Podstawą zdrowej gospodarki jest wolny rynek.
Terminem tym określa się taki system ekonomiczny, w którym gospodarujące
podmioty, a więc przedsiębiorstwa, pracownicy i gospodarstwa domowe działają
bez koordynacji rządu i podejmują decyzje gospodarcze, kierując się przy tym własnym
interesem.
Wolny rynek często nazywany jest też demokracją
konsumentów. Uważam, że to trafny termin. Codziennie bowiem rzesze konsumentów
podejmują decyzje zakupowe, wybierają towary i wymieniają na nie pieniądze. W
ten sposób zasilają producentów wybranych przez siebie towarów. Jeśli jednak nieświadomy
konsument kieruje się wyłącznie ceną, jego pieniądze zasilą przedsiębiorcę,
który wyprodukował produkt tani. Mając na uwadze pewne bariery ekonomiczne i
technologiczne wiadomo, że produkcja poniżej pewnego progu cenowego musi się
odbywać kosztem jakości. Może więc być tak, że pieniądze płyną do
przedsiębiorcy, który dalej będzie rozwijał produkcję kosztem interesów albo zdrowia konsumentów, a
jednocześnie inny, uczciwy producent jest pozbawiony środków na działalność. To mechanizm
psucia rynku. Ale dość dygresji, wracam do zasadniczego tematu.
Pierwszym, który w pełni naukowo
sformułował Prawo Popytu i Podaży był matematyk, autor Zasad Ekonomii
Politycznej, nauczyciel Johna Maynarda Keynesa i jeden z najwybitniejszych
przedstawiciel szkoły angielskiej, Afred Marschall (1824-1924).
Wspominałem już, że funkcjonujące w
powszechnym obiegu pojęcie bezwzględnej, uniwersalnej wartości dobra nie istnieje. Można jedynie mówić o tzw. "wartości wewnętrznej", czyli teoretycznej wartości, wokół której oscyluje cena rynkowa danego dobra. Gdybyśmy poddali obserwacji cenę na długim horyzoncie czasowym, to okazałoby się, że cena rynkowa raz jest wyższa, a raz niższa od pewnej wartości, która jest bliska średniej cenie rynkowej tego dobra z obserwowanego okresu. Żadna rzecz nie
ma jednej stałej wartości i cena każdej rzeczy jest wyznaczana wyłącznie przez wolny
rynek i działające na nim prawo popytu i podaży. Opiszę je teraz krótko.
Przyjrzyjmy
się powyższemu wykresowi.
Zgodnie z prawem popytu,
zapotrzebowanie na dane dobro maleje w miarę wzrostu ceny i odwrotnie (zielona
krzywa). Jeśli na rynku pojawi się określone dobro, np. w cenie 80, to konsumenci
zakupią dobro w ilości A. Jeśli cena spadnie do 50, ilość nabywców zwiększy się
do B - popyt wzrośnie. Podniesienie ceny wywoła oczywiście efekt odwrotny,
czyli spadek popytu.
Zgodnie z prawem podaży (czerwona
krzywa) wzrost ceny na rynku powoduje zwiększenie podaży dobra,
natomiast spadek ceny powoduje jej zmniejszenie. Jeśli producent przy cenie 25
wytwarza produkt w ilości C, to wzrost ceny do 60 zachęci go do zwiększenia
produkcji do ilości D - podaż wzrośnie. Spadek ceny oczywiście spowoduje efekt
odwrotny, czyli spadek podaży.
Sytuacja widoczna na powyższym wykresie to
stan końcowy, czyli modelowa sytuacja, do której rynek dochodzi po kolejnych "próbach
i błędach". Cena ustala się na takim poziomie, przy którym popyt jest równy podaży. Taki
teoretyczny stan nazywa się równowagą popytowo-podażową albo równowagą
rynkową. Jest to sytuacja kiedy nie ma nadwyżek ani niedoborów. W praktyce taka równowaga jest chwiejna, bo zawsze występuje stan większej lub mniejszej nierównowagi, z przewagą nadwyżek
lub niedoborów.
Podobny mechanizm cenowy dotyczy
wszystkich dóbr na rynku. Cena jest ustalana na wolnym rynku i jest efektem
równowagi popytu i podaży na dane dobro.
Jeśli rośnie podaż jakiegoś dobra, spada cena (nieruchomości w USA po pęknięciu bańki spekulacyjnej w 2007 r.). I odwrotnie. Na przykład wzrost popytu na złoto powoduje wzrost jego ceny rynkowej (np. rekordowe ceny złota na wieść o bankructwie Grecji). Spadkowi podaży towarzyszy oczywiście wzrost ceny.
Mechanizm dotyczy również rynku kapitałowego. I tak przykładowo, obecnie cena akcji kupowanych przez fundusze inwestycyjne i OFE rośnie. Kupują, więc rośnie popyt i zgodnie z prawem PP rośnie cena rynkowa akcji i wartość jednostek uczestnictwa. W bardzo niedalekiej przyszłości fundusze zaczną masowo sprzedawać aktywa na rynku i wtedy znów nieuchronnie zadziała prawo PP i spowoduje spadek wartości aktywów - niestety.
Zauważmy też, że przykładem skrajnie niskiej podaży bo jednostkowej, są dobra występujące w jedynym egzemplarzu, jak niektóre dzieła sztuki i różnego rodzaju unikaty (np. słynna „Double Eagle” - ilustracja poniżej - złota moneta z 1907 r. albo kiedyś cebulka tulipana „Semper Augustus”) Logiczną konsekwencją takiej jednostkowej podaży jest skrajnie wysoki popyt.
Jeśli rośnie podaż jakiegoś dobra, spada cena (nieruchomości w USA po pęknięciu bańki spekulacyjnej w 2007 r.). I odwrotnie. Na przykład wzrost popytu na złoto powoduje wzrost jego ceny rynkowej (np. rekordowe ceny złota na wieść o bankructwie Grecji). Spadkowi podaży towarzyszy oczywiście wzrost ceny.
Mechanizm dotyczy również rynku kapitałowego. I tak przykładowo, obecnie cena akcji kupowanych przez fundusze inwestycyjne i OFE rośnie. Kupują, więc rośnie popyt i zgodnie z prawem PP rośnie cena rynkowa akcji i wartość jednostek uczestnictwa. W bardzo niedalekiej przyszłości fundusze zaczną masowo sprzedawać aktywa na rynku i wtedy znów nieuchronnie zadziała prawo PP i spowoduje spadek wartości aktywów - niestety.
Zauważmy też, że przykładem skrajnie niskiej podaży bo jednostkowej, są dobra występujące w jedynym egzemplarzu, jak niektóre dzieła sztuki i różnego rodzaju unikaty (np. słynna „Double Eagle” - ilustracja poniżej - złota moneta z 1907 r. albo kiedyś cebulka tulipana „Semper Augustus”) Logiczną konsekwencją takiej jednostkowej podaży jest skrajnie wysoki popyt.
Wycenie rynkowej i prawu popytu i podaży podlega każde dobro, a więc pieniądz, instrumenty
finansowe, towary i usługi, paliwa, żywność, dzieła sztuki, metale szlachetne,
surowce, nieruchomości, praca i wszystkie pozostałe dobra. Wszystko ma swoją rynkową
cenę i dodatkowo wszystkie ceny podlegają ciągłym zmianom. Pamiętajmy więc, że wartość
dowolnego dobra to wyłącznie dzisiejsza wartość rynkowa, która nie musi mieć żadnego związku
z ceną zakupu, wartością księgową, a tym bardziej z naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami.
Przy okazji omawiania tematu warto wspomnieć o tym, że istnieją również paradoksy dotyczące prawa popytu i podaży. Są takie dobra, na które popyt wzrasta wraz ze wzrostem cen. Chodzi o tzw. dobra luksusowe. Przez wiele lat zjawisko to pozostawało poza obszarem zainteresowania ekonomistów, ponieważ dobra luksusowe uznawali za bezużyteczne. Dopiero amerykański socjolog i ekonomista Thorstein Veblen zbadał zjawisko i w 1899 roku opublikował wyniki w Theory of the Leisure Class (Teoria klasy próżniaczej). Stwierdził, że dobra luksusowe dają jednak korzyść, a jest nią satysfakcja z „bycia trendy”, możliwość dowartościowania osobowości poprzez demonstrowanie posiadanego majątku, statusu materialnego i swoich możliwości konsumpcyjnych. Zjawisko nazywane jest efektem Veblena (także prestiżowym lub snoba), a dobra luksusowe, których nabywanie jest ekonomicznie nieracjonalne, są nazywane dobrami Veblena. Do nich należą produkty znanych "topowych" marek, unikalne, limitowane i bardzo drogie.
Przy okazji omawiania tematu warto wspomnieć o tym, że istnieją również paradoksy dotyczące prawa popytu i podaży. Są takie dobra, na które popyt wzrasta wraz ze wzrostem cen. Chodzi o tzw. dobra luksusowe. Przez wiele lat zjawisko to pozostawało poza obszarem zainteresowania ekonomistów, ponieważ dobra luksusowe uznawali za bezużyteczne. Dopiero amerykański socjolog i ekonomista Thorstein Veblen zbadał zjawisko i w 1899 roku opublikował wyniki w Theory of the Leisure Class (Teoria klasy próżniaczej). Stwierdził, że dobra luksusowe dają jednak korzyść, a jest nią satysfakcja z „bycia trendy”, możliwość dowartościowania osobowości poprzez demonstrowanie posiadanego majątku, statusu materialnego i swoich możliwości konsumpcyjnych. Zjawisko nazywane jest efektem Veblena (także prestiżowym lub snoba), a dobra luksusowe, których nabywanie jest ekonomicznie nieracjonalne, są nazywane dobrami Veblena. Do nich należą produkty znanych "topowych" marek, unikalne, limitowane i bardzo drogie.
Wspomnę również o drugim paradoksie, który dotyczy tzw. dóbr
Giffena (od nazwiska brytyjskiego ekonomisty). Paradoks dotyczy dóbr niższego
rzędu (np. podstawowych produktów żywnościowych) i również polega na tym, że zwiększenie
na nie ceny powoduje wzrost popytu. Tym razem jednak mechanizm oparty jest na
efekcie substytucyjnym (zastępowania). Przykładem jest opisany w XIX wieku przez Giffena wzrost
popytu na chleb spowodowany ... wzrostem jego ceny. Efekt substytucyjny polega na
tym, że konsumenci rezygnowali z droższych dodatków do chleba, na które po wzroście ceny chleba nie
było ich już stać i zamiast nich kupowali więcej chleba. Większości ekonomistów uważa jednak, że efekt Giffena jest niezwykle
rzadki i uznają go bardziej za teorię używaną w dydaktyce do wyjaśniania efektu
dochodowego i substytucyjnego.
Na zakończenie dodam jeszcze jeden paradoks noszący nazwę paradoksu spekulacyjnego. W tym przypadku popyt na pewne dobra rośnie pomimo wzrostu cen. Dzieje się tak dlatego, że w przyszłości ceny na te dobra będą rosły, a przynajmniej takie są prognozy strony popytowej rynku.
Na zakończenie dodam jeszcze jeden paradoks noszący nazwę paradoksu spekulacyjnego. W tym przypadku popyt na pewne dobra rośnie pomimo wzrostu cen. Dzieje się tak dlatego, że w przyszłości ceny na te dobra będą rosły, a przynajmniej takie są prognozy strony popytowej rynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz