
konto po jakimś czasie znika z serwisu.
b) oszust sprzedaje przedmiot w
serwisie aukcyjnym. Kupujący przelewa pieniądze i czeka na wysyłkę. Przewoźnik
dostarcza przesyłkę, kupujący podpisuje „odbiór bez zastrzeżeń”, a po otwarciu
stwierdza, że wewnątrz jest inny przedmiot, nieoryginalny, albo w innym, na ogół znacznie gorszym stanie
niż w opisie. Jeśli decydujemy się na taką ryzykowną transakcje, to bezwzględnie
należy sprawdzić zawartość przesyłki w obecności przewoźnika i sporządzić
protokół. Protokół po wyjściu kuriera, poza szczególnymi przypadkami określonymi
przez prawo przewozowe, nie ma wartości dowodowej.
c) tuż po dokonaniu transakcji kupujący
otrzymuje telefon od oszusta podającego się za sprzedawcę, który twierdzi, że jego
konto widniejące na stronie internetowej zablokowało się, dlatego podaje inny numer
i prosi o przelanie pieniędzy.
d) oszust sprzedaje w serwisie
aukcyjnym markowy przedmiot (zegarek, wyrób ze złota, obraz, moneta, kolekcjonerski
znaczek pocztowy, drogie perfumy, luksusowa torebka, etc.). Kupujący ustala ze
sprzedawcą, że przedmiot ponad wszelką wątpliwość jest oryginalny, po czym kupuje
i przelewa pieniądze. Przesłany przedmiot okazuje się podrobiony. Kupujący przeważnie
nie ma protokołu, ale nawiązuje kontakt ze sprzedawcą, który twierdzi, że to
niemożliwe i nakazuje odesłanie przedmiotu. Na tym transakcja się kończy. Oszust
ma dowód na wysłanie przedmiotu i odbioru bez zastrzeżeń, a kupujący pozostaje
bez pieniędzy i bez dowodu oszustwa.
Uważnie czytajmy etykiety na artykułach
żywnościowych, ich skład i sprawdzajmy daty przypadłości do spożycia i
minimalnej trwałości oraz ceny. Unikajmy produktów zafałszowanych (miód
sztuczny, masło roślinne, etc), zawierających szkodliwe E-dodatki do żywności (np.
zawierające pochodne kwasu benzoesowego, sztuczne barwniki, azotyny i azotany,
fosforany, syrop glukozowo-fruktozowy; izoglukozę, nasycone kwasy tłuszczowe; tłuszcze
utwardzone). Unikajmy produktów wysoko przetworzonych.
Sprzedaż
produktów po upływie daty przydatności do spożycia lub minimalnej trwałości
jest zabroniona, dlatego produkty, których takie terminy zbliżają się często
sprzedawane są w ... promocji.
Porównujmy ceny towarów i zwracajmy
uwagę na faktyczna zawartość produktów w opakowaniach. Wielkość opakowań celowo
jest zawyżana bo większe opakowanie sugeruje więcej produktu. Porównujmy cenę
produktów oferowanych w różnej wielkości opakowań. Jest obowiązek podawania
przy produkcie ceny za 1 kg, ale nie zawsze jest to przestrzegane. Aby łatwo
obliczyć cenę za 1 kg należy cenę w zł pomnożoną przez 1.000
podzielić przez ilość produktu w gramach.
Dla
przykładu 1kg produktu sprzedawanego w
cenie 8,50 zł za 365g kosztuje:
(Cena
× 1.000) / ilość gramów = zł/1kg
8500zł
/ 365g = 23,29 zł/1kg
Uwaga na umowy z operatorami
telekomunikacyjnymi. Nieuczciwa praktyka marketingowa niektórych firm
telekomunikacyjnych polega na tym, że konsultant telefoniczny dzwoni do potencjalnego
klienta, prezentuje mu bardzo atrakcyjną ofertę albo ofertę i po uzyskaniu zgody
wysyła umowę. Umowę przywozi kurier i oczekuje podpisu na miejscu. Niedoświadczony
klient, nie czyta umowy myśląc, ze została już zawarta przez telefon, a podpis
jest tylko formalnością. Niestety często okazuje się, że treść umowy znacznie odbiega
od oczekiwań klienta. Opisałem to w „umowy
z operatorami telekomunikacyjnymi” w poście „PRAWO”.
Należy się liczyć ze wzmożoną działalnością
firm zajmujących się z tzw. sprzedażą bezpośrednią. Przy tego rodzaju zakupach
najważniejszą sprawa jest właściwą oceną jakości produktu i oferowanej ceny. Z
reguły są to produkty niskiej jakości i sprzedawane w zawyżonych cenach.
Akwizytorzy są wyszkoleni w zakresie marketingu perswazyjnego i zdają się być całkowicie
odporni na „NIE” klienta. Zasady takiej sprzedaży opisałem w „Uprawnienia konsumenta” w poście „PRAWO”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz