Stockholms Banco
Znamy już najważniejsze etapy z
historii pieniądza i wiemy, że odkąd ludzkość zaczęła używać złota jako środka
płatniczego, przez wiele wieków lepszego środka nikt nie znalazł i wszystko
wskazuje na to, że nie znajdzie.
Przedstawię teraz pouczającą historię
pierwszego europejskiego banku, założonego w Szwecji przez niejakiego Johana Wittmachera
(później Palmstrucha), który w 1656 roku uzyskał od Karola X Gustawa zgodę na
utworzenie instytucji kredytowej. Zgodnie z tą decyzją w 1658 r Palmstruch założył
Stockholms Banco. Warto wspomnieć, że był to okres psucia waluty szwedzkiej i przechodzenia na monety
miedziane - nadal w ramach standardu „waluty kruszcowej". Waga monet, dla zachowania wspomnianego standardu, dochodziła nawet do 20 kg i dlatego stosowanie ich w praktyce stało się niezwykle uciążliwe, a przy
większych transakcjach wręcz niemożliwe. Jako ciekawostkę wtrącę, że za taką 20 kilogramową monetę można było wtedy kupić krowę.
Palmstruch wpadł na pomysł wyemitowania imiennych (przypisanych do właściciela) certyfikatów depozytowych, które byłyby wydawane właścicielom monet składanych do depozytu bankowego. Warto zaznaczyć, że nie jest to nowatorski pomysł, bo papierowe banknoty znane już były w VII wieku w Chinach. Banknoty chińskie różniły się jednak pod tym względem, że stosowano je tylko jako zamiennik złota i wykorzystywano wyłącznie w większych transakcjach.
Palmstruch wpadł na pomysł wyemitowania imiennych (przypisanych do właściciela) certyfikatów depozytowych, które byłyby wydawane właścicielom monet składanych do depozytu bankowego. Warto zaznaczyć, że nie jest to nowatorski pomysł, bo papierowe banknoty znane już były w VII wieku w Chinach. Banknoty chińskie różniły się jednak pod tym względem, że stosowano je tylko jako zamiennik złota i wykorzystywano wyłącznie w większych transakcjach.
Realizacja pomysłu Palmstrucha ruszyła szybko, a ilość olbrzymich monet deponowanych w Stockholms Banco rosła lawinowo. Gdy
zgromadzono ich już kilkaset tysięcy, Palmstruch zwrócił uwagę na to, że ilość operacji wpłat depozytowych niewspółmiernie przewyższa ilość wypłat. Monety właściwie leżały „bezużytecznie” w skarbcu, więc postanowił to wykorzystać i zaczął je
pożyczać na procent. W ten oto prosty sposób bank „stworzył” darmowy fundusz
pożyczkowy. Kupcy zyskali łatwy dostęp do pieniądza, bank odnotowywał zyski, a gospodarka rozkwitała i
pozornie wszystko szło w dobrym kierunku, ale … do czasu. Prawdą jest, że wciąż nadal niewiele osób wymieniało certyfikaty na
niewygodne monety, ale też nie wszystkie pożyczki były spłacane w terminie. Ilość takich złych kredytów szybko rosła i realne
zapasy monet w stosunku do ilości kont i wydanych certyfikatów malały i coraz częściej pojawiały
się problemy z wymianą certyfikatów na monety. Sytuacja uświadomiła
Palmstruchowi, że jego polityka nie jest właściwa i może go w przyszłości
wpędzić w poważne kłopoty. Nie odczytał jednak odpowiednio wyraźnych symptomów kryzysu, a wręcz zlekceważył je i
wpadł na następny pomysł, który zrewolucjonizował światowe finanse. Postanowił wyemitować certyfikaty depozytowe, ale tym razem nie imienne, przypisane do konkretnego konta, ale certyfikaty
na okaziciela. Te certyfikaty to w istocie pierwsze banknoty w Europie. Ich emisja rozpoczęła
się w lipcu 1661 roku. Dalsze dzieje Stockholms Banco to już książkowy przykład i
przestroga dla wszystkich współczesnych władz monetarnych odpowiedzialnych za
politykę pieniężną. Banknoty spotkały się oczywiście z bardzo pozytywną reakcją rynków, szczególnie
że były powiązane z obietnicą wypłaty w kruszcu (zabezpieczenie). W ten sposób zyskały zaufanie w całej Europie, a dzięki ich
popularności Stockholms Banco utworzył swoje nowe oddziały w wielu miastach
europejskich. Między innymi w Londynie, Hamburgu, Wenecji, Paryżu i Gdańsku.
Aktywność pożyczkowa banku rosła, a wśród dłużników banku znalazły się również
rodziny królewskie i ważne osobistości świata polityki i finansów. „Płukanie
złota z powietrza” trwało w najlepsze, zyski rosły, znów wszystko wyglądało pozytywnie i
szło po myśli Palmstrucha, ale i tym razem znów … do czasu.
Pewnego dnia w banku zjawił się klient i zażądał wymiany większej ilości banknotów na monety. Niestety
pieniądze w banku mogły zaspokoić jedynie niewielki procent jego żądań.
Dalej wypadki potoczyły się lawinowo. Wieść o problemach banku rozeszła się w
błyskawicznym tempie i wkrótce u drzwi wszystkich oddziałów ustawiły się olbrzymie kolejki klientów po monety. Jest takie
powiedzonko Warrena Buffeta, według którego „dopiero w czasie odpływu widać,
kto pływał nago”. Tak też było z Stockholms Banco. Okazało się, że nominalna
wartość wyemitowanych certyfikatów na okaziciela, czyli banknotów wielokrotnie przekraczała wartość realnych depozytów
banku w monetach. W wyniku tego zaczęto pozbywać się certifikatów i w końcu sprzedawano je na rynku za bezcen. Wcześniejsza
podaż pieniądza spowodowała wzrost cen na rynku, a dodatkowo rynek przywykły do
taniego pieniądza przeżywał szok. Te trzy zjawiska wywołały głęboki
kryzys, a Palmstruch został skazany na karę śmierci (nie wykonano jej jednak).
Zobowiązania banku przejęły władze
Szwecji i powoli kryzysowi zażegnano. Zwróćmy jednak uwagę na niezwykle ważny
szczegół. Oczywista przyczyna problemów finansowych - papierowy pieniądz bez
pokrycia - jakimś dziwnym sposobem
„umknęła” uwadze analityków szukających przyczyn kryzysu. Doszukano się jedynie
błędów w zarządzaniu bankiem. W 1886 roku, niejako na gruzach Stockholms Banco,
powstał Sveriges Riksbank (pierwszy w Europie bank i obecny bank centralny Szwecji).
Co ciekawe, bank na początku działał pod całkowitym zakazem emisji banknotów,
ale i tym razem … do czasu, bo znów powtórzono błędy Palmstrucha i doprowadzono do kryzysu. Podobne kryzysy przetaczały się jeszcze niejednokrotnie
przez XVIII-wieczną Europę. Za każdym razem przyczyna była taka sama -
„wypłukiwanie złota z powietrza przez banki”. Doświadczenia z tych
wydarzeń doprowadziły w końcu do powstania systemu bankowości centralnej, ale i to nie
uchroniło światowych finansów przed dalszymi kryzysami. Przejdźmy teraz do
najbliższej przeszłości.
Dopóki dolary USA i inne banknoty funkcjonowały
w systemie waluty kruszcowej - tym razem złotej (Gold Standard), niczego nie symbolizowały i jedynie
zastępowały niewygodne złoto w transakcjach - jak w Chinach. Wymieniając
banknoty w tym systemie tak naprawdę wymieniano „reprezentowane” przez nie
złoto, które zgodnie z dyspozycjami zmieniało tylko właściciela jednocześnie
spokojnie leżąc w bankowym skarbcu i jedynie zmieniając miejsce z półki dłużnika na półkę wierzyciela. Napis na banknotach gwarantował ich
wymienialność na cenny kruszec. Jednak rozwój rynków, a więc produkcji, przemysłu i
handlu spowodował wzrost popytu na pieniądz (skąd my to znamy?).
Wszystkie państwa, których rodzime
waluty były wymienialne na złoto niestety stopniowo zarzucały ten system i
przechodziły na system inflacyjny. Najdłużej światowej tendencji opierały się
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, próbujące utrzymać aktualność stwierdzenia „Dollar
as good as gold”. Zgodnie z tą zasadą można było wymienić 20,67 USD na 1
uncję złota, ale tylko do roku 1933.
Z uwagi na trwający kryzys, niepokojący
spadek zapasów złota w Banku Systemu Rezerwy Federalnej (FED) i groźbę
bankructwa, 5 kwietnia 1933 prezydent USA, Franklin Delano Roosevelt wydał
Dekret Prezydencki (Executive Order) nr 6102 z 5 kwietnia
1933 r. nakazujący wymianę złota na banknoty i zakazujący dalszego gromadzenia
złota przez obywateli USA. W zamian za znacjonalizowane złoto wydano obywatelom
papierowe banknoty z wizerunkiem prezydenta. Odebrane na mocy dekretu złoto - w
tym obiegowe złote monety, które de iure utraciły zdolność płatniczą -
przetapiano na sztaby i deponowano w forcie Knox. Odtąd posiadanie złota było
zabronione i karane grzywną, a nawet więzieniem. Zachowano jednak jeszcze
wymienialność dolara na złoto na pozostałych rynkach światowych, ale uncję
złota wymieniano już za 35 dolarów (prawie 70% drożej). W 1944 roku na
konferencji w Bretton Woods w celu ustabilizowania pieniądza powołano
Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Stworzony system nazywano System Bretton Woods
(Dollar Standard) polegał na utrzymaniu wzajemnej wymienialności walut według
niezmiennego parytetu - określonego w złocie. System nie utrzymał się jednak i
w 1971 r. USA, decyzją prezydenta Nixona, jako ostatni kraj całkowicie
porzuciły wymienialność dolara na złoto i weszły w system płynnej waluty. Od
tej pory, pieniądz inflacyjny, zwany też pieniądzem fiducjarnym (od łac.
fiduciarius – zaufany), którym obecnie się posługujemy jest niczym nie zabezpieczoną
obietnicą, że na rynku można go wymienić na jakieś dobro w postaci towaru lub
usługi. Ilość banknotów na rynkach światowych (mam na myśli głównie USD) nie
„reprezentuje” już odpowiedniej ilości kruszcu w banku i chyba kuż nikt dokładnie
nie wie ile ich jest. Mimo, że wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że USD po
„rozstaniu” ze złotem straci wartość, dla nikogo nie stanowiło to problemu. Dolar
w ciągu 9 lat przyjął swoją prawdziwą wartość równą 890 USD/1oz Au (z rooseveltowskich 35 USD/1oz Au), czyli do ponad 2.400%.
Złoto USA przechowywane jest w Banku
Systemu Rezerwy Federalnej, a właściwie 12 bankach. Bank ten przechowuje złoto
USA, a także złoto innych krajów. Wielkie transakcje międzynarodowe odbywają
się zwykle bez bezpośredniego udziału złota, które jest po transakcji
przenoszone są z przysłowiowej półki bankowej należącej do dłużnika na półkę
wierzyciela. W ostatnich czasach coraz częściej zdarzają się jednak sytuację,
że jakiś klient żąda płatności w złocie. Tak ostatnio było z rządem Chin.
Przetransportowano prawie 5.000 złotych sztab, które jak głoszą Internetowe
plotki (ale nie tylko) … okazały się fałszywe. Podobno wykonano je z pozłacanego
wolframu. Jeśli to okazałoby się prawdą, to powstaje pytanie ile takich sztabek
jeszcze tam jest, bo dalszy ciąg plotki głosi, że jest ich jeszcze na ogólną
kwotę ok. 700 mld USD. Pozostawię temat bez dalszego komentarza, już do
indywidualnej oceny czytających i przejdę do sprawdzalnych faktów.
Faktem jest, że złoto bulionowe (sztaby
i monety) jest fałszowane i że dosyć trudno jest to ujawnić bez uciekania się
do mechanicznych metod. Metody te oczywiście są ostatecznością, bo powodują
spadek wartości takiego złota w sztabce, monecie lub innej postaci. Sygnalizuje
tylko fakt i konieczność zachowanie ostrożności i przyswojenia dostępnych,
przynajmniej tych najprostszych metod sprawdzania
autentyczności złota, ale o tym później.
Informacje i ciekawostki na temat złota
Całe złoto jakie istnieje we Wszechświecie, a więc i na Ziemi, pochodzi z wybuchów supernowych.
Ciężar właściwy złota wynosi 19,3 g/cm3. Oznacza to, że złoty sześcian o boku 1 cm waży 19,3 g,
Ciężar właściwy złota wynosi 19,3 g/cm3. Oznacza to, że złoty sześcian o boku 1 cm waży 19,3 g,
1 oz
(uncja) („troy”, jubilerska albo aptekarska - nazwa pochodzi od francuskiego
miasta Troyes, leżącego nad Sekwaną, ale nie handlowa!) złota = 31,1034768,
czyli w praktyce ok. 31,1035 g
1 oz (uncja) złota (31,1035 g) to sześcian o boku ok. 1,17 cm
1.000 g = 1 kg złota to sześcian o boku 3,73 cm.
1 dm3 (objętość 1 litra, czyli sześcian o boku 10 cm) złota waży 19.300 g =19,3 kg
1 m3 (sześcian o boku 100 cm) złota waży 19.300.000 g = 19,3 tony
Standardowa sztaba złota waży 400 oz TROY (12,44 kg) - posługują się nią banki i depozyty.
Największa sztaba złota została wyprodukowana w 2005 r. przez Mitsubishi Materials Corporation, waży 250 kg, ma wymiary 45,5 × 22,5 × 17 cm i jest w muzeum przy kopalni złota w TOI (Japonia)
Wszystkie kopalnie na świecie wydobywają łącznie ok. 9 ton złota dziennie, a dotychczas wydobyte przez ludzkość złoto ocenia się na ok. 150.000 ton
-
gdyby odlać z tego złota sześcian, miałby bok 19,8 m (wysokość 7 piętrowego
budynku),
-
gdyby wybić z niego monety wielkości 5 zł, powstałoby ich 8.589.969.000 (każda
ważyłaby 17,46 g),
-
gdyby obdzielić tym złotem całą ludzkość, każdy z 7.185.900.000 (dane z
2013-01-01) otrzymałby ok. 20,87 g (sześcian o boku ok. 1,10 cm).
-
gdyby wykonać z tego złota drut opasujący równik ziemski, to miałby przekrój
1,57 cm
-
złoto jest najbardziej kowalnym metalem i gdyby je rozwalcować do minimalnej
grubości (z 1g złota można wykuć folię na powierzchnię 1m2) otrzymalibyśmy złotą folię, która starczyłaby na pokrycie całej Polski
- w tym podwójnie województwa śląskiego.
Czystość złota
Z czystym złotem spotykamy się niezwykle
rzadko, bo jest miękkie i w czystej postaci raczej nie nadaje się na większość
wyrobów użytkowych (twardość Au w skali Mohsa wynosi 2,5, a dla porównania Sn = 1,5, Ag = 2,5, Cu = 3, Pt = 3,5, Fe = 4, Ti = 6, a C (diament) = 10). Zazwyczaj mamy więc do czynienia z różnymi odmianami stopów,
czyli złotem z domieszką innych metali. Jakość złota wyznacza próba złota,
czyli zawartość złota w stopie podana w promilach (‰). Złoto próby 500 to 500 /
1.000, a to oznacza, że w stopie jest 50% złota.
Ponieważ jest dużo nieporozumień
dotyczących zawartości złota w wyrobach, dlatego opiszę najważniejsze zasady
dotyczące sposobu ustalania zawartości.
AGW (Actual Gold Weight), czyli
rzeczywista waga złota, to po prostu próba złota, ale wyrażona w uncjach. Na
rynku można spotkać dwie uncje o różnych wagach. Jedna jest równa 28,35 grama,
a druga równa 31,1035 g. W określaniu wagi złota stosuje się wyłącznie uncję
trojańską (uncja „Troy”; jubilerska albo aptekarska) równą 31,1035 grama. Uncja równa
28,35 grama to uncja handlowa, której nie używamy do ważenia złota! Na rynku
spotyka się też określenie złoto 18, 23, 24 karatowe, itd. Co to jest? Przede
wszystkim to nie jest karat metryczny stosowany przez specjalistów od kamieni
szlachetnych, którego waga wynosi 0,2 g (waga nasion chleba świętojańskiego).
Nas interesuje karat (ct), którego waga wynika z rachunku 1.000 / 24 = 41,667 g
używany do mierzenia czystości złota.
W jubilerstwie czystość złota określa
się próbą 0, 1, 2, 3 ,4 ,5 i 6, a oznacza to odpowiednio 999, 960, 750, 583 ,
500 oraz 375 gramów czystego złota w 1.000 gramów wyrobu.
Jeśli
chcemy obliczyć ilu karatowym złotem jest, np. złoto próby III to musimy
wykonać działanie: (24 × 583) / 1.000 = 14 karata. Analogicznie, złoto I próby
to złoto 22 karatowe, II próby to 18 karatowe, a IV to złoto 9 karatowe. Nas
jednak z zasady nie interesują wyroby jubilerskie i raczej nie będziemy
stosowali prób jubilerskich.
W praktyce można spotkać tez inne
jednostki, których nieznajomość może być przyczyną poważnych problemów i strat.
Do takich jednostek niewątpliwie należy jednostka, której nazwa brzmi podobnie
do grama - chodzi o grain (ziarno albo gran) = 64,79891 mg, czyli 0,06479891 g
. To mała jednostka i jeśli wyrób ma wagę równą 48 grains, to pamiętajmy, że
nie oznacza to 48 g, a zaledwie 3,11 g. Dla porządku warto też wspomnieć o tzw.
„złocie dukatowym”. Jest ot złoto próby od 980 - 986.
Gdzie
i jak kupować złoto. Temat jest niezwykle obszerny i sama teoria z pewnością
nie wystarczy. Ograniczę się do najważniejszych informacji.
Kupujemy
wyłącznie złoto lokacyjne w postaci monet bulionowych lub sztabek i wyłącznie
zaufanych dystrybutorów. Najlepiej kupować złoto pochodzące z mennic z
akredytacją LBMA (London Bullion Market Association). Pamiętajmy, że do
wszelkich wyjątkowych okazji zakupu złota należy podchodzić z wyjątkową ostrożnością. Im większa sztabka,
tym większe ryzyko, że może być podrobiona. Monety i sztabki renomowanych
producentów można bez trudu zakupić, a w razie konieczności bez żadnych
problemów sprzedać. Złoto w monetach jest nieco droższe od sztabek lokacyjnych,
ale trudniejsze do podrobienia, więc prawdopodobieństwo kupna fałszywej monety jest
dużo mniejsze. Do sprawdzenia ich autentyczności używa się specjalnej linijki
menniczej Fischa oraz wagi. Wykorzystujemy tu fakt, że wykonanie fałszywej monety, która ma zachowaną
odpowiednią wagę i objętość (wymiary) jest niemożliwe. Do precyzyjnej analizy zawartości metali w wyrobach ze złota używa się spektrometrów. Umożliwiają bezinwazyjną analizę składu z bardzo wysoką dokładnością.
Większość monet jest wykonana ze złota próby 999,9. Jeśli chodzi o sztabki, to wybór jest znacznie większy. Mniejsze sztabki posiadają specjalne firmowe opakowanie (Certipack) chroniące sztabkę przed uszkodzeniem i jednocześnie stanowiące gwarancję autentyczności. Cena zakupu złota określana jest na podstawie ceny SPOT (cena rynkowa kruszcu ustalana na giełdach Comex i LBMA), do której doliczana jest marża dystrybutora. Cena skupu złota to z kolei SPOT minus ok. 10%.
Większość monet jest wykonana ze złota próby 999,9. Jeśli chodzi o sztabki, to wybór jest znacznie większy. Mniejsze sztabki posiadają specjalne firmowe opakowanie (Certipack) chroniące sztabkę przed uszkodzeniem i jednocześnie stanowiące gwarancję autentyczności. Cena zakupu złota określana jest na podstawie ceny SPOT (cena rynkowa kruszcu ustalana na giełdach Comex i LBMA), do której doliczana jest marża dystrybutora. Cena skupu złota to z kolei SPOT minus ok. 10%.
Do najbardziej znanych monet bulionowych należą: American Buffalo,
American Eagle, Australian Gold Nugget, Krugerrand, Maple Leaf, Double Eagle ,
Wiener Philharmoniker. Jeśli
zamierzamy je kupować warto dokładnie zapoznać się z ich wyglądem i charakterystycznymi
cechami, których znajomość uchroni nas przed błędnymi decyzjami inwestycyjnymi.
Do najbardziej znanych producentów
złota inwestycyjnego należą takie mennice, jak australijska Perth Mint,
amerykańska United States Mint, niemiecki Heraeus, austriacka Münze Österreich,
szwajcarska PAMP, kanadyjska Royal Canadian Mint. Nie bez powodu mennicę z
Perth wymieniłem na pierwszym miejscu dlatego, że w 1957 roku Londyńskie
Stowarzyszenie Złotników uznało , że złoto produkowane przez Perth Mint jest najczystszym
złotem na świecie bo zawiera 999.999 g
czystego złota na 1.000 g produktu.
Do dyspozycji jest
cała gama sztabek, pojedynczo i w kompletach, od 1g do 1.000 g. Pamiętać należy,
że im większa waga sztabki tym jednostka wagowa jest tańsza. Dla przykładu
zakup sztabki o wadze 1 g to koszt ok. 160 PLN. Gdybyśmy kupili 1.000 takich sztabek
musielibyśmy za nie dać 160.000 PLN. Sztaba o wadze 1.000 g to koszt ok. 137.000
PLN, czyli o 23.000 PLN mniej. Różnica cen jest bardzo duża i wynika właśnie z kosztów produkcji. Zakup kilograma złota
w postaci 100 sztabek po 10 g, to różnica ok. 8.000 PLN, a w przypadku 10 sztabek
po 100 g, różnica wyniesie już tylko niewiele ponad 1.000 PLN.
Gold Standard
Jak już wiemy, w systemie waluty złotej
(Gold Standard) banknot reprezentował realną wartość złota, bo jego posiadacz
miał gwarancję, że w banku jest zabezpieczona i w każdej chwili dostępna
odpowiadająca banknotowi ilość złota. Współczesny pieniądz jest jedynie obietnicą, że ktoś
zechce na rynku wymienić go na towar, usługę lub inne dobro realne.
Akceptując i używając pieniądza, w pewnym sensie wyrażamy zaufanie do kondycji gospodarki i
systemu pieniężnego, z którego pochodzi. Pieniądz pozbawiony tego zaufania staje się zwykłym
bezwartościowym kawałkiem papieru. Wartość pieniądza odpowiada wartości dóbr,
na które rynek jest skłonny go wymienić. Ta wartość jest zależna od
prawa podaży i popytu i bywa bardzo zmienna. Warto to sobie uświadomić - jeśli chcemy prawidłowo
odróżniać dobra realne od dóbr symbolicznych. To niezwykle ważne, ponieważ te
ostatnie nie mają trwałej wartości i ulegają zmianom – czasami bardzo
gwałtownym.
Ale dlaczego złoto? Złoto było i jest
uniwersalnym pieniądzem, i nic nie wskazuje na to żeby to miało ulec zmianie.
Jest akceptowane niemalże wszędzie. Jest praktycznie niezniszczalne i ma bardzo
ważną cechą, bo nie ulega inflacji oraz utrzymuje stałą siłę nabywczą (BP).
Dlatego też znakomicie nadaje się do tezauryzacji (gromadzenia majątku).
Przykład: W roku 1908 za Forda T trzeba było zapłacić 42 oz Au - co stanowiło równowartość
850 USD. 100 lat później, w roku 2008 za Forda Focusa należało zapłacić 42 oz
Au, ale stanowiło to już równowartość
ok. 40.000 USD.
W pewnym uproszczeniu oznacza to, że
mimo wszystkich kryzysów i wydarzeń mających wpływ na gospodarkę światową i rynki finansowe, złoto przez 100 lat
zachowało siłę nabywczą BP (Buying Power),
natomiast drastycznie spadła siła nabywcza pieniądza.
Podaż złota na rynku jest naturalnym
wynikiem wydobycia kruszcu i wzrasta, mniej więcej o 1,63% rocznie. Z uwagi na
niepowodzenia alchemików i do dziś braku kamienia filozoficznego, nie da się
sztucznie tej podaży zwiększyć. Dlatego złoto nadal pozostaje uniwersalnym
pieniądzem, nie ulegającym inflacji.
Złoto jest odwiecznym symbolem
bogactwa, jest unikalne, wyjątkowo
trwałe, coraz powszechniej wykorzystywane i wciąż niezastąpione we współczesnej
technice. Uważam, że między innymi z tych przyczyn złoto nigdy nie straci
swojej wartości i dlatego powinno zawsze stanowić pewien procent naszych
oszczędności. Przyjmuje się, że w stabilnych warunkach powinno to być ok. 10 -
15 %. Zauważmy, że popyt na złoto zawsze rośnie w czasie wojen, sytuacjach
kryzysowych i innych sytuacji rynkowych niepewności. W obliczu takich zdarzeń
należy ten procent odpowiednio zwiększać -
im większa niepewność rynkowa, tym więcej. Przykładem jest np. gwałtowny
wzrost popytu na kruszec po ujawnieniu realnej groźby bankructwa Grecji.
A jak wygląda obecna sytuacja na
światowych rynkach finansowych. Doniesienia prasowe i opinie analityków nie
pozostawiają wątpliwości, że dla ratowania systemów bankowych banki centralne
intensywnie drukują pieniądz bez pokrycia, a jak wiadomo takie działanie to
równia pochyła niechybnie prowadząca do hiperinflacji.
W jaki sposób można obiektywnie oceniać
wartość złota? Wiemy, że wartość absolutna nie istnieje, a każda wycena to
jedynie wynik porównania z inną wartością (miernikiem) - będzie zawsze podana w
jednostkach tej innej wartości. Możemy, np. łatwo określić ile złotówek albo
dolarów należy zapłacić za daną ilość złota albo w każdej innej formie, np.
ilości ton zboża, które należy zapłacić za 1 kg złota. Jednostką cenową w tym
wypadku będą złotówki, USD i ziarna zbóż. Bez względu na to, w jaki sposób
wycenimy złoto problemem pozostanie określenie, czy to drogo, czy tanio. To
znów odwołanie się do nieistniejącej miary uniwersalnej i pytanie o tajemniczą
tzw. wartość wewnętrzną kruszcu. Jej znajomość pozwoliłaby określić, czy dana
cena jest wysoka - dobra do realizacji zysków, czy też niska - dobra do zakupu
kruszcu. Jeśli kupimy tanio, tzn. poniżej tej wartości, to złoto zdrożeje i
odwrotnie. Istnieje jednak sposób, który sprawdza się już od wielu lat. Jest
oparty na wzajemnej relacji ceny złota i akcji giełdowych.
W 1896 roku Charles Dow i Edward Jones
ogłosili opracowany przez siebie indeks giełdowy, znany dziś jako DJIA (Dow
Jones Industrial Average). Ogłoszony przez nich indeks składał się z 12
największych spółek giełdowych, obecny zwiera ich 30 spółek notowanych na NYSE
(New York Stock Exchange), czyli Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.
(dla porządku przypomnę, że indeks giełdowy to w uproszczeniu, miara średniego
poziomu cen akcji na giełdzie i w przypadku DJIA jest średnią arytmetyczną cen
spółek z indeksu).
Jeszcze jedną istotną cechą złota, która nota bene ilustruje to, o
czym pisałem, jest ujemna korelacja z cenami akcji na giełdzie, w więc i naszym
indeksem DJIA. Co to znaczy? Przypomnę, że korelacja jest miarą związku między
zmiennymi - w tym przypadku cenami złota i akcji giełdowych. Miarą tego związku
jest tzw. współczynnik korelacji, który może przyjmować wartość od -1 do 1.
Jeśli przykładowo przeanalizujemy ceny akcji dwóch spółek giełdowych A i B, to
może się okazać, że wzrostowi cen A, towarzyszy wzrost cen B - mówimy wtedy o
dodatnim związku i korelacji dodatniej, np. 0,6. Jeśli brak jest związku obu
spółek, albo jest niewielki, otrzymamy wynik 0 lub bliski 0. Jeżeli natomiast
okaże się, że wzrostowi cen A towarzyszy spadek cen B i odwrotnie, mówimy wtedy
o zależności odwrotnej, a wynik będzie ujemny, np. -0,4.
Tak
też jest z ceną złota i indeksem DJIA. Prezentowany poniżej wykres przedstawia
indeks DGR (Dow/Gold ratio) określający ilość złota potrzebnego do zakupu akcji
z indeksu DJIA (dla lepszego zrozumienia związku z cenami złota, do wykresu
dodałem wykres cen złota (USD / 1oz)
Złoto jest ujemnie skorelowane z
zasobami - ilustruje zależność dóbr realnych, do jakich należy złoto, z dobrami
symbolicznymi. Cykliczna przewaga jednych dóbr nad drugimi związana jest z
cyklami koniunkturalnymi. Jeśli rynki rozwijają się przeważa popyt na pieniądz,
gdy się odwraca, rośnie potrzeba zabezpieczenia majątku, a wiec popyt dobra
realne - również na złoto. Łatwo też zauważyć inwestycyjną wskazówkę - spadek DGR
oznacza, że należy kupować złoto (żółte strzałki), a wzrost, że należy kupować
akcje (niebieskie strzałki). Począwszy od 2000 r. indeks DGR spadał, Az do roku
2012 - co sugerowało zakup kruszcu. Jak widać, obecnie indeks rośnie i w dniu
dzisiejszym wartość indeksu wynosi 13,2 (cena Au 1294,10 / 1 oz = 13,2).
Od chwili ostatecznego zarzucenia
wymienialności dolara na złoto, czyli od roku 1971, przez następne 9 lat, z
dobrze znaną niektórym inwestorom korektą w roku 1975, cena złota z 44,2 USD/oz
wzrosła do 892,1 USD/oz., czyli o 1.936%. Następnie cena spadła do 294,8 USD/oz
w roku 2001, po czym poszybowała w górę o 539%, do ceny 1.884,2 USD/oz w roku
2011. W roku 2012 cena spadła do 1781,3 USD/oz i pozostała na podobnym poziomie
w roku następnym. Aktualna cena złota kształtuje się na poziomie 1.300 UD/oz.
Wróciliśmy wiec do ceny z przełomu lat 2009/2010. Co będzie dalej? Na pewno
należy stwierdzić, że cena złota z roku 2011 była przeszacowana - była i jest
powyżej wartości wewnętrznej złota. Prognozy na przyszłość powinny opierać się
na obserwacji gospodarki światowej, a ta optymizmem nie napawa.
Skutki amerykańskiego kryzysu
finansowego związanego z rynkiem nieruchomości, zadłużenie publiczne w strefie
euro z pewnością nie stabilizują gospodarki. Powszechna polityka drukowania
pieniędzy bez pokrycia przypomina opisaną działalność politykę Stockholms Banco
i trudno w tym przypadku oczekiwać innego scenariusza niż przed 4 wiekami.
Przyszłość zależy od polityki finansowej poszczególnych krajów i ich efektu globalnego.
Niestety analizując założenia i dotychczasowe efekty tej polityki trudno oprzeć
się pesymistycznej ocenie przyszłości. System pieniądza, opartego jedynie na
bliżej nieokreślonym zaufaniu w wypłacalność państwa nigdy nie doprowadzi do
stabilności finansowej. Dolar już od przeszło 40 lat nie jest gwarancją
stabilności finansów światowych, nie zanosi się również żeby jego rolę w
Europie miało przejąć Euro. Wyniesione doświadczenia katastrofalnych skutków
utraty wartości pieniędzy połączony ze wzrostem wiedzy ekonomicznej
społeczeństw powodują stały spadek zaufania do banków centralnych i drukowanych
przez nie obrazków. Z tych i innych powodów wielu ekonomistów - głównie
austriackiej szkoły ekonomii - od dawna postuluje powrót do systemu standardu
złota w polityce monetarnej - jak wydaje się jedynego sposobu na stabilizację.
Bez
względu jednak na to, do jakich wniosków dojdziemy, należy stwierdzić, że złoto
jest aktywem zabezpieczającym przed finansowymi kryzysami i w tym zakresie jego
pozycja nie jest zagrożona. Inwestycja w złoto dawała w przeszłości nawet
kilkuset procentowe stopy zwrotu, ale można było również na nim stracić.
Przypomnę chociażby przełom roku 2011 i 2012. Na przykład w okresie od 2001 do
2011 cena złota wzrosła o ponad 500%. Złoto jednak nie nadaje się na inwestycje
krótkoterminowe. Dla zilustrowania tego wniosku zrobiłem następującą symulację.
Poniższy wykres ilustruje ceny złota od 1971 roku do dziś.
Za
pomocą przygotowanego programu, z horyzontu 1971 - 2014 r. dokonałem losowego
wyboru roku wejścia na rynek oraz roku wyjścia z rynku złota i obliczenia stopy
zwrotu z inwestycji. Takich podwójnych losowań wykonałem 10.000. Wynik był
następujący. Średni okres inwestowania wyniósł 14 lat. W 72% przypadków
odnotowałem średnią dodatnią YR = 264,5%. W 28% przypadków odnotowałem średnią
ujemną YR = -53,6%. Oznacza to, że w ok. 5 przypadków na 7 odnotowano zysk. W
drugim przypadku losowałem rok wejścia na rynek, ale okres inwestycyjny był
ustalony na 5 lat. Wyniki były następujące. Okres inwestowania wyniósł 5 lat. W
67% przypadków odnotowałem średnią dodatnią YR = 28,2%. W 43% przypadków
odnotowałem średnią ujemną YR = -6,8%. Przy narzuceniu rocznego horyzontu w 56%
przypadków odnotowałem YR=15,4%, a w 44% przypadków ujemną stopę -4,7%.
Wyniki potwierdzają znaną inwestorom fundamentalnym strategię inwestycyjną, która nazywa
się „buy and hold”
Jaki ędzie dalszy los rynku złota? To pytanie dotyczy oczywiście rynkowej ceny na ten
kruszec. Opinii jest bardzo wiele i nie zamierzam tu z nimi polemizować. W
mojej opinii, przy założeniu względnej stabilności gospodarki, cena rynkowa
złota będzie spadać ale to niestety wersja mało prawdopodobna. Jeśli na horyzoncie
pojawi się groźba kryzysu, cena złota znów poszybuje w górę.
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń