środa, 30 lipca 2014

ZŁOTO, wartości realne i symboliczne

Stockholms Banco

         Znamy już najważniejsze etapy z historii pieniądza i wiemy, że odkąd ludzkość zaczęła używać złota jako środka płatniczego, przez wiele wieków lepszego środka nikt nie znalazł i wszystko wskazuje na to, że nie znajdzie.
         Przedstawię teraz pouczającą historię pierwszego europejskiego banku, założonego w Szwecji przez niejakiego Johana Wittmachera (później Palmstrucha), który w 1656 roku uzyskał od Karola X Gustawa zgodę na utworzenie instytucji kredytowej. Zgodnie z tą decyzją w 1658 r Palmstruch założył Stockholms Banco. Warto wspomnieć, że był to okres psucia waluty szwedzkiej i przechodzenia na monety miedziane - nadal w ramach standardu „waluty kruszcowej". Waga monet, dla zachowania wspomnianego standardu, dochodziła nawet do 20 kg i dlatego stosowanie ich w praktyce stało się niezwykle uciążliwe, a przy większych transakcjach wręcz niemożliwe. Jako ciekawostkę wtrącę, że za taką 20 kilogramową monetę można było wtedy kupić krowę.
         Palmstruch wpadł na pomysł wyemitowania imiennych (przypisanych do właściciela) certyfikatów depozytowych, które byłyby wydawane właścicielom monet składanych do depozytu bankowego. Warto zaznaczyć, że nie jest to nowatorski pomysł, bo papierowe banknoty znane już były w VII wieku w Chinach. Banknoty chińskie różniły się jednak pod tym względem, że stosowano je tylko jako zamiennik złota i wykorzystywano wyłącznie w większych transakcjach.
         Realizacja pomysłu Palmstrucha ruszyła szybko, a ilość olbrzymich monet deponowanych w Stockholms Banco rosła lawinowo. Gdy zgromadzono ich już kilkaset tysięcy, Palmstruch zwrócił uwagę na to, że ilość operacji wpłat depozytowych niewspółmiernie przewyższa ilość wypłat. Monety właściwie leżały „bezużytecznie” w skarbcu, więc postanowił to wykorzystać i zaczął je pożyczać na procent. W ten oto prosty sposób bank „stworzył” darmowy fundusz pożyczkowy. Kupcy zyskali łatwy dostęp do pieniądza, bank odnotowywał zyski, a gospodarka rozkwitała i pozornie wszystko szło w dobrym kierunku, ale … do czasu. Prawdą jest, że wciąż nadal niewiele osób wymieniało certyfikaty na niewygodne monety, ale też nie wszystkie pożyczki były spłacane w terminie. Ilość takich złych kredytów szybko rosła i realne zapasy monet w stosunku do ilości kont i wydanych certyfikatów malały i coraz częściej pojawiały się problemy z wymianą certyfikatów na monety. Sytuacja uświadomiła Palmstruchowi, że jego polityka nie jest właściwa i może go w przyszłości wpędzić w poważne kłopoty. Nie odczytał jednak odpowiednio wyraźnych symptomów kryzysu, a wręcz zlekceważył je i wpadł na następny pomysł, który zrewolucjonizował światowe finanse. Postanowił wyemitować certyfikaty depozytowe, ale tym razem nie imienne, przypisane do konkretnego konta, ale certyfikaty na okaziciela. Te certyfikaty to w istocie pierwsze banknoty w Europie. Ich emisja rozpoczęła się w lipcu 1661 roku. Dalsze dzieje Stockholms Banco to już książkowy przykład i przestroga dla wszystkich współczesnych władz monetarnych odpowiedzialnych za politykę pieniężną. Banknoty spotkały się oczywiście z bardzo pozytywną reakcją rynków, szczególnie że były powiązane z obietnicą wypłaty w kruszcu (zabezpieczenie). W ten sposób zyskały zaufanie w całej Europie, a dzięki ich popularności Stockholms Banco utworzył swoje nowe oddziały w wielu miastach europejskich. Między innymi w Londynie, Hamburgu, Wenecji, Paryżu i Gdańsku. Aktywność pożyczkowa banku rosła, a wśród dłużników banku znalazły się również rodziny królewskie i ważne osobistości świata polityki i finansów. „Płukanie złota z powietrza” trwało w najlepsze, zyski rosły, znów wszystko wyglądało pozytywnie i szło po myśli Palmstrucha, ale i tym razem znów … do czasu.
         Pewnego dnia w banku zjawił się klient i zażądał wymiany większej ilości banknotów na monety. Niestety pieniądze w banku mogły zaspokoić jedynie niewielki procent jego żądań. Dalej wypadki potoczyły się lawinowo. Wieść o problemach banku rozeszła się w błyskawicznym tempie i wkrótce u drzwi wszystkich oddziałów ustawiły się olbrzymie kolejki klientów po monety. Jest takie powiedzonko Warrena Buffeta, według którego „dopiero w czasie odpływu widać, kto pływał nago”. Tak też było z Stockholms Banco. Okazało się, że nominalna wartość wyemitowanych certyfikatów na okaziciela, czyli banknotów wielokrotnie przekraczała wartość realnych depozytów banku w monetach. W wyniku tego zaczęto pozbywać się certifikatów i w końcu sprzedawano je na rynku za bezcen. Wcześniejsza podaż pieniądza spowodowała wzrost cen na rynku, a dodatkowo rynek przywykły do taniego pieniądza przeżywał szok. Te trzy zjawiska wywołały głęboki kryzys, a Palmstruch został skazany na karę śmierci (nie wykonano jej jednak).
         Zobowiązania banku przejęły władze Szwecji i powoli kryzysowi zażegnano. Zwróćmy jednak uwagę na niezwykle ważny szczegół. Oczywista przyczyna problemów finansowych - papierowy pieniądz bez pokrycia - jakimś dziwnym  sposobem „umknęła” uwadze analityków szukających przyczyn kryzysu. Doszukano się jedynie błędów w zarządzaniu bankiem. W 1886 roku, niejako na gruzach Stockholms Banco, powstał Sveriges Riksbank (pierwszy w Europie bank i obecny bank centralny Szwecji). Co ciekawe, bank na początku działał pod całkowitym zakazem emisji banknotów, ale i tym razem … do czasu, bo znów powtórzono błędy Palmstrucha i doprowadzono do kryzysu. Podobne kryzysy przetaczały się jeszcze niejednokrotnie przez XVIII-wieczną Europę. Za każdym razem przyczyna była taka sama - „wypłukiwanie złota z powietrza przez banki”. Doświadczenia z tych wydarzeń doprowadziły w końcu do powstania systemu bankowości centralnej, ale i to nie uchroniło światowych finansów przed dalszymi kryzysami. Przejdźmy teraz do najbliższej przeszłości.
         Dopóki dolary USA i inne banknoty funkcjonowały w systemie waluty kruszcowej - tym razem złotej (Gold Standard), niczego nie symbolizowały i jedynie zastępowały niewygodne złoto w transakcjach - jak w Chinach. Wymieniając banknoty w tym systemie tak naprawdę wymieniano „reprezentowane” przez nie złoto, które zgodnie z dyspozycjami zmieniało tylko właściciela jednocześnie spokojnie leżąc w bankowym skarbcu i jedynie zmieniając miejsce z półki dłużnika na półkę wierzyciela. Napis na banknotach gwarantował ich wymienialność na cenny kruszec. Jednak rozwój rynków, a więc produkcji, przemysłu i handlu spowodował wzrost popytu na pieniądz (skąd my to znamy?).
         Wszystkie państwa, których rodzime waluty były wymienialne na złoto niestety stopniowo zarzucały ten system i przechodziły na system inflacyjny. Najdłużej światowej tendencji opierały się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, próbujące utrzymać aktualność stwierdzenia „Dollar as good as gold”. Zgodnie z tą zasadą można było wymienić 20,67 USD na 1 uncję złota, ale tylko do roku 1933.
         Z uwagi na trwający kryzys, niepokojący spadek zapasów złota w Banku Systemu Rezerwy Federalnej (FED) i groźbę bankructwa, 5 kwietnia 1933 prezydent USA, Franklin Delano Roosevelt wydał Dekret Prezydencki (Executive Order) nr 6102 z 5 kwietnia 1933 r. nakazujący wymianę złota na banknoty i zakazujący dalszego gromadzenia złota przez obywateli USA. W zamian za znacjonalizowane złoto wydano obywatelom papierowe banknoty z wizerunkiem prezydenta. Odebrane na mocy dekretu złoto - w tym obiegowe złote monety, które de iure utraciły zdolność płatniczą - przetapiano na sztaby i deponowano w forcie Knox. Odtąd posiadanie złota było zabronione i karane grzywną, a nawet więzieniem. Zachowano jednak jeszcze wymienialność dolara na złoto na pozostałych rynkach światowych, ale uncję złota wymieniano już za 35 dolarów (prawie 70% drożej). W 1944 roku na konferencji w Bretton Woods w celu ustabilizowania pieniądza powołano Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Stworzony system nazywano System Bretton Woods (Dollar Standard) polegał na utrzymaniu wzajemnej wymienialności walut według niezmiennego parytetu - określonego w złocie. System nie utrzymał się jednak i w 1971 r. USA, decyzją prezydenta Nixona, jako ostatni kraj całkowicie porzuciły wymienialność dolara na złoto i weszły w system płynnej waluty. Od tej pory, pieniądz inflacyjny, zwany też pieniądzem fiducjarnym (od łac. fiduciarius – zaufany), którym obecnie się posługujemy jest niczym nie zabezpieczoną obietnicą, że na rynku można go wymienić na jakieś dobro w postaci towaru lub usługi. Ilość banknotów na rynkach światowych (mam na myśli głównie USD) nie „reprezentuje” już odpowiedniej ilości kruszcu w banku i chyba kuż nikt dokładnie nie wie ile ich jest. Mimo, że wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że USD po „rozstaniu” ze złotem straci wartość, dla nikogo nie stanowiło to problemu. Dolar w ciągu 9 lat przyjął swoją prawdziwą wartość równą 890 USD/1oz Au (z rooseveltowskich 35 USD/1oz Au), czyli do ponad 2.400%.
         Złoto USA przechowywane jest w Banku Systemu Rezerwy Federalnej, a właściwie 12 bankach. Bank ten przechowuje złoto USA, a także złoto innych krajów. Wielkie transakcje międzynarodowe odbywają się zwykle bez bezpośredniego udziału złota, które jest po transakcji przenoszone są z przysłowiowej półki bankowej należącej do dłużnika na półkę wierzyciela. W ostatnich czasach coraz częściej zdarzają się jednak sytuację, że jakiś klient żąda płatności w złocie. Tak ostatnio było z rządem Chin. Przetransportowano prawie 5.000 złotych sztab, które jak głoszą Internetowe plotki (ale nie tylko) … okazały się fałszywe. Podobno wykonano je z pozłacanego wolframu. Jeśli to okazałoby się prawdą, to powstaje pytanie ile takich sztabek jeszcze tam jest, bo dalszy ciąg plotki głosi, że jest ich jeszcze na ogólną kwotę ok. 700 mld USD. Pozostawię temat bez dalszego komentarza, już do indywidualnej oceny czytających i przejdę do sprawdzalnych faktów.
         Faktem jest, że złoto bulionowe (sztaby i monety) jest fałszowane i że dosyć trudno jest to ujawnić bez uciekania się do mechanicznych metod. Metody te oczywiście są ostatecznością, bo powodują spadek wartości takiego złota w sztabce, monecie lub innej postaci. Sygnalizuje tylko fakt i konieczność zachowanie ostrożności i przyswojenia dostępnych, przynajmniej tych najprostszych metod sprawdzania autentyczności złota, ale o tym później.   

Informacje i ciekawostki na temat złota

Całe złoto jakie istnieje we Wszechświecie, a więc i na Ziemi, pochodzi z wybuchów supernowych.
Ciężar właściwy złota wynosi 19,3 g/cm3. Oznacza to, że złoty sześcian o boku 1 cm waży 19,3 g,
1 oz (uncja) („troy”, jubilerska albo aptekarska - nazwa pochodzi od francuskiego miasta Troyes, leżącego nad Sekwaną, ale nie handlowa!) złota = 31,1034768, czyli w praktyce ok. 31,1035 g

1 oz (uncja) złota (31,1035 g) to sześcian o boku ok. 1,17 cm

1.000 g = 1 kg złota to sześcian o boku 3,73 cm.

1 dm3 (objętość 1 litra, czyli sześcian o boku 10 cm) złota waży  19.300 g =19,3 kg

1 m3 (sześcian o boku 100 cm) złota waży 19.300.000 g = 19,3 tony

Standardowa sztaba złota waży 400 oz TROY (12,44 kg) - posługują się nią banki i depozyty.

Największa sztaba złota została wyprodukowana w 2005 r. przez Mitsubishi Materials Corporation, waży 250 kg, ma wymiary 45,5 × 22,5 × 17 cm i jest w muzeum przy kopalni złota w TOI (Japonia)

Wszystkie kopalnie na świecie wydobywają łącznie ok. 9 ton złota dziennie, a dotychczas wydobyte przez ludzkość złoto ocenia się na ok. 150.000 ton
- gdyby odlać z tego złota sześcian, miałby bok 19,8 m (wysokość 7 piętrowego budynku),
- gdyby wybić z niego monety wielkości 5 zł, powstałoby ich 8.589.969.000 (każda ważyłaby 17,46 g),
- gdyby obdzielić tym złotem całą ludzkość, każdy z 7.185.900.000 (dane z 2013-01-01) otrzymałby ok. 20,87 g (sześcian o boku ok. 1,10 cm).
- gdyby wykonać z tego złota drut opasujący równik ziemski, to miałby przekrój 1,57 cm
- złoto jest najbardziej kowalnym metalem i gdyby je rozwalcować do minimalnej grubości (z 1g złota można wykuć folię na powierzchnię 1m2) otrzymalibyśmy złotą folię, która starczyłaby na pokrycie całej Polski - w tym podwójnie województwa śląskiego.

Czystość złota

         Z czystym złotem spotykamy się niezwykle rzadko, bo jest miękkie i w czystej postaci raczej nie nadaje się na większość wyrobów użytkowych (twardość Au w skali Mohsa wynosi 2,5, a dla porównania Sn = 1,5, Ag = 2,5, Cu = 3, Pt = 3,5, Fe = 4, Ti = 6, a C (diament) = 10). Zazwyczaj mamy więc do czynienia z różnymi odmianami stopów, czyli złotem z domieszką innych metali. Jakość złota wyznacza próba złota, czyli zawartość złota w stopie podana w promilach (‰). Złoto próby 500 to 500 / 1.000, a to oznacza, że w stopie jest 50% złota.
         Ponieważ jest dużo nieporozumień dotyczących zawartości złota w wyrobach, dlatego opiszę najważniejsze zasady dotyczące sposobu ustalania zawartości.
         AGW (Actual Gold Weight), czyli rzeczywista waga złota, to po prostu próba złota, ale wyrażona w uncjach. Na rynku można spotkać dwie uncje o różnych wagach. Jedna jest równa 28,35 grama, a druga równa 31,1035 g. W określaniu wagi złota stosuje się wyłącznie uncję trojańską (uncja „Troy”; jubilerska albo aptekarska) równą 31,1035 grama. Uncja równa 28,35 grama to uncja handlowa, której nie używamy do ważenia złota! Na rynku spotyka się też określenie złoto 18, 23, 24 karatowe, itd. Co to jest? Przede wszystkim to nie jest karat metryczny stosowany przez specjalistów od kamieni szlachetnych, którego waga wynosi 0,2 g (waga nasion chleba świętojańskiego). Nas interesuje karat (ct), którego waga wynika z rachunku 1.000 / 24 = 41,667 g używany do mierzenia czystości złota.
         W jubilerstwie czystość złota określa się próbą 0, 1, 2, 3 ,4 ,5 i 6, a oznacza to odpowiednio 999, 960, 750, 583 , 500 oraz 375 gramów czystego złota w 1.000 gramów wyrobu.
Jeśli chcemy obliczyć ilu karatowym złotem jest, np. złoto próby III to musimy wykonać działanie: (24 × 583) / 1.000 = 14 karata. Analogicznie, złoto I próby to złoto 22 karatowe, II próby to 18 karatowe, a IV to złoto 9 karatowe. Nas jednak z zasady nie interesują wyroby jubilerskie i raczej nie będziemy stosowali prób jubilerskich.
         W praktyce można spotkać tez inne jednostki, których nieznajomość może być przyczyną poważnych problemów i strat. Do takich jednostek niewątpliwie należy jednostka, której nazwa brzmi podobnie do grama - chodzi o grain (ziarno albo gran) = 64,79891 mg, czyli 0,06479891 g . To mała jednostka i jeśli wyrób ma wagę równą 48 grains, to pamiętajmy, że nie oznacza to 48 g, a zaledwie 3,11 g. Dla porządku warto też wspomnieć o tzw. „złocie dukatowym”. Jest ot złoto próby od 980 - 986.
         Gdzie i jak kupować złoto. Temat jest niezwykle obszerny i sama teoria z pewnością nie wystarczy. Ograniczę się do najważniejszych informacji.
Kupujemy wyłącznie złoto lokacyjne w postaci monet bulionowych lub sztabek i wyłącznie zaufanych dystrybutorów. Najlepiej kupować złoto pochodzące z mennic z akredytacją LBMA (London Bullion Market Association). Pamiętajmy, że do wszelkich wyjątkowych okazji zakupu złota należy podchodzić z wyjątkową ostrożnością. Im większa sztabka, tym większe ryzyko, że może być podrobiona. Monety i sztabki renomowanych producentów można bez trudu zakupić, a w razie konieczności bez żadnych problemów sprzedać. Złoto w monetach jest nieco droższe od sztabek lokacyjnych, ale trudniejsze do podrobienia, więc prawdopodobieństwo kupna fałszywej monety jest dużo mniejsze. Do sprawdzenia ich autentyczności używa się specjalnej linijki menniczej Fischa oraz wagi. Wykorzystujemy tu fakt, że wykonanie fałszywej monety, która ma zachowaną odpowiednią wagę i objętość (wymiary) jest niemożliwe. Do precyzyjnej analizy zawartości metali w wyrobach ze złota używa się spektrometrów. Umożliwiają bezinwazyjną analizę składu z bardzo wysoką dokładnością.
         Większość monet jest wykonana ze złota próby 999,9. Jeśli chodzi o sztabki, to wybór jest znacznie większy. Mniejsze sztabki posiadają specjalne firmowe opakowanie (Certipack) chroniące sztabkę przed uszkodzeniem i jednocześnie stanowiące gwarancję autentyczności. Cena zakupu złota określana jest na podstawie ceny SPOT (cena rynkowa kruszcu ustalana na giełdach Comex i LBMA), do której doliczana jest marża dystrybutora. Cena skupu złota to z kolei SPOT minus ok. 10%.

         Do najbardziej znanych monet bulionowych należą: American Buffalo, American Eagle, Australian Gold Nugget, Krugerrand, Maple Leaf, Double Eagle , Wiener Philharmoniker. Jeśli zamierzamy je kupować warto dokładnie zapoznać się z ich wyglądem i charakterystycznymi cechami, których znajomość uchroni nas przed błędnymi decyzjami inwestycyjnymi.




         Do najbardziej znanych producentów złota inwestycyjnego należą takie mennice, jak australijska Perth Mint, amerykańska United States Mint, niemiecki Heraeus, austriacka Münze Österreich, szwajcarska PAMP, kanadyjska Royal Canadian Mint. Nie bez powodu mennicę z Perth wymieniłem na pierwszym miejscu dlatego, że w 1957 roku Londyńskie Stowarzyszenie Złotników uznało , że złoto produkowane przez Perth Mint jest najczystszym złotem na świecie bo  zawiera 999.999 g czystego złota na 1.000 g produktu.





         Do dyspozycji jest cała gama sztabek, pojedynczo i w kompletach, od 1g do 1.000 g. Pamiętać należy, że im większa waga sztabki tym jednostka wagowa jest tańsza. Dla przykładu zakup sztabki o wadze 1 g to koszt ok. 160 PLN. Gdybyśmy kupili 1.000 takich sztabek musielibyśmy za nie dać 160.000 PLN. Sztaba o wadze 1.000 g to koszt ok. 137.000 PLN, czyli o 23.000 PLN mniej. Różnica cen jest bardzo duża i wynika właśnie z kosztów produkcji. Zakup kilograma złota w postaci 100 sztabek po 10 g, to różnica ok. 8.000 PLN, a w przypadku 10 sztabek po 100 g, różnica wyniesie już tylko niewiele ponad 1.000 PLN.

  

Gold Standard

         Jak już wiemy, w systemie waluty złotej (Gold Standard) banknot reprezentował realną wartość złota, bo jego posiadacz miał gwarancję, że w banku jest zabezpieczona i w każdej chwili dostępna odpowiadająca banknotowi ilość złota. Współczesny pieniądz jest jedynie obietnicą, że ktoś zechce na rynku wymienić go na towar, usługę lub inne dobro realne. Akceptując i używając pieniądza, w pewnym sensie wyrażamy zaufanie do kondycji gospodarki i systemu pieniężnego, z którego pochodzi. Pieniądz pozbawiony tego zaufania staje się zwykłym bezwartościowym kawałkiem papieru. Wartość pieniądza odpowiada wartości dóbr, na które rynek jest skłonny go wymienić. Ta wartość jest zależna od prawa podaży i popytu i bywa bardzo zmienna. Warto to sobie uświadomić - jeśli chcemy prawidłowo odróżniać dobra realne od dóbr symbolicznych. To niezwykle ważne, ponieważ te ostatnie nie mają trwałej wartości i ulegają zmianom – czasami bardzo gwałtownym.

         Ale dlaczego złoto? Złoto było i jest uniwersalnym pieniądzem, i nic nie wskazuje na to żeby to miało ulec zmianie. Jest akceptowane niemalże wszędzie. Jest praktycznie niezniszczalne i ma bardzo ważną cechą, bo nie ulega inflacji oraz utrzymuje stałą siłę nabywczą (BP). Dlatego też znakomicie nadaje się do tezauryzacji (gromadzenia majątku). Przykład: W roku 1908 za Forda T trzeba było zapłacić 42 oz Au - co stanowiło równowartość 850 USD. 100 lat później, w roku 2008 za Forda Focusa należało zapłacić 42 oz Au, ale stanowiło to już równowartość  ok. 40.000 USD.




         W pewnym uproszczeniu oznacza to, że mimo wszystkich kryzysów i wydarzeń mających wpływ na gospodarkę światową  i rynki finansowe, złoto przez 100 lat zachowało siłę nabywczą BP (Buying Power), natomiast drastycznie spadła siła nabywcza pieniądza.

         Podaż złota na rynku jest naturalnym wynikiem wydobycia kruszcu i wzrasta, mniej więcej o 1,63% rocznie. Z uwagi na niepowodzenia alchemików i do dziś braku kamienia filozoficznego, nie da się sztucznie tej podaży zwiększyć. Dlatego złoto nadal pozostaje uniwersalnym pieniądzem, nie ulegającym inflacji.
         Złoto jest odwiecznym symbolem bogactwa, jest unikalne, wyjątkowo trwałe, coraz powszechniej wykorzystywane i wciąż niezastąpione we współczesnej technice. Uważam, że między innymi z tych przyczyn złoto nigdy nie straci swojej wartości i dlatego powinno zawsze stanowić pewien procent naszych oszczędności. Przyjmuje się, że w stabilnych warunkach powinno to być ok. 10 - 15 %. Zauważmy, że popyt na złoto zawsze rośnie w czasie wojen, sytuacjach kryzysowych i innych sytuacji rynkowych niepewności. W obliczu takich zdarzeń należy ten procent odpowiednio zwiększać -  im większa niepewność rynkowa, tym więcej. Przykładem jest np. gwałtowny wzrost popytu na kruszec po ujawnieniu realnej groźby bankructwa Grecji.

         A jak wygląda obecna sytuacja na światowych rynkach finansowych. Doniesienia prasowe i opinie analityków nie pozostawiają wątpliwości, że dla ratowania systemów bankowych banki centralne intensywnie drukują pieniądz bez pokrycia, a jak wiadomo takie działanie to równia pochyła niechybnie prowadząca do hiperinflacji.

         W jaki sposób można obiektywnie oceniać wartość złota? Wiemy, że wartość absolutna nie istnieje, a każda wycena to jedynie wynik porównania z inną wartością (miernikiem) - będzie zawsze podana w jednostkach tej innej wartości. Możemy, np. łatwo określić ile złotówek albo dolarów należy zapłacić za daną ilość złota albo w każdej innej formie, np. ilości ton zboża, które należy zapłacić za 1 kg złota. Jednostką cenową w tym wypadku będą złotówki, USD i ziarna zbóż. Bez względu na to, w jaki sposób wycenimy złoto problemem pozostanie określenie, czy to drogo, czy tanio. To znów odwołanie się do nieistniejącej miary uniwersalnej i pytanie o tajemniczą tzw. wartość wewnętrzną kruszcu. Jej znajomość pozwoliłaby określić, czy dana cena jest wysoka - dobra do realizacji zysków, czy też niska - dobra do zakupu kruszcu. Jeśli kupimy tanio, tzn. poniżej tej wartości, to złoto zdrożeje i odwrotnie. Istnieje jednak sposób, który sprawdza się już od wielu lat. Jest oparty na wzajemnej relacji ceny złota i akcji giełdowych.
         W 1896 roku Charles Dow i Edward Jones ogłosili opracowany przez siebie indeks giełdowy, znany dziś jako DJIA (Dow Jones Industrial Average). Ogłoszony przez nich indeks składał się z 12 największych spółek giełdowych, obecny zwiera ich 30 spółek notowanych na NYSE (New York Stock Exchange), czyli Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. (dla porządku przypomnę, że indeks giełdowy to w uproszczeniu, miara średniego poziomu cen akcji na giełdzie i w przypadku DJIA jest średnią arytmetyczną cen spółek z indeksu). 
         Jeszcze jedną istotną  cechą złota, która nota bene ilustruje to, o czym pisałem, jest ujemna korelacja z cenami akcji na giełdzie, w więc i naszym indeksem DJIA. Co to znaczy? Przypomnę, że korelacja jest miarą związku między zmiennymi - w tym przypadku cenami złota i akcji giełdowych. Miarą tego związku jest tzw. współczynnik korelacji, który może przyjmować wartość od -1 do 1. Jeśli przykładowo przeanalizujemy ceny akcji dwóch spółek giełdowych A i B, to może się okazać, że wzrostowi cen A, towarzyszy wzrost cen B - mówimy wtedy o dodatnim związku i korelacji dodatniej, np. 0,6. Jeśli brak jest związku obu spółek, albo jest niewielki, otrzymamy wynik 0 lub bliski 0. Jeżeli natomiast okaże się, że wzrostowi cen A towarzyszy spadek cen B i odwrotnie, mówimy wtedy o zależności odwrotnej, a wynik będzie ujemny, np. -0,4.
Tak też jest z ceną złota i indeksem DJIA. Prezentowany poniżej wykres przedstawia indeks DGR (Dow/Gold ratio) określający ilość złota potrzebnego do zakupu akcji z indeksu DJIA (dla lepszego zrozumienia związku z cenami złota, do wykresu dodałem wykres cen złota (USD / 1oz)



         Złoto jest ujemnie skorelowane z zasobami - ilustruje zależność dóbr realnych, do jakich należy złoto, z dobrami symbolicznymi. Cykliczna przewaga jednych dóbr nad drugimi związana jest z cyklami koniunkturalnymi. Jeśli rynki rozwijają się przeważa popyt na pieniądz, gdy się odwraca, rośnie potrzeba zabezpieczenia majątku, a wiec popyt dobra realne - również na złoto. Łatwo też zauważyć inwestycyjną wskazówkę - spadek DGR oznacza, że należy kupować złoto (żółte strzałki), a wzrost, że należy kupować akcje (niebieskie strzałki). Począwszy od 2000 r. indeks DGR spadał, Az do roku 2012 - co sugerowało zakup kruszcu. Jak widać, obecnie indeks rośnie i w dniu dzisiejszym wartość indeksu wynosi 13,2 (cena Au 1294,10 / 1 oz = 13,2).

         Od chwili ostatecznego zarzucenia wymienialności dolara na złoto, czyli od roku 1971, przez następne 9 lat, z dobrze znaną niektórym inwestorom korektą w roku 1975, cena złota z 44,2 USD/oz wzrosła do 892,1 USD/oz., czyli o 1.936%. Następnie cena spadła do 294,8 USD/oz w roku 2001, po czym poszybowała w górę o 539%, do ceny 1.884,2 USD/oz w roku 2011. W roku 2012 cena spadła do 1781,3 USD/oz i pozostała na podobnym poziomie w roku następnym. Aktualna cena złota kształtuje się na poziomie 1.300 UD/oz. Wróciliśmy wiec do ceny z przełomu lat 2009/2010. Co będzie dalej? Na pewno należy stwierdzić, że cena złota z roku 2011 była przeszacowana - była i jest powyżej wartości wewnętrznej złota. Prognozy na przyszłość powinny opierać się na obserwacji gospodarki światowej, a ta optymizmem nie napawa.
         Skutki amerykańskiego kryzysu finansowego związanego z rynkiem nieruchomości, zadłużenie publiczne w strefie euro z pewnością nie stabilizują gospodarki. Powszechna polityka drukowania pieniędzy bez pokrycia przypomina opisaną działalność politykę Stockholms Banco i trudno w tym przypadku oczekiwać innego scenariusza niż przed 4 wiekami. Przyszłość zależy od polityki finansowej poszczególnych krajów i ich efektu globalnego. Niestety analizując założenia i dotychczasowe efekty tej polityki trudno oprzeć się pesymistycznej ocenie przyszłości. System pieniądza, opartego jedynie na bliżej nieokreślonym zaufaniu w wypłacalność państwa nigdy nie doprowadzi do stabilności finansowej. Dolar już od przeszło 40 lat nie jest gwarancją stabilności finansów światowych, nie zanosi się również żeby jego rolę w Europie miało przejąć Euro. Wyniesione doświadczenia katastrofalnych skutków utraty wartości pieniędzy połączony ze wzrostem wiedzy ekonomicznej społeczeństw powodują stały spadek zaufania do banków centralnych i drukowanych przez nie obrazków. Z tych i innych powodów wielu ekonomistów - głównie austriackiej szkoły ekonomii - od dawna postuluje powrót do systemu standardu złota w polityce monetarnej - jak wydaje się jedynego sposobu na stabilizację.

         Bez względu jednak na to, do jakich wniosków dojdziemy, należy stwierdzić, że złoto jest aktywem zabezpieczającym przed finansowymi kryzysami i w tym zakresie jego pozycja nie jest zagrożona. Inwestycja w złoto dawała w przeszłości nawet kilkuset procentowe stopy zwrotu, ale można było również na nim stracić. Przypomnę chociażby przełom roku 2011 i 2012. Na przykład w okresie od 2001 do 2011 cena złota wzrosła o ponad 500%. Złoto jednak nie nadaje się na inwestycje krótkoterminowe. Dla zilustrowania tego wniosku zrobiłem następującą symulację. Poniższy wykres ilustruje ceny złota od 1971 roku do dziś.



         Za pomocą przygotowanego programu, z horyzontu 1971 - 2014 r. dokonałem losowego wyboru roku wejścia na rynek oraz roku wyjścia z rynku złota i obliczenia stopy zwrotu z inwestycji. Takich podwójnych losowań wykonałem 10.000. Wynik był następujący. Średni okres inwestowania wyniósł 14 lat. W 72% przypadków odnotowałem średnią dodatnią YR = 264,5%. W 28% przypadków odnotowałem średnią ujemną YR = -53,6%. Oznacza to, że w ok. 5 przypadków na 7 odnotowano zysk. W drugim przypadku losowałem rok wejścia na rynek, ale okres inwestycyjny był ustalony na 5 lat. Wyniki były następujące. Okres inwestowania wyniósł 5 lat. W 67% przypadków odnotowałem średnią dodatnią YR = 28,2%. W 43% przypadków odnotowałem średnią ujemną YR = -6,8%. Przy narzuceniu rocznego horyzontu w 56% przypadków odnotowałem YR=15,4%, a w 44% przypadków ujemną stopę -4,7%.
         Wyniki potwierdzają znaną inwestorom fundamentalnym strategię inwestycyjną, która nazywa się „buy and hold”

         Jaki ędzie dalszy los rynku złota? To pytanie dotyczy oczywiście rynkowej ceny na ten kruszec. Opinii jest bardzo wiele i nie zamierzam tu z nimi polemizować. W mojej opinii, przy założeniu względnej stabilności gospodarki, cena rynkowa złota będzie spadać ale to niestety wersja mało prawdopodobna. Jeśli na horyzoncie pojawi się groźba kryzysu, cena złota znów poszybuje w górę. 

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń