poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Prawo popytu i podaży

         Podstawą zdrowej gospodarki jest wolny rynek. Terminem tym określa się taki system ekonomiczny, w którym gospodarujące podmioty, a więc przedsiębiorstwa, pracownicy i gospodarstwa domowe działają bez koordynacji rządu i podejmują decyzje gospodarcze, kierując się przy tym własnym interesem.
         Wolny rynek często nazywany jest też demokracją konsumentów. Uważam, że to trafny termin. Codziennie bowiem rzesze konsumentów podejmują decyzje zakupowe, wybierają towary i wymieniają na nie pieniądze. W ten sposób zasilają producentów wybranych przez siebie towarów. Jeśli jednak nieświadomy konsument kieruje się wyłącznie ceną, jego pieniądze zasilą przedsiębiorcę, który wyprodukował produkt tani. Mając na uwadze pewne bariery ekonomiczne i technologiczne wiadomo, że produkcja poniżej pewnego progu cenowego musi się odbywać kosztem jakości. Może więc być tak, że pieniądze płyną do przedsiębiorcy, który dalej będzie rozwijał produkcję kosztem interesów albo zdrowia konsumentów, a jednocześnie inny, uczciwy producent jest pozbawiony środków na działalność. To mechanizm psucia rynku. Ale dość dygresji, wracam do zasadniczego tematu.
         Pierwszym, który w pełni naukowo sformułował Prawo Popytu i Podaży był matematyk, autor Zasad Ekonomii Politycznej, nauczyciel Johna Maynarda Keynesa i jeden z najwybitniejszych przedstawiciel szkoły angielskiej, Afred Marschall (1824-1924).
         Wspominałem już, że funkcjonujące w powszechnym obiegu pojęcie bezwzględnej, uniwersalnej wartości dobra nie istnieje. Można jedynie mówić o tzw. "wartości wewnętrznej", czyli teoretycznej wartości, wokół której oscyluje cena rynkowa danego dobra. Gdybyśmy poddali obserwacji cenę na długim horyzoncie czasowym, to okazałoby się, że cena rynkowa raz jest wyższa, a raz niższa od pewnej wartości, która jest bliska średniej cenie rynkowej tego dobra z obserwowanego okresu. Żadna rzecz nie ma jednej stałej wartości i cena każdej rzeczy jest wyznaczana wyłącznie przez wolny rynek i działające na nim prawo popytu i podaży. Opiszę je teraz krótko.



Przyjrzyjmy się powyższemu wykresowi.

         Zgodnie z prawem popytu, zapotrzebowanie na dane dobro maleje w miarę wzrostu ceny i odwrotnie (zielona krzywa). Jeśli na rynku pojawi się określone dobro, np. w cenie 80, to konsumenci zakupią dobro w ilości A. Jeśli cena spadnie do 50, ilość nabywców zwiększy się do B - popyt wzrośnie. Podniesienie ceny wywoła oczywiście efekt odwrotny, czyli spadek popytu.

         Zgodnie z prawem podaży (czerwona krzywa) wzrost ceny na rynku powoduje zwiększenie podaży dobra, natomiast spadek ceny powoduje jej zmniejszenie. Jeśli producent przy cenie 25 wytwarza produkt w ilości C, to wzrost ceny do 60 zachęci go do zwiększenia produkcji do ilości D - podaż wzrośnie. Spadek ceny oczywiście spowoduje efekt odwrotny, czyli spadek podaży.


         Znając już omówione na poprzednim wykresie zależności zobaczmy, jak działa cena na podaż i popyt. Załóżmy, ze na rynku pojawia się produkt w cenie 10 i w ilości określonej przez punkt PD. Przy tej cenie rynek jest skłonny nabyć produkt w ilości określonej przez punkt PP. Zauważmy, że przy tej cenie popyt na produkt jest większy od podaży. W takiej sytuacji w przyszłości nastąpi wzrost ceny.


         Po podniesieniu ceny do 20, producent jest skłonny zwiększyć produkcję (punkt PD przesunął się na prawo - zwiększyła się podaż), ale rynek przy tej cenie jest już skłonny kupić mniej (punkt PP przesunął się w lewo, co oznacza spadek popytu na produkt). Popyt przy tej cenie jest mniejszy niż poprzednio, ale w dalszym ciągu jeszcze większy od podaży.


         Następne podniesienie ceny do 40 spowodowało dalszy wzrost podaży, ale już spadek popytu. Zauważmy jednak, że tym razem popyt na produkt jest już mniejszy od podaży. Taka sytuacja wymusi obniżenie ceny na rynku (jeśli jest zdrowa konkurencja)


         Sytuacja widoczna na powyższym wykresie to stan końcowy, czyli modelowa sytuacja, do której rynek dochodzi po kolejnych "próbach i błędach". Cena ustala się na takim poziomie, przy którym popyt jest równy podaży. Taki teoretyczny stan nazywa się równowagą popytowo-podażową albo równowagą rynkową. Jest to sytuacja kiedy nie ma nadwyżek ani niedoborów. W praktyce taka równowaga jest chwiejna, bo zawsze występuje stan większej lub mniejszej nierównowagi, z przewagą nadwyżek lub niedoborów.
         Podobny mechanizm cenowy dotyczy wszystkich dóbr na rynku. Cena jest ustalana na wolnym rynku i jest efektem równowagi popytu i podaży na dane dobro.
         Jeśli rośnie podaż jakiegoś dobra, spada cena (nieruchomości w USA po pęknięciu bańki spekulacyjnej w 2007 r.). I odwrotnie. Na przykład wzrost popytu na złoto powoduje wzrost jego ceny rynkowej (np. rekordowe ceny złota na wieść o bankructwie Grecji). Spadkowi podaży towarzyszy oczywiście wzrost ceny.
         Mechanizm dotyczy również rynku kapitałowego. I tak przykładowo, obecnie cena akcji kupowanych przez fundusze inwestycyjne i OFE rośnie. Kupują, więc rośnie popyt i zgodnie z prawem PP rośnie cena rynkowa akcji i wartość jednostek uczestnictwa. W bardzo niedalekiej przyszłości fundusze zaczną masowo sprzedawać aktywa na rynku i wtedy znów nieuchronnie zadziała prawo PP i spowoduje spadek wartości aktywów - niestety.
         Zauważmy też, że przykładem skrajnie niskiej podaży bo jednostkowej, są dobra występujące w jedynym egzemplarzu, jak niektóre dzieła sztuki i różnego rodzaju unikaty (np. słynna „Double Eagle” - ilustracja poniżej - złota moneta z 1907 r. albo kiedyś cebulka tulipana „Semper Augustus”) Logiczną konsekwencją takiej jednostkowej podaży jest skrajnie wysoki popyt.


         Wycenie rynkowej i prawu popytu i podaży podlega każde dobro, a więc pieniądz, instrumenty finansowe, towary i usługi, paliwa, żywność, dzieła sztuki, metale szlachetne, surowce, nieruchomości, praca i wszystkie pozostałe dobra. Wszystko ma swoją rynkową cenę i dodatkowo wszystkie ceny podlegają ciągłym zmianom. Pamiętajmy więc, że wartość dowolnego dobra to wyłącznie dzisiejsza wartość rynkowa, która nie musi mieć żadnego związku z ceną zakupu, wartością księgową, a tym bardziej z naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami.
         Przy okazji omawiania tematu warto wspomnieć o tym, że istnieją również paradoksy dotyczące prawa popytu i podaży. Są takie dobra, na które popyt wzrasta wraz ze wzrostem cen. Chodzi o tzw. dobra luksusowe. Przez wiele lat zjawisko to pozostawało poza obszarem zainteresowania ekonomistów, ponieważ dobra luksusowe uznawali za bezużyteczne. Dopiero amerykański socjolog i ekonomista Thorstein Veblen zbadał zjawisko i w 1899 roku opublikował wyniki w Theory of the Leisure Class (Teoria klasy próżniaczej). Stwierdził, że dobra luksusowe dają jednak korzyść, a jest nią satysfakcja z „bycia trendy”, możliwość dowartościowania osobowości poprzez demonstrowanie posiadanego majątku, statusu materialnego i swoich możliwości konsumpcyjnych. Zjawisko nazywane jest efektem Veblena (także prestiżowym lub snoba), a dobra luksusowe, których nabywanie jest ekonomicznie nieracjonalne, są nazywane dobrami Veblena. Do nich należą produkty znanych "topowych" marek, unikalne, limitowane i bardzo drogie. 

         Wspomnę również o drugim paradoksie, który dotyczy tzw. dóbr Giffena (od nazwiska brytyjskiego ekonomisty). Paradoks dotyczy dóbr niższego rzędu (np. podstawowych produktów żywnościowych) i również polega na tym, że zwiększenie na nie ceny powoduje wzrost popytu. Tym razem jednak mechanizm oparty jest na efekcie substytucyjnym (zastępowania). Przykładem jest opisany w XIX wieku przez Giffena wzrost popytu na chleb spowodowany ... wzrostem jego ceny. Efekt substytucyjny polega na tym, że konsumenci rezygnowali z droższych dodatków do chleba, na które po wzroście ceny chleba nie było ich już stać i zamiast nich kupowali więcej chleba. Większości ekonomistów uważa jednak, że efekt Giffena jest niezwykle rzadki i uznają go bardziej za teorię używaną w dydaktyce do wyjaśniania efektu dochodowego i substytucyjnego.
         Na zakończenie dodam jeszcze jeden paradoks noszący nazwę paradoksu spekulacyjnego. W tym przypadku popyt na pewne dobra rośnie pomimo wzrostu cen. Dzieje się tak dlatego, że w przyszłości ceny na te dobra będą rosły, a przynajmniej takie są prognozy strony popytowej rynku.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz