poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Prawo nie zastąpi rozsądku

         Coraz częściej słucham i czytam o ofiarach różnego rodzaju firm, które żerują na niewiedzy finansowej i prawnej naszych obywateli. Obwinia się za to instytucje państwowe, które nie wystawiły strażników przed wejściem do tych firm i nie zabroniły potencjalnym klientom zanoszenia tam swoich oszczędności.
         Przypomnę, że kiedyś były plagi oszustów handlujących walutą, sprzedawców tombakowych obrączek, później pojawiły się różne łańcuszki szczęścia, plaga „milionerów” realizujących zakupy - warunek otrzymania majątku. Po drodze przewijały się niechciane paczki, różne piramidy, oszustwa kredytowe i inne, a obecnie chłoniemy po aferze z Amber Gold. Co łączy te wszystkie „przedsiębiorstwa”, których padamy ofiarami. Łączy je jedna wspólna cecha. Po pierwsze były, są i będą zawsze. Po drugie istnieją tylko dzięki ludziom, którzy nie wiedzą i nie chcą wiedzieć nic na temat finansów, ekonomii i przysługujących im uprawnień. Od lat na rynku działa wiele organizacji konsumenckich udzielających darmowych porad. Instytucje te prowadzą w mediach kampanie, wydają różnego rodzaju przystępnie zredagowane broszury i poradniki na temat zakupów, reklamacji, inwestowania, zawierania umów z operatorami telekomunikacyjnymi, itp., itd. Wystarczy je tylko odwiedzić albo bezpłatnie ściągnąć takie materiały via Internet.

Oto przykłady:


Żródło: Strony UOKiK, FK, KNF

         Zauważmy, że osoby oszukane nie zgłosiły się ze swoimi pieniędzmi do zaufanych instytucji państwowych, ale do firm, które obiecywały im duży, zupełnie nierealny zysk i przy tym zero gwarancji. Nic też nie wspominały o istniejącym ryzyku utraty środków. Zgodnie ze schematem, pierwsi inwestorzy rzeczywiście otrzymali wypłaty w celach marketingowo-szemranych i zwabienia reszty. Oni nie zgłaszają pretensji. Miałem ostatnio do czynienia z panią inwestorką, która na wieść o realnej stopie zwrotu, na którą może liczyć, posądziła mnie o to, że z niej kpię i stwierdziła: - Ile?!, chyba pan żartuje, w sąsiedztwie dają mi 3 razy tyle!... i oburzona opuściła pokój”.
         Mam do czynienia z ofiarami podpisanych „w ciemno” przeróżnych umów, nabywcami kompletów garnków, patelni, pościeli, odkurzaczy, różnego rodzaju cudownych urządzeń, np. do „zdejmowania blokad z narządów”, takich, które wpłaciły „zaliczki” na poczet kredytu, którego nigdy nie otrzymały, osób, które udzieliły pożyczki bez umowy i nie mogące odzyskać pieniędzy, inwestorów w „złoto”, nabywców weksli „płatnych w złocie”, a także wystawców „gołych” weksli bez umowy, obligacji przedwojennych, itp. Stwierdzam niestety taką oto prawidłowość, że wszelkiej maści oszuści i naciągacze są coraz sprytniejsi, znajdują coraz bardziej wymyślne sposoby uzyskania tanich pieniędzy oraz unikania odpowiedzialności. Niestety z drugiej strony są ich ofiary, które zdają się robić wszystko żeby im to ułatwić, a przynajmniej nie przeszkodzić.
         Problem był, jest i będzie, bo zawsze znajdzie się sprytny amator łatwego i szybkiego zarobku i zawsze znajdzie sobie ofiarę - jeśli tylko taka potencjalna ofiara na horyzoncie będzie. Z tego wynika prosta zależność, że im mniej potencjalnych ofiar, tym mniejsze pole do działania dla tego rodzaju firm. Najlepszym narzędziem zmniejszającym to pole jest niewątpliwie połączenie wiedzy ze zdrowym rozsądkiem.
         Myślę, że po poprzednim systemie odziedziczyliśmy błędny pogląd, że to państwo powinno wychowywać i uświadamiać nasze dzieci, powinno nam we wszystkim pomagać, troszczyć się o nas na każdym kroku i chronić przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Treść niektórych roszczeń wskazuje też na to, że państwo powinno nas też bronić przed nami samymi.
         Zupełnie nie zgadzam się z argumentami, że państwo powinno stać na straży zdrowego rozsądku ludzi, monitorować ich poczynania i obowiązkowo stworzyć system prawny szczelnie chroniący obywateli przed oszustwami i nadużyciami. Nie ma takiego systemu prawa, które zabraniałoby sprawnej na umyśle osobie o pełnej zdolności do czynności prawnych zawarcia umowy z wybranym podmiotem, podpisania niekorzystnej umowy, „gołego” weksla albo wręczenia dowolnej kwoty pieniędzy dowolnej osobie na dowolny cel. Zauważmy, że jeśli ktoś chciałby pokusić się o stworzenie takiego prawa, to niechybnie dojdzie do wniosku, że jedynym skutecznym sposobem będzie ograniczenie zdolności do czynności prawnych niektórych osób, czyli ubezwłasnowolnienie częściowe. Zauważmy też, że narzekamy, że za dużo różnej maści służb zaglądających nam w prywatne życie i zbierających nasze dane osobowe. Z drugiej strony wymagamy od państwa systemu, który będzie o wszystkim wiedział, wszystko nadzorował, filtrował, poprawiał, chronił przed niebezpieczeństwami i usuwał przeszkody spod nóg. Tak się nie da. Dam prosty przykład. Ktoś składa podpis pod umową, w której jest klauzula potwierdzająca zapoznanie się z treścią i otrzymanie ważnego załącznika (np. projektu), którego w rzeczywistości nawet nie widział na oczy (powszechne zjawisko!). Drugi przykład. Ktoś nie czyta umowy albo nie rozumie jej treści, ale swoim podpisem oświadcza, że przyjmuje do wiadomości informację o tym, ze inwestując swoje środki liczy się z ich utratą. Kto w obu wypadkach odpowiada za ewentualne niekorzystne i nieoczekiwane skutki zawarcia takich umów?
         Jedynym działaniem, które skutecznie będzie zwalczało problem jest aktywna edukacja i uświadamianie. Ideałem byłoby, gdyby taka edukacja zaczynała się już w rodzinnych domach i była kontynuowana systemowo w szkołach. Zupełnie nie rozumiem dlaczego w dzisiejszych czasach szkoły nie przekazują praktycznej wiedzy proceduralnej na temat rynku, która jest absolutnie niezbędna każdemu jego uczestnikowi. Nie mam na myśli szczegółowej wiedzy, ale przynajmniej wiedzę na takim poziomie, który pozwoli chociażby na stwierdzenie, że sytuacja wymaga porady specjalisty. Nie dojdzie wtedy do podpisania niezrozumiałej umowy, a potencjalna strona uda się po konsultacje do osoby posiadającej niezbędną wiedzę i doświadczenie w danej dziedzinie (np. prawa). Niestety, jak na razie raporty o stanie wiedzy finansowej i prawnej naszego społeczeństwa podawane do publicznej wiadomości stanowią istotną zachętą dla właścicieli przyszłych … Goldów, które z pewnością powstaną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz